Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Koreańczycy chcą inwestować miliony. Burmistrz "za"

ZŁOTORYJA. Koreańska firma SungEel Hi Tech chce wybudować w Złotoryi zakład zajmujący się odzyskiwaniem cennych pierwiastków z zużytych baterii i modułów litowo-jonowych. Projekt budzi niepokój części mieszkańców, bo przez protesty społeczne Koreańczykom wcześniej nie udało się wybudować podobnej instalacji w Stanach Zjednoczonych. Burmistrz miasta Robert Pawłowski przekonuje jednak, że inwestycja, jest przyjazna dla środowiska naturalnego Złotoryi i nie stanowi zagrożenia dla jej mieszkańców. I powołuje się na przykład identycznej instalacji, która funkcjonuje już od jakiegoś czasu na Węgrzech. – Zakład nie jest bardziej groźny niż przeciętna stacja paliwowa na terenie naszego miasta – zaznacza burmistrz, który liczy, że będzie to przyczółek dla kolejnych przedsiębiorstw z Azji chcących zainwestować pod Wilczą Górą.

To wręcz historyczna szansa gopodarcza dla Złotoryi. Koreańska firma na Górnym Śląsku w Dąbrowie Górniczej zainwestowała w budowę fabryki baterii miliard złotych

Koreańczycy chcą inwestować miliony. Burmistrz "za"

Koreańczycy zamierzają kupić od Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej 3-hektarową działkę między wzgórzem Kostrza a ul. Przemysłową, w sąsiedztwie Borgersa (na zdjęciu obok zaznaczona żółtym koloremo). Chcą tam wybudować zakład, zatrudnić 50 osób i przetwarzać odpady z fabryki LG Chem z Wrocławia. A konkretnie: baterie i ogniwa, elementy anody i katody oraz szlamy anodowe i katodowe. Dwa pierwsze rodzaje odpadów będą poddawane mieleniu w kilku etapach w celu uzyskania odpowiedniej wielkości cząstek, a proces rozdrabniania będzie się odbywał w systemie zamkniętym. Przetwarzanie szlamów katodowych i anodowych (to substancje półpłynne powstające przede wszystkim w wyniku oczyszczania linii do produkcji baterii) ma polegać natomiast na prostym procesie fizycznego osuszania w zhermetyzowanej suszarce elektrycznej, której temperatura robocza wynosi do 350°C.

Przetwarzanie odpadów ma się odbywać mechanicznie, w zamkniętej hali, bez procesów chemicznych, a produktami mają być grafit i tlenki metali. Będą one w całości wywożone do Korei Południowej, gdzie po uszlachetnieniu w procesach chemicznych trafią jako surowiec do ponownej produkcji ogniw.

– Celem Koreańczyków jest odzyskanie bardzo cennych dla nich substancji, przede wszystkim tlenków kobaltu, niklu i manganu, stąd cała linia do przetwarzania odpadów jest zhermetyzowana. Nie ma możliwości, żeby coś się pyliło na zewnątrz, bo firmie zależy na każdym gramie substancji, każdy ubytek pyłu to strata dla Koreańczyków, którzy są mistrzami odzysku. Dlatego taśmociągi będą obudowane, a każdy młyn wyposażony w cyklon do usuwania i separacji pyłów oraz szereg filtrów – tłumaczy dr inż. Mateusz Cuske, specjalista w zakresie ochrony środowiska i biegły sądowy, który na zlecenie Koreańczyków przygotował raport oddziaływania inwestycji na środowisko.

Raport został w lutym opublikowany na stronie miejskiej. I wywołał niepokój w Złotoryi. Głównie z powodu zapisu, że inwestycja należy do „przedsięwzięć mogących zawsze znacząco oddziaływać na środowisko”. W raporcie jest też mowa, że planowana działalność będzie polegała na przetwarzaniu odpadów niebezpiecznych oraz odpadów innych niż niebezpieczne. Do tych pierwszych należy część odpadów przetwarzanych ze szlamów, ze względu na zawartość n-metylopirolidonu (NMP). Jak czytamy w raporcie, to związek powszechnie stosowany w różnych branżach.

– Baterie na potrzeby samochodów elektrycznych charakteryzują się mniejszą zawartością elektrolitów, przy czym nie jest to typowy kwas siarkowy, lecz rozpuszczalnik n-metylopirolidowy. Tak naprawdę będzie to jedyna substancja niebezpieczna, która się pojawi na terenie zakładu w Złotoryi, całkowicie biodegradowalna w wodzie. Część uwolnionego ze szlamu n-metylopirolidonu ulegnie odparowaniu, a pozostała część będzie odzyskiwana w skraplaczu – tłumaczy dr Cuske.

