Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Złotoryja pożegnała proboszcza Śmigielskiego

ZŁOTORYJA. Tytan pracy, znakomity gospodarz parafii, który wiecznie gdzieś biegł, przy tym wspaniały towarzysz, a przede wszystkim dobry człowiek – w takich słowach wspominano podczas uroczystości pogrzebowych ks. Stanisława Śmigielskiego. Wieloletni proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zmarł po długiej chorobie w niedzielę 13 lutego. Został pochowany na złotoryjskim cmentarzu. Przebaczam, przepraszam i proszę o darowanie mi winy – napisał ksiądz kanonik w swoim testamencie.

Złotoryja pożegnała proboszcza Śmigielskiego

Stanisław Śmigielski urodził się 12 września 1959 r. Wychowywał się w Żarowie. Do szkoły średniej uczęszczał w Świdnicy, gdzie ukończył technikum budowlane. (Te umiejętności bardzo przydały mu się później w pracy kapłańskiej, chociażby w parafiach w Złotoryi i Pomocnem, gdzie zaraz po objęciu funkcji proboszcza zabrał się z pasją za remonty świątyń.)

W 1979 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. – Mieliśmy na roku czterech Stanisławów, dlatego dla ich odróżnienia nadaliśmy im dodatkowe określenia, najczęściej związane z nazwiskiem. Stasiu był nazywany „Śmigłym”, bo był taki dynamiczny, taki energiczny, taki żywiołowy, taki przywódczy – wspominał kolegę ks. Ireneusz Alczyk, dziekan rocznika, który wygłosił homilię podczas wczorajszej mszy św. pogrzebowej.

Święcenia na kapłana Stanisław Śmigielski przyjął 1 czerwca 1985 r. w archikatedrze wrocławskiej, a prymicyjną mszę św. odprawił dzień później w rodzinnym Żarowie. Służbę kapłańską rozpoczął jako wikariusz w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzegu, później pracował w Zgorzelcu w parafii św. Jana Chrzciciela, w parafii św. Jadwigi w Złotoryi oraz w Lubaniu, w kościele Świętej Trójcy. W 1996 r. został proboszczem parafii św. Marcina w Pomocnem. Cztery lata później bp Tadeusz Rybak skierował go z powrotem do Złotoryi i powierzył mu kierowanie nowo utworzoną parafią Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, która powstała z podziału parafii św. Jadwigi. Stanął przed wyzwaniem zbudowania struktur parafialnych, z którym świetnie sobie poradził. Postawił plebanię i wyremontował świątynię oraz kaplicę szpitalną, zadbał również o rozwój duchowy wspólnoty, tworząc m.in. w kościele Mariackim parafialnym sanktuarium Matki Bożej z Lourdes, w którym co miesiąc odprawiane są nabożeństwa z modlitwą za chorych.

Ks. Śmigielski był kapelanem Polskiego Bractwa Kopaczy Złota oraz kapelanem złotoryjskiego szpitala. Za zasługi dla lokalnego kościoła został uhonorowany tytułami: kanonika Expositorii Canonicalis, kanonika Rochettum et Mantolettum oraz kanonika honorowego Kapituły Katedralnej. – Kolejni biskupi legniccy odznaczali go tytułami, czyli doceniali jego ciężką pracę. Ksiądz Stanisław to historia diecezji legnickiej – podkreślał podczas homilii ks. Alczyk.

Mszy św. i uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp legnicki Andrzej Siemieniewski, kolega kursowy proboszcza Śmigielskiego. Eucharystię koncelebrowało kilkudziesięciu księży z trzech diecezji: legnickiej, wrocławskiej i świdnickiej. Straż honorową przy trumnie wystawionej w kościele Mariackim pełnili członkowie PBKZ oraz Zespołu Artystycznego Żołnierzy Rezerwy „Rota”, który powstał kilkanaście lat temu pod auspicjami parafii św. Marii.

