Jest nowy przebieg obwodnicy koło Wilkowa i Sępowa
ZŁOTORYJA. Z dala od Sępowa, po szerokich łukach omijających Wilków i Kozów – tak ma przebiegać w najnowszej wersji 8-kilometrowa obwodnica Złotoryi. Projektanci zapewniają, że na całej długości będzie przyjazna mieszkańcom i spełni normy akustyczne. Dla tych, którzy nie lubią skrzyżowań o ruchu okrężnym, mamy kiepskie informacje – pojawi się aż 5 nowych rond w bliskiej okolicy Złotoryi
Projektanci pracujący na zlecenie Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu przygotowali analizę techniczno-ekonomiczną przebiegu obwodnicy Złotoryi na dwóch brakujących odcinkach: od drogi Złotoryja-Legnica do trasy Złotoryja-Jawor oraz od strefy ekonomicznej do drogi Złotoryja-Jelenia Góra. W kinie Aurum zademonstrowali efekt swoich prac samorządowcom z miasta, gminy wiejskiej i powiatu złotoryjskiego.
Zacznijmy od tego, co projektanci nazywają etapem II – czyli jedziemy do Złotoryi od strony Legnicy. Około 300 m za skrzyżowaniem przy stacji kolejowej w Kozowie na łuku drogi wojewódzkiej 364 pojawi się pierwsze rondo. By wjechać na obwodnicę, na rondzie trzeba będzie skręcić w lewo. Trasa pobiegnie w kierunku Kozowa po zboczu – tym samym, które trawersuje linia kolejowa ze Złotoryi do Legnicy. Przetnie wysoki nasyp kolejowy, przechodząc pod torami – w tym miejscu będzie musiał powstać wiadukt. Trzema łagodnymi łukami doprowadzi do ronda na drodze wojewódzkiej 363, zlokalizowanym ok. 200 m przed Kozowem. Do skrajnych zabudowań zbliży się w pewnym momencie na ok. 100-150 m. Cały ten odcinek ma liczyć ok. 1100 m.
Projektanci rozważali również dużo prostszy przebieg tego fragmentu (kolor żółty na mapie obok), ale okazało się to niewykonalne technicznie ze względu na zbyt duże spadki terenu. Obwodnica wybudowana w ten sposób nie spełniałaby parametrów dla dróg klasy G, czyli wojewódzkich. Poprowadzenie jej po łukach pozwala „zgubić” dużą różnicę wysokości.
Następnie mamy etap I – czyli ten, przy którym prace przygotowawcze są najbardziej zaawansowane. To odcinek, który miał być budowany już w roku 2017. Na przeszkodzie stanęła wtedy nieczynna linia kolejowa, która wstrzymała na długi czas prace projektowe. Proces planowania drogi w tym przypadku dobiega już jednak końca. Została nawet wydana decyzja ZRID oznaczająca pozwolenie na budowę.
W rozwiązanie tego problemu mocno zaangażował się Piotr KARWAN, radny sejmiku wojewodztwa dolnośląskiego, który osobiście zabiegał w PKP PLK oraz w Ministerstwie Infrastruktury o rozwiązanie problemu. To właśnie po jego zabiegach rozwiązano, zdawałoby się nie rozwiązywalny od lat problem kolizji projektowanej drogi z nieczynną linią kolejową, co umożliwiło uzyskanie pozwolenia na budowę tego odcinka.
Etap I to odcinek od ronda w Kozowie do ronda, które powstanie na skrzyżowaniu dróg powiatowych do Wilkowa i Leszczyny znajdującym się zaraz za Wilczą Górą. Liczy 4,8 km i prowadzi najpierw mostem nad Kaczawą, a następnie pnie się polami w górę, przechodząc między stawem osadowym a wzgórzem Kostrza i pokonując ponad 100 m przewyższenia. Omija w odległości ok. 150 m peryferyjne budynki na Kopaczu i zbliża się od strony wschodniej do strefy ekonomicznej – tu zlokalizowany będzie zjazd w ul. Przemysłową.
Etap III zaczyna się na wspomnianym już 5-wlotowym rondzie za Wilczą Górą. Obwodnica pobiegnie najpierw pomiędzy wygasłym wulkanem i bocznicą kolejową do byłego kamieniołomu, omijając ostatnie zabudowania w Wilkowie w odległości ok. 100 m. Jeszcze bardziej oddali się od Sępowa – na ok. 300 m. W pobliżu tej ostatniej wsi trasa po raz kolejny przetnie po wiadukcie linię kolejową. Zakończy się rondem na byłej drodze wojewódzkiej (a obecnie gminnej) do Jeleniej Góry, zlokalizowanym w Jerzmanicach-Zdroju, na łuku pomiędzy przejazdem kolejowym a zjazdem na Lwówek Śląski. Ostatni odcinek liczy ok. 2150 m.
Projektanci zapewniają, że obwodnica nie będzie uciążliwa dla mieszkańców.