Autor raportu zapewnia, że instalacja będzie w pełni bezpieczna. Jej zdolność przerobowa to ok. 20 tys. ton rocznie, z czego tylko 10 proc. z całego strumienia odpadów, jakie chcą przyjąć Koreańczycy, to odpady niebezpieczne. Baterie z resztek energii mają być rozładowywane w kąpielach solankowych, by zabezpieczyć instalację przed przypadkowym wybuchem. Mimo procesów rozdrabniania powietrze w hali ma być tak czyste, że przepisy nie będą wymagać ochrony dróg oddechowych.

– Jestem pewien, że ta instalacja nie będzie negatywnie wpływać na mieszkańców, tym bardziej że zakład ma być usytuowany w strefie przemysłowej, z dala od zabudowań – zapewnia pan doktor.

Mimo to część złotoryjan boi się, że niebezpieczne odpady skażą środowisko i wpłyną negatywnie na stan ich zdrowia. Temat jest gorący, bo uwagi do raportu (pisemne) można zgłaszać do poniedziałku 22 marca. Od kilku dni trwa dyskusja na forach internetowych, temat pojawił się również na czwartkowej komisji oświaty, na której gościł m.in. Mateusz Cuske.

– Rozmawiam z mieszkańcami, nie spotkałem żadnej przekonanej osoby. Ja się zwyczajnie boję, ludzie podobnie. Pytają, czy nie możemy znaleźć branży, która będzie mniej kontrowersyjna – zaznaczył Dariusz Spychała, radny z okręgu położonego najbliżej strefy.

Radni obawiają się m.in. zdarzenia losowego, które mogłoby spowodować skażenie w środowisku naturalnym. Np. kradzieży cennych pierwiastków. Lub huraganu. – Raport nie uwzględnia czegoś takiego jak katastrofa naturalna, że przyjdzie huragan, zdmuchnie daszek w hali i powywraca pojemniki z niklem – mówiła Barbara Zwierzyńska.

Cuske uspokajał: – Ilości odpadów przerabianych w ciągu roku mogą robić wrażenie. Natomiast maksymalna ilość odpadów, która może być magazynowana w hali w jednym czasie, jest tak mała, że nie jest w stanie spowodować żadnego zagrożenia katastrofą.

Autor raportu przekonywał radnych podczas komisji, że Koreańczycy chcą przywieźć do Złotoryi sprawdzoną i nowoczesną technologię. – W świetle prawa nie będzie to zakład o zwiększonym ryzyku awarii przemysłowej. Większe zagrożenie niesie za sobą stacja benzynowa niż instalacja, która przetwarza odpady w postaci stałej, a nie płynnej. Odpady płynne to wyłącznie wodne roztwory, a więc nie palne ani łatwopalne. Nie ma tu ryzyka rozszczelnienia się czegoś i emisji substancji do powietrza w takiej postaci, że może to spowodować zagrożenie chemiczne. Nie ma zagrożeń inhalacyjnych, bo lotne związki organiczne nie są emitowane. Instalacja Bazaltu, który kruszy w sąsiedztwie beton, stwarza większe w mojej ocenie zagrożenie, bo robi to na zewnątrz. A jak wiadomo, nanocząsteczki betonu czy cementu działają rakotwórczo jak azbest. W przypadku koreańskiego zakładu wszystko jest prowadzone w hali, w hermetycznej instalacji – tłumaczył dr Cuske, który uważa także, że nie odzyskując cennych metali, robimy wielką krzywdę dla środowiska. – W tej chwili jedna trzecia światowego wydobycia kobaltu zajęta jest przez produkcję baterii do samochodów elektrycznych. Prowadząc odzysk, przyczyniamy się do tego, że biedne dzieci w Afryce nie będą musiały kopać tego kobaltu gołymi rękami – podkreślał na komisji.

Radni podnosili też kwestię, że działka, na której ma stanąć zakład, sąsiaduje z głównym zbiornikiem wód podziemnych (tzw. GZWP), co jest zaznaczone w raporcie. Ich zdaniem stwarza to ryzyko skażenia ujęć wody dla złotoryjan. Autor raportu tłumaczył jednak, że lokalizacja samego zakładu znajduje się poza obszarem występowania GZWP, a lokalne ujęcia niekoniecznie są z nim powiązane. – Jest cała masa inwestycji prowadzonych na terenie głównych zbiorników wody. Skala działalności planowanej przez SungEel nie stwarza jednak jakiejkolwiek szansy przedostania się zanieczyszczeń do wód podziemnych, poza tym odpady będą gromadzone w hali na grubej betonowej posadzce, szczelnej i skanalizowanej – wyjaśniał dr Cuske.