W pięknych słowach zmarłego pożegnał burmistrz Robert Pawłowski: – Zapamiętam księdza proboszcza Stanisława jako człowieka ciągle śpieszącego się, który cenił każdą chwilę, ponieważ był osobą niezwykle pracowitą. To na pewno mógłbym powiedzieć o księdzu proboszczu: że od pracy się nie migał, że tej pracy poszukiwał. To był po prostu człowiek czynu, bardzo oszczędny w słowach. Na każdym kroku pokazywał nam, jak tego cennego czasu nie tracić. Mimochodem uczył nas, jak rozwiązywać problemy, które wydawały się nie do rozwiązania, jak sprawić, by z jednej złotówki pozyskanej na remont tej świątyni tych pieniędzy było znacznie więcej. Myślę, że gdyby ks. Stanisław nie znalazł drogi powołania i nie został księdzem, byłby znakomitym menadżerem czy biznesmenem. Wyznaczał sobie cele i potrafił je realizować. I za to go podziwiam, za to podziwiali go mieszkańcy. Ta świątynia, w której jesteśmy, to tak naprawdę jego dzieło, to dzięki niemu czujemy się tutaj wzniośle. Zarówno osoby wierzące, jak i te, które odwiedzają to miejsce, żeby tylko podziwiać pomieszczenia, są pod wielkim wrażeniem piękna i majestatu. Bo ks. Stanisław dbał o każdy detal w tym kościele. To było jego oczko w głowie, dbał o to, żebyśmy wszyscy czuli się w tych murach dobrze, żebyśmy mogli kontemplować i żeby każdy na miarę swoich możliwości mógł chłonąć atmosferę tego miejsca. I wydawałoby się, że dzisiaj to dzieło jest skończone, ale gdy ostatni raz rozmawiałem z ks. Stanisławem, on nadal snuł swoje plany, miał pomysły, co jeszcze można do tego miejsca dodać, co jeszcze zrobić. I myślę, że to jest swego rodzaju pomnik jego dokonań materialnych. Ale przecież nie tylko materią żył. To, co jest niesłychanie ważne, to fakt stworzenia przez ks. Stanisława wspólnoty daleko wykraczającej poza granice parafii. Ks. Stanisław potrafił inspirować, dodawać skrzydeł, wpajać wiarę w ludzi, żeby mogli dokonywać jeszcze lepszych rzeczy, żeby stawać się lepszymi ludźmi. To, co osobiście dla mnie jest ogromnie ważne, to także postawa księdza w jego ostatnich latach, gdy z taką siłą, taką determinacją przeciwstawiał się chorobie. To dla nas niezwykły przykład hartu ducha i przykład tego, że trzeba walczyć do końca.

Burmistrz zakończył swoją przemowę bardzo emocjonalnym akcentem: – Żałuję, i jest to żal człowieka, który któryś raz z kolei nie zdążył wyrazić swojej wdzięczności, podziękować, bo myślał, że będzie jeszcze okazja ku temu. Myślałem, że będę mógł stanąć jeszcze przed ks. Stanisławem i to wszystko, co teraz powiedziałem, powiedzieć mu wprost, patrząc w jego oczy. No cóż…

– Ksiądz był kapłanem, który żył dla kościoła, należał do ludzi, którzy chodzą prostą drogą i postępują wg Prawa Pańskiego. Parafię miał w swoim umyśle i sercu. Od czasu kiedy objął parafię, zyskała ona wiele łask dzięki jego kapłaństwu. To dzięki jego zaangażowaniu kościół wypiękniał wewnątrz i na zewnątrz. Dziś z pewnością każdy rozumie słowa: „żyj i pracuj tak, by ślady twoich stóp przetrwały ciebie”. Żegnamy dziś dobrego duszpasterza, dobrego gospodarza i po prostu dobrego człowieka – podkreślał starosta Wiesław Świerczyński, który pożegnał proboszcza w imieniu władz samorządowych powiatu złotoryjskiego.