– Nasza analiza pokazuje, że jest możliwość poprowadzenia trasy poza wioskami. Taki przebieg drogi rozwiązuje wszystkie problemy, które wcześniej stanowiły element konfliktu. Na całej jej długości żaden z obiektów nie jest zagrożony przekroczeniami norm akustycznych – podkreślał Adam Biegański z Biura Projektów A-Propol. W okolicach Sępowa czy Kozowa droga ma być miejscami prowadzona w głębokich wykopach, schowa się więc między skarpami dochodzącymi do 6 m wysokości. Z kolei w pobliżu Wilkowa pobiegnie praktycznie po łagodnych stokach Wilczej Góry, a więc dość wysoko nad miejscowością, co także ma sprawić, że hałas nie będzie dokuczał mieszkańcom.
Do obwodnicy w takim kształcie droga jednak daleka. Analiza techniczno-ekonomiczna to początek procesu inwestycyjnego, który trwa zwykle ok. 7 lat, kolejne 2 trzeba doliczyć na samą budowę. W najlepszym więc wypadku odcinkami koło Kozowa oraz Wilkowa i Sępowa będzie można przejechać pod koniec tej dekady. To jednak optymistyczna wersja, która zakłada, że bez problemu przebiegną uzgodnienia z PKP (co – jak pokazały prace projektowe przy pierwszym odcinku naszej obwodnicy – wcale nie jest takie oczywiste) oraz że od razu znajdą się pieniądze na budowę.
– Wystąpimy teraz do zarządu województwa o przyjęcie tego studium. Za rok o tej porze powinna być gotowa decyzja środowiskowa, która pozwoli na rozpisanie przetargu na zaprojektowanie tych dwóch odcinków obejścia drogowego Złotoryi – tłumaczył Biegański.
Dużo wcześniej mogłyby się zacząć prace przy budowie środkowego odcinka, który jest już zaprojektowany i dla którego została wydana decyzja ZRID, czyli zezwolenie na realizację inwestycji drogowej. Tyle że została oprotestowana i wciąż nie jest prawomocna. Jeśli minister oddali protest, na przeszkodzie w szybkim rozpoczęciu robót budowlanych mogą stanąć pieniądze.
– Rozmawiałam z dyrektorem DSDiK. Nie ma na razie w budżecie pieniędzy na obwodnicę Złotoryi. Bez dofinansowania nie uda się zbudować tej drogi – powiedziała nam Jadwiga Szeląg, radna sejmiku dolnośląskiego, która uczestniczyła we wtorkowym spotkaniu.
Natomiast radny wojewodzki Piotr KARWAN stwierdził, że nie należy obecnie tracić czasu na analizowanie oczywistych rzeczy ani na narzekanie na trudności - trzeba szukać rozwiązań. Najpierw, czego zabrakło w przeszłości, należy zakończyć prace projektowe i uzyskać prawomocne pozwolenia na budowę oraz efektywnie poszukiwać finansowania inwestycji, chociażby w kilku etapach. Temat obwodnicy wałkowany jest od lat, na przemian słyszało się o problemach i rzekomych sukcesach w tej materii - ja skupiam się na pracy, a nie na mówieniu o niej. Wierzę, że dzięki współpracy z lokalnymi samorządami, samorządem województwa i przy wsparciu rządu osiągniemy zamierzone cele.
Kilka miesięcy temu, zanim zaczęła szaleć inflacja, koszt wybudowania 1 km drogi klasy G szacowano na ok. 8-10 mln zł, ale w przypadku trudnego górzystego terenu, jak w przypadku Złotoryi, mógł on sięgnąć nawet 15 mln zł. Teraz te stawki z pewnością poszły w górę choćby przez duży wzrost cen asfaltu i pozostałych materiałów budowlanych.
Bez obwodnicy Złotoryi grozi jednak paraliż komunikacyjny. Już teraz od strony Legnicy i Jawora wjeżdża do miasta w ciągu dnia ul. Legnicką ok. 12,5 tys. pojazdów. Prognozy mówią, że po wybudowaniu obwodnicy może ona obsługiwać ruch nawet 20 tys. pojazdów dziennie.
– Dochodzimy do granic przepustowości. W Złotoryi jest stary układ ulic, którego nie da się rozwinąć. Trzeba wybudować obwodnicę, jeśli nie chcemy, żeby miasto zapadło się jak czarna dziura. Potrzebne jest wsparcie z każdej strony – tłumaczył Biegański.
Dodajmy, że we wczorajszym spotkaniu konsultacyjnym wziął udział także inny radny sejmiku, Piotr Karwan. Miasto reprezentowali burmistrz Robert Pawłowski, jego zastępca Paweł Kulig, naczelnik jednego z wydziałów Jacek Janiak oraz czwórka rajców miejskich: Agnieszka Zawiślak, Józef Banaszek, Grzegorz Łoś i Stanisław Pazera. Byli w ZOK-u również przedstawiciele starostwa: Andrzej Jakubowski z Powiatowego Zarządu Dróg oraz radny Paweł Macuga, a także wójt Jan Tymczyszyn reprezentujący gminę wiejską.