Wtóruje mu burmistrz Złotoryi Robert Pawłowski, który zaznacza, że wiele stref gospodarczych, przedsiębiorstw i miast leży powyżej potężnych podziemnych jezior. – Pół Polski znajduje się nad głównymi zbiornikami wód podziemnych. Jeżeli przyjąć, że nasze ujęcia wody w Jerzmanicach-Zdroju pobierają wodę ze studni głębinowych zasilanych z takiego zbiornika i znajdują się na wysokości 200 m n.p.m., a strefa ekonomiczna na wysokości 280 m n.p.m., a także biorąc pod uwagę, że w Jerzmanicach-Zdroju od GZWP oddziela nas przynajmniej kilkadziesiąt metrów ziemi, to na strefie mamy przynajmniej stukilkudziesięciometrowy filtr. Ile zatem zanieczyszczeń i przez jaki czas musiałoby przenikać do gleby, żeby skazić główny zbiornik? – pyta retorycznie burmistrz.

Robert Pawłowski uważa, że część radnych demonizuje zagrożenia związane z koreańską inwestycją, które nie są większe niż przy innych podobnych przedsięwzięciach. – Każda inwestycja ingeruje w środowisko i niesie konkretne zagrożenia dla niego. Nie ma 100-procentowo bezpiecznego zakładu produkcyjnego. Większość przedsiębiorstw w mieście produkuje odpady, z których część zaliczana jest do kategorii odpadów niebezpiecznych – mówi. I wymienia: myjnia samochodowa, stacja paliwowa, drukarnia, małe zakłady mechaniczne czy parking dla tirów. – Łatwo sobie wyobrazić, jakie spustoszenie w środowisku może wywołać wyciek paliwa czy płynów eksploatacyjnych z potężnego zbiornika na nieprzystosowaną do tego powierzchnię – dodaje.

Burmistrz podkreśla, że raport środowiskowy to normalny element przy wprowadzaniu niektórych inwestycji. Opisuje proces technologiczny oraz możliwe zagrożenia, poczynając od etapu rozpoczęcia budowy poprzez eksploatację obiektu, aż po jego ewentualną likwidację.

– Raport firmy SungEel nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych raportów dotyczących budowy nowych zakładów przemysłowych, w tym również tych wybudowanych już na terenie złotoryjskiej podstrefy LSSE. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że w odróżnieniu od kilku innych zakładów na terenie miasta, a także okolicznych, przedstawiona w nim inwestycja będzie miała mniejszy wpływ na środowisko naturalne, generując również mniej potencjalnych zagrożeń. Gdybym zapowiedział mieszkańcom, że sprowadzimy do Złotoryi LG, które wybuduje tu fabrykę baterii, zapewne by przyklasnęli. Myślę jednak, że w raporcie środowiskowym byłoby więcej „czerwonych lampek” niż w przypadku przedsięwzięcia SungEel, gdyż w procesie produkcji baterii byłyby używane duże ilości materiałów chemicznych – uważa Robert Pawłowski.

I dodaje: – Każdy duży inwestor, przygotowując raport oddziaływania na środowisko, musi w nim użyć sformułowań, które mogą budzić obawy. Zamiast „przetwarzania odpadów” może to być „stosowanie substancji” uznawanych za niebezpieczne, np. benzyn i innych ropopochodnych, materiałów pylących lub wydzielających gazy. W każdym zakładzie produkcyjnym takie substancje są stosowane. W przypadku firmy Borgers w raporcie był np. zapis dotyczący możliwości wybuchu. I taki wybuch nastąpił. Dzięki temu jednak, że równocześnie przewidziano odpowiednie zabezpieczenia w razie wystąpienia tego jakże mało prawdopodobnego zdarzenia, obyło się bez większych konsekwencji.

W środę SungEel złożył w LSSE ofertę na kupno ziemi pod Wilczą Górą. Oferta spełnia wszystkie wymogi.

Radni zapowiadają protesty mieszkańców, jeśli burmistrz wyda pozytywną dla inwestora decyzję. Na Facebooku trwa zbieranie podpisów pod petycją do burmistrza pn. „Nie zgadzam się na przetwarzanie odpadów w Złotoryi” .

Urząd Miejski stworzył tymczasem na portalu miejskim (www.zlotoryja.pl) specjalną zakładkę, tzw. FAQ, w której można zadawać pytania i szukać odpowiedzi na zagadnienia dotyczące budowy zakładu i potencjalnych zagrożeń z nim związanych.

Powiązane wpisy