Czy trzeba będzie je zabić?
PIOTRÓWEK. Bezwzględne prawo kontra ludzkie uczucia. Dwie wietnamskie świnie hodowane w Mini Zoo w Piotrówku (gm. Kunice) mają zostać wybite, bo powiat legnicki znajduje się w drugiej strefie zagrożenia afrykańskim pomorem świń. Tymczasem zwierzęta pochodzą z niewiadomego źródła i nie zostały wcześniej zarejestrowane. W dobie zwalczania ASF inspekcja weterynaryjna, ku rozpaczy właścicielki zwierząt, wydała decyzję o konieczności wybicia i utylizacji dwóch świń wietnamskich, traktowanych przez właścicieli jak członkowie rodziny.
- Dwa lata temu przyjechała pani z małą świnką i zapytała się, czy ją wezmę, bo jak nie, to wrzucą ją do kanału. Wzięłam i wykarmiłam ją smoczkiem. Była ze mną w mieszkaniu. Drugą świnkę w zeszłym roku przywiózł pan, który wyjeżdżał za granicę i nie miał, co z nią zrobić. Płakał, jak odjeżdżał. Przyjęłam świnkę, bo mi się jej żal zrobiło - opowiada pani Ewa Pietruszkiewicz, właścicielka Mini Zoo, w którym obecnie są m.in. dwie świnie wietnamskie.
Niestety, w powiecie legnickim wciąż odnotowuje się przypadki afrykańskiego pomoru świń - choroby zakaźnej zwalczanej "z urzędu".
- Dostałam decyzję, że świnki trzeba zuytylizować, a myśmy się z tymi świnkami bardzo zżyli. Są głaskane, przytulane, reagują na imię. Bekon daje nawet buzi! - mówi pani Ewa.
- Znajdujemy się drugiej strefie zwalczania ASF. Dookoła mamy przypadki ASF-u dzików i mamy gospodarstwa, które również były likwidowane. Te same przepisy obowiązują wszystkich Nie możemy brać pod uwagę przy zwalczaniu chorób zakaźnych, że ktoś jest zżyty ze świnką, czy też nie- wyjaśnia Barbara Małecka- Salwach, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Legnicy.
- Dla mnie to jest tragedia! Szok normalnie! Ja nie wyobrażam sobie tego - lamentuje właścicielka zwierząt.
W świetle prawa świnki wietnamskie w Mini Zoo to nielegalne gospodarstwo. Nawet gdyby teraz zwierzęta zostały przebadane i były zdrowe - prawo nie działa wstecz. Świnie nie zostały zgłoszone, zarejestrowane, przebadne, brakuje wymaganej w dobie ASF-u bioasekuracji.
- Dla mnie, jako lekarza weterynarii jest tak samo trudny obraz zwalczania ogniska, kiedy musimy likwidować całe stada i prosiąt i loch, i wtedy, gdy musimy to zrobić u właściciela, który nadał zwierzęciu imię i się z nim zżył- dodaje powiatowa lekarz.
- Bardzo proszę o jakieś wsparcie mnie, żeby te świnki u nas zostały, bo ja nie wyobrażam sobie...- pani Ewa nie jest w stanie skończyć zdania, bo zalewa się łzami.
Ostateczny termin wykonania decyzja inspekcji weterynaryjnej zbliża się nieuchronnie..