Głos zabrał także Marek Terembuła, który przemówił w imieniu wspólnot modlitewnych: – Przez 22 lata swojej posługi w tej parafii ks. proboszcz Stanisław Śmigielski zdołał nie tylko całkowicie wyremontować tę świątynię czy zbudować dom parafialny, ale przede wszystkim zbudować żywą wspólnotę parafialną, żyjącą wiarą i miłością do Boga i bliźniego. Kierując się miłością, która wypełniała jego serce, i troską o parafian, podejmował wciąż nowe zadania. Księże Stanisławie, wszędzie dostrzegamy twoje ślady, w każdym fragmencie tej odnowionej świątyni, ale przede wszystkim w każdym sprawowanym nabożeństwie. Dziękujemy dobremu Bogu, że dał nam takiego pasterza. Zawsze mogliśmy liczyć na twoją pomoc i wsparcie, a także na zaufanie. Jesteśmy przekonani, że miłość i troska, którą nas obdarzałeś, a przede wszystkim wiara, którą żyłeś, otworzyły ci bramy wieczności.

– W naszej pamięci ks. Stanisław pozostanie jako kapłan, który doskonale godził swoje obowiązki duszpasterskie z tymi, które wynikały w funkcji proboszcza parafii – podkreślał z kolei Franciszek Słaby, szef rady parafialnej. – Za największe zadanie uznał zjednoczenie parafian, nauczał nas, że wszyscy powinniśmy się czuć odpowiedzialni za naszą parafię. To dzięki niemu tak rozkwitły grupy parafialne.

Na pogrzeb swojego byłego proboszcza przyjechali również przedstawiciele parafii w Pomocnem. Wspominali bardzo ciepło zasługi ks. Śmigielskiego dla tamtejszej wspólnoty parafialnej. – Jesteśmy tobie i Bogu wdzięczni, że był moment, kiedy stanąłeś wśród nas. Powtarzałeś, że największym fundamentem w życiu człowieka jest rodzina. Drogi księże, byłeś bardzo dobrym człowiekiem, a zarazem tytanem pracy. Pracować z tobą to była sama przyjemność. Udowadniałeś, że wystarczą chęci, dobra wola i zrozumienie, by zrobić to, co nam wydawało się niemożliwym. Pracując tylko 4 lata w naszej parafii, wyremontowałeś dwa kościoły, zrobiłeś drogę na cmentarz, zadbałeś o starszych ludzi, żeby mogli dojść do tego kościoła. Za to ci bardzo w imieniu wszystkich mieszkańców dziękujemy.

Swojego kapelana pożegnał też Zbigniew Soja, wielki mistrz PBKZ. – To smutny dzień w historii miasta, parafii, Bractwa. W tym roku mieliśmy obchodzić 15-lecie twojej posługi jako naszego kapelana. Niestety, Bóg miał wobec ciebie inne plany, może nie do końca dla nas zrozumiałe. Po tych wszystkich latach posługi kapłańskiej na ziemi złotoryjskiej pozostanie wiele śladów twojej niespokojnej natury, która wciąż stawiała przed sobą i nami nowe zadania i cele. Czasami wydawało się nam, że są trudne do zrealizowania. Potrafiłeś jednak wszystkich wokół siebie zmotywować do tego, aby czynić nasze otoczenie lepszym i piękniejszym. Dziś odczuwamy pustkę i niepokój – powiedział.

Ciało proboszcza parafii NNMP pochowano przy głównej alei cmentarza komunalnego w Złotoryi. W ostatniej drodze ze świątyni, której poświęcił 20 lat pracy, na miejsce wiecznego spoczynku towarzyszył mu tłum ludzi.

Kilka miesięcy temu, w swoje 62. urodziny, ks. Stanisław Śmigielski spisał testament. Duchową część testamentu odczytano chwilę przed mszą św. Oto jego fragment: Proszę moich braci w kapłaństwie, przyjaciół i parafian o pamięć w modlitwie. Przebaczam wszystkim, zarówno duchownym i świeckim, którzy mnie skrzywdzili. Natomiast jeśli kogoś skrzywdziłem lub obraziłem, jak również zgorszyłem, to z całego serca przepraszam i proszę o darowanie mi winy...

Powiązane wpisy