Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

W.Miszczyk rozpoczął bój o Radę Nadzorczą KGHM

LUBIN. W 24 godzinby po formalnym zarejestrowaniu 11 kandydatów do Rady Nadzorczej KGHM z woli załogi miedziowego koncernu, konferencją prasową w Lubinie oficjalnie kampanie rozpoczął Wojciech MISZCZYK. - Do wyborów idę z prosty przekazem do górników:  Chcę, żeby głos pracowników KGHM-u był słyszalny !

W.Miszczyk rozpoczął bój o Radę Nadzorczą KGHM

Codziennie zjeżdża pod ziemię, podejmuje decyzje ważące o bezpieczeństwie innych – swoich kolegów. Wojciech Miszczyk – górnik z Zagłębia Miedziowego, człowiek z 28- letnim stażem w zawodzie, nadsztygar i kandydat do Rady Nadzorczej KGHM Polskiej Miedzi S.A. – mówi wprost: rada potrzebuje pracownika, który zna KGHM od podszewki, a nie z prezentacji.
Pamięta Pan swój pierwszy zjazd pod ziemię?

- Jasne, że pamiętam. Człowiek był młody, trochę przestraszony, ale też ciekawy. Poszedłem do technikum górniczego trochę z przypadku, a potem życie samo mnie poprowadziło. Czasy były trudne. Na studia nie było pieniędzy, więc trzeba było samemu zarobić na edukację. I tak 1 sierpnia, chwilę po szkole, zjechałem na dół i tak zostało na 28 lat.
Zaczynał Pan od najniższego stanowiska.

Tak, oczywiście. Byłem robotnikiem transportowym. Ciężka robota, fizyczna, żadnych ulg. Do tego studia zaoczne. Czasami wracałem z uczelni i jechałem prosto na nocną zmianę. Nie było lekko, ale człowiek miał zapał do tego co robił – od początku widziałem w tym wszystkim sens. Praca w kopalni bardzo mi się spodobała, dawała satysfakcję. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień czułem, że staję się ważną częścią KGHM-u.

Dziś jest Pan nadsztygarem. Co było najtrudniejsze po drodze?

- Odpowiedzialność. Zwłaszcza po tym, co mnie spotkało na początku pracy. Po pierwszym roku zginęło czterech moich kolegów, w tym przodowy Józek „Dupcia”, który mnie szkolił. To bardzo zmienia myślenie. Od tamtej pory bezpieczeństwo zawsze stawiam na pierwszym miejscu. Nie będę ukrywał, że teraz – gdy wielu młodych ludzi trafia do kopalni – to od początku staram się im te wartości wpajać, bo są podstawą... są fundamentem pracy.

Co to znaczy w praktyce?

- Jestem osobą, która w kopalni po wstrząsach, dopuszcza rejon do pracy. I tu znów wracamy do tych – jakże dla mnie istotnych zagadnień – bezpieczeństwo i odpowiedzialność. To znaczy, że jak mam wątpliwości, to wstrzymuję roboty. Jeśli ja sam nie czułbym się bezpiecznie w danym rejonie, to nie wpuszczam tam ludzi. Wiem, że to są rzeczy, których w żaden sposób nie można kalkulować.

Prowadził Pan też akcje ratownicze ?

Choć nie jestem ratownikiem, to faktycznie biorę udział w takich działaniach. Bo to działania wielu ludzi – skoordynowane. My, górnicy, nie liczymy procentów szans. Jedziemy, kopiemy, pomagamy, bo tam jest nasz kolega. Ktoś, z kim wczoraj jadło się śniadanie.

Górnictwo to u Pana tradycja rodzinna ?

Ojciec pracował w kopalni, później w hucie, bracia są górnikami, syn uczy się w technikum górniczym. Nie namawiam go, nie zniechęcam. To jego życie. Podobnie, jak ja w młodości, wybrał taką drogę. Ja wiem jedno – ten zawód uczy pokory.

Kopalnia bardzo się zmieniła przez te lata?

Bardzo. Kiedyś na podziale pracy było trzydziestu kilku ludzi, dziś tyle liczy cały oddział, wydział. Były inne relacje, większa integracja. Teraz jest inaczej. Przybyło nowoczesnego sprzętu i maszyn. Kopalnie na pewno zrobiły technologiczny postęp. I dobrze.

Skąd pomysł, żeby startować do Rady Nadzorczej KGHM Polska Miedź S.A.?

- Z rozmów z ludźmi. Wielu mówiło: „idź, spróbuj, bo tam potrzeba kogoś normalnego”. Mam wrażenie, że przez ostatnie lata  przewodniczący związków za bardzo poszli w stronę biesiad, karczm, wycieczek. Przedstawiciel załogi musi walczyć i dbać o wszystkich pracowników, walczyć o podwyżki i co równie ważne godne warunki. Do tej chwili przedstawiciele załogi wybierani byli z grona przewodniczących związków zawodowych, a przecież w tych organizacjach też są wartościowi ludzie, którzy śmiało mogli wystartować. Ja nie startuję spod żadnego szyldu. Przecież decyzje zapadające na górze dotyczą wszystkich pracowników KGHM, bez względu na przynależność związkową lub jej brak.

W tydzień zebrał Pan ponad 800 podpisów.

- To było wyzwanie. Zrobić własnymi rękoma przez tydzień na co przewodniczy związków potrzebowali dwa miesiące. Wstawałem o czwartej rano, jeździłem po wszystkich zakładach. Rozmawiałem z górnikami, hutnikami, pracownikami ZWR-ów, centrali, strażakami, Zakładu Hydrotechnicznego, COPI. Każdy miał coś do powiedzenia i każdy chciał być wysłuchany.
Jakie postulaty są dla Pana najważniejsze? 

- Sprawiedliwe wynagrodzenia i realny udział załogi w zyskach. Ten zysk nie bierze się z powietrza. Wypracowują go ludzie, którzy wstają o czwartej rano i jadą na szychtę, jadą na
hutę. I ja też do nich należę. Podkreśla Pan, że dalej będzie pracował w kopalni. Tak, bo nie uciekam od roboty. Jeśli zostanę członkiem rady, to dalej będę zjeżdżał na dół, dalej będę odpowiadał za bezpieczeństwo. To dla mnie bardzo ważne, żeby nie stracić kontaktu z rzeczywistością.
Po pracy ma Pan jeszcze czas na pasję?

- Prowadzę stronę o historii górnictwa miedziowego. Chcę opowiadać historie ludzi, bo to oni zbudowali Zagłębie Miedziowe, a nie maszyny. Ważne, aby mówić o przyszłości, lecz pamięta również o przeszłości.

Jak Pan świętował tegoroczna Barbórkę?

Większość ludzi kojarzy obchody z karczmami piwnymi. Nie byłem na żadnej karczmie. Nie stukałem się kuflami z piwem. W tym roku stukanie kuflem zamieniłem odwiedziny w domach dziecka, szkołach i ośrodkach wychowawczych, pokazuję dzieciom, jak wygląda praca górnika. Hełmy, aparaty ucieczkowe, robocze stroje. To dla mnie bardzo ważne, pokazać naszą pracę. Mimo zmęczenia radość w oczach dzieci jest dla mnie bezcenna. Podziwiam wychowawców i nauczycieli za ich ciężką pracę.

Dlaczego pracownicy KGHM powinni pójść na wybory i oddać na Pana głos?

Wybory to okazja do podsumowania pracy startujących kandydatów. I chcę, żeby w końcu w Radzie Nadzorczej KGHM Polska Miedź S.A. był pracownik, który naprawdę słuchał ludzi.
Dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz

Wyślij

Powiązane wpisy