P. Karwan: Pociągi wrócą do Złotoryi i Lwówka Śląskiego
ZŁOTORYJA. Pociągi pasażerskie wrócą do Złotoryi i Lwówka Śląskiego na 100 procent, mamy mocne wsparcie w Warszawie, nie widzę, żeby z tego projektu mogła być klapa – optymistycznie zapowiada Piotr Karwan, radny sejmiku dolnośląskiego i orędownik przywracania połączeń kolejowych w naszym regionie. Już za kilkanaście dni, na przełomie lutego i marca, PKP ma ogłosić kolejne rozstrzygnięcia i wskazać, które linie wejdą do programu modernizacyjnego Kolej+. Wśród zgłoszonych przedsięwzięć jest m.in. właśnie rewitalizacja szlaku biegnącego przez nasze miasto.
Linia nr 284 z Legnicy do Jerzmanic-Zdroju wymaga gruntownego remontu, jeśli mają po niej jeździć nowoczesne składy Kolei Dolnośląskich poruszające się z prędkością ok. 100 km na godz. Piotr Karwan (na zdjęciu tytułowym obok marszałek Elżbiety Witek i burmistrza Roberta Pawłowskiego) uważa, że szanse na sfinansowanie prac modernizacyjnych z programu rządowego są ogromne.
– To linia należąca cały czas do PKP PLK. Czekamy, aż koleje opracują harmonogram jej rewitalizacji. Gdy będzie gotowy, urząd marszałkowski dostosuje się do niego ze swoimi planami inwestycyjnymi dotyczącymi odbudowy linii z Jerzmanic do Lwówka, która została już przejęta przez województwo. Oczywiście linia z Legnicy do Jerzmanic, która wymaga jedynie poprawy parametrów, a nie budowy od nowa infrastruktury, zostanie uruchomiona szybciej, bo to łatwiejszy technicznie do realizacji projekt – tłumaczy radny.
Pociągi z Lwówka przez Złotoryję do Legnicy i dalej do Wrocławia to część ogromnego projektu promowanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego i unikatowa w skali kraju próba zlikwidowania wykluczenia komunikacyjnego. Chodzi o przywrócenie siatki połączeń sprzed kilkudziesięciu lat, by pociągi pasażerskie mogły dojechać do jak największej liczby miejscowości, a ich mieszkańcy, zwłaszcza ci bez samochodu, mieli możliwość swobodnego poruszania się koleją pomiędzy dolnośląskimi miastami.
Przypomnijmy, że w naszym województwie 4 miasta powiatowe wciąż nie mają połączenia pasażerskiego z Wrocławiem, stolicą regionu. Trzy z nich: Złotoryja, Lwówek i Polkowice czeka wkrótce „kolejowy renesans”. W przypadku Polkowic UMWD idzie jeszcze dalej, bo tworzy połączenie, którego wcześniej w ogóle nie było. Oferty na zaprojektowanie linii z Lubina przez Polkowice do Głogowa złożyło 7 firm (wykonawca nie został jeszcze wybrany). To zlecenie warte kilka milionów złotych, środki na jego realizację są już zabezpieczone w tegorocznym budżecie województwa.
Połączenie przez Polkowice to fragment jednej z dwóch linii Kolei Aglomeracyjnej Zagłębia Miedziowego (KAZM). Cała trasa ma prowadzić z Głogowa przez Lubin i Legnicę do Złotoryi (druga linia pobiegnie z Jawora przez Legnicę, Lubin i Rudną do Głogowa). Ideą KAZM jest połączenie głównych miast dawnego województwa legnickiego.
– Udało mi się doprowadzić do tego, że nikt dziś nie mówi o kolei aglomeracyjnej, nie mając na myśli także Złotoryi. Złotoryja jest na mapie tego projektu – podkreśla Karwan i dodaje, że ważnym krokiem do „kolejowego renesansu” w naszej części województwa było wpisanie KAZM do programu Dolnośląski Ład – strategii komplementarnej do Polskiego Ładu, która ma napędzić regionalną gospodarkę.
Jeszcze w tym roku natomiast pierwsze pociągi z pasażerami mają pojechać z Chojnowa przez Rokitki do Chocianowa. Prace budowlane na tej linii, którą UMWD przejął od skarbu państwa kilka lat temu, są dalece zaawansowane.
– Widzimy więc, że bardzo wiele się dzieje w naszym regionie w sprawach kolejowych, że ta idea przywracania połączeń to nie są tylko puste słowa, ale jest rzeczywiście realizowana. To się naprawdę dzieje – podkreśla radny Piotr KARWAN. – Robimy to wszystko po to, żeby do peryferyjnych części województwa przyciągnąć młodych ludzi. Mamy miejsca pracy, dobre szkoły, niezakorkowane ulice, a do tego taniej, zdrowiej i wygodniej się tutaj żyje. Nie trzeba stąd wyjeżdżać na stałe, można stąd do pracy dojeżdżać. Projekty kolejowe, które forsujemy, mają zlikwidować ograniczenie komunikacyjne i przybliżyć mniejsze miasta do większych ośrodków – dodaje.
Perspektywa rewitalizacji linii z Lwówka do Legnicy nie jest więc już tak odległa, ale Piotr Karwan patrzy jeszcze dalej i uważa, że po przywróceniu na mapę kolejową Chocianowa naturalnym następstwem powinien być powrót pociągów na trasie Złotoryja-Chojnów.
– Odtworzenie siatki połączeń na pewno wzmocni potencjał takich ośrodków jak Chojnów czy Złotoryja. Skorzystać na tym mogą oczywiście miejscowości leżące wzdłuż linii kolejowej, gdzie na dworcach mogłyby powstawać małe huby. To na razie luźna koncepcja, ale prowadzę już rozmowy na ten temat, zarówno z lokalnymi samorządowcami, jak i w urzędzie marszałkowskim, którego rolą byłoby przejęcie tej zdekapitalizowanej linii i zadbanie o to, by znalazło się dofinansowanie do jej remontu. Trzeba kuć żelazo póki gorące i starać się jak najlepiej wykorzystać nową perspektywę finansową Unii Europejskiej. Zalecałbym, aby robić co się da w kwestii przywracania połączeń – zaznacza radny sejmiku.
Projekt kolejowej rewitalizacji naszej części województwa dolnośląskiego jest dość ambitny, a gwarancją jego sukcesu jest wsparcie na różnych szczeblach decyzyjnych, przede wszystkim na poziomie ministerialnym i sejmowym.
– Mamy mocnych reprezentantów w Warszawie. Marszałek Elżbieta Witek, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk czy wiceminister Andrzej Bittel pomagają nam bardzo i są pozytywnie nastawieni do idei. A to ważne, bo o pieniądze na remonty linii kolejowych trzeba walczyć – zaznacza radny Karwan. – Podobnie jest na poziomie wojewódzkim – bez przekonania do projektu i zaangażowania marszałka Cezarego Przybylskiego oraz Tymoteusza Myrdy, członka zarządu, władze województwa nie podjęłyby strategicznej decyzji i nie byłoby zgłoszenia do programu Kolej+. Można dziś powiedzieć, że stworzyła się grupa ludzi, którym bardzo zależy na przywracaniu połączeń pasażerskich. To się tyczy także samorządowców w gminach, takich jak burmistrz Robert Pawłowski, który jest również wielkim orędownikiem rewitalizacji linii kolejowych, mówimy w tej sprawie jednym głosem. Bez wsparcia z dołu, ze strony samorządów lokalnych, które czekają na powrót kolei, nie miałbym takiej siły przebicia na górze.