Kładka na Przylesiu - kukułcze jajo – nikt jej nie chce
LUBIN. Dziś kładka na Przylesiu leży w zarządzie GDDKiA, które buduje drogę S3. Za trzy miesiące droga ta zostanie przekazana województwu, które jednak nie chce wziąć lubińskiej kładki w komplecie z drogą. Na odbudowę obiektu nie ma środków w budżecie rządu, województwa ani w miejskim. Kładki nikt nie chce przejąć. Zrujnowany obiekt na Przylesiu stanie się niczyj? Czy lubinian czeka teraz wiele miesięcy przepychanek i walki z przepisami, zanim ktoś weźmie odpowiedzialność za kładkę na Przylesiu?
Droga Ekspresowa S3 na odcinku Lubin – Polkowice już prawie oddana do użytku. W jej to właśnie pasie leży kładka na Przylesiu, która w kwietniu 2019 uległa zniszczeniu i została wyłączona z użytku. Po dziś dzień mieszkańcy Lubina zostali pozbawieni sprawnego i bezpiecznego przemieszczania się z osiedla Przylesie do centrum miasta. W sprawie kładki interweniował już niejednokrotnie poseł na Sejm RP Piotr Borys.
- Minęło już 2,5 roku od zniszczenia, a w tej sprawie nie dzieje się nic. Otrzymałem pismo od GDDKiA, która wykonała ekspertyzę, rozebrała część kładki. Teraz GDDKiA wskazała, że w związku z otwarciem drogi S3, na której pozwolenie na użytkowanie będzie za 3 miesiące, cały pas DK3 wraz z kładką przejdzie na rzecz województwa. GDDKiA powiedziała jednoznacznie, że Marszałek Województwa, czyli Dolnośląska Służba Dróg i Kolei odmawia przejęcia lubińskiej kładki – wyjaśnia Piotr Borys.
Poseł składa poprawkę do budżetu państwa.
- To zadanie musi finansować budżet państwa, bo przekaże zniszczoną kładkę albo województwu, albo miastu. Przypomnę, że w Koszalinie podobna kładka runęła w czasie robót budowlanych. Składam wniosek na kwotę 15 mln zł. Oczekuję, że także poseł Krzysztof Kubów, który jest ministrem w rządzie PiS poprze ten wniosek, że znajdą się środki na odbudowę kładki – podkreśla Borys.