Za oszustwo przy budżecie obywatelskim przed oblicze sądu
ZŁOTORYJA. Nieprawidłowościami, do jakich doszło podczas głosowania nad złotoryjskim budżetem obywatelskim, zajął się Sąd Rejonowy w Złotoryi. Prokurator oskarżył w tej sprawie jednego z wnioskodawców, który podszył się pod inne osoby i bezprawnie posłużył się ich danymi osobowymi, by zwiększyć poparcie dla zgłoszonego przez siebie projektu. Wczoraj miał zapaść wyrok, nie doszło jednak do tego z powodu wątpliwości co do kwalifikacji prawnej czynu.
W czerwcu ubiegłego roku Urząd Miejski w Złotoryi wykrył poważne nieprawidłowości podczas głosowania internetowego odbywającego się w ramach budżetu obywatelskiego. Dotyczyły one projektu pn. „Nagłośnienie stadionu miejskiego w Złotoryi”, który otrzymał nieproporcjonalnie dużą liczbę głosów wysyłanych z tego samego adresu IP. W jednym przypadku było to 78 głosów, w drugim 31. Wszystkie zostały wysłane w porze nocnej w dniach 9 i 14 czerwca.
Urzędnicy miejscy zaczęli losowo weryfikować wskazane przez system informatyczny głosy, kontaktując się z osobami, które rzekomo miały głosować na projekt nagłośnienia stadionu. Wtedy okazało się, że w ogóle nie brały one udziału w głosowaniu i że ktoś wykorzystał bez ich wiedzy i zgody należące do nich dane osobowe (nazwiska i imiona, numery PESEL oraz adresy zamieszkania), wpisując je w formularz internetowy.
Po zamknięciu głosowania złotoryjski ratusz złożył zawiadomienie w Prokuraturze Rejonowej w Złotoryi o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokuratura przesłuchała w tej sprawie blisko 80 osób i zdecydowała się postawić zarzuty Rafałowi F., który był wnioskodawcą projektu. To znany w Złotoryi działacz sportowy. Prokurator zarzucił mu popełnienie trzech przestępstw: oszustwa komputerowego, nielegalnego przetwarzania danych osobowych i tzw. kradzież tożsamości.
Rafał F. w czasie przesłuchania przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia i wyraził skruchę. Przed prokuratorem tłumaczył się, że chciał uzyskać jak największe poparcie dla zgłoszonego przez siebie projektu, co pozwoliłoby mu zdobyć fundusze miejskie na jego realizację. Wskazał przy tym, że od kilku lat namawiał ludzi do głosowania na zadanie polegające na nagłośnieniu stadionu miejskiego, co umożliwiałoby organizację zawodów ligowych, jednak za każdym razem brakowało po ok. 40-60 głosów, aby projekt ten został zakwalifikowany do realizacji. W ubiegłym roku złożył go ponownie, a gdy głosowanie się kończyło, wykorzystał dane osób pracujących w firmach, które obsługuje prowadzone przez niego biuro księgowe, i sam oddał kilkadziesiąt głosów, podszywając się pod te osoby, choć nie rozmawiał z wszystkimi na temat możliwości i zgody na takie wykorzystanie ich personaliów. Użył w ten sposób dane osobowe 77 złotoryjan. Część z nich (23) złożyła wniosek o ściganie Rafała F. za podszywanie się pod inne osoby.
Rafał F. dobrowolnie poddał się karze i wyraził zgodę na skazanie bez przeprowadzania rozprawy. Z prokuraturą uzgodnił 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, grzywnę w wysokości 3 tys. zł oraz nawiązkę na rzecz 23 pokrzywdzonych osób – po 200 zł dla każdej.
Wniosek prokuratora o wydanie wyroku skazującego trafił do sądu. Wczoraj odbyło się posiedzenie w tej sprawie, ale wyrok nie zapadł, gdyż sąd zwrócił sprawę do prokuratury. Sędzia Agnieszka Krótka nie zgodziła się bowiem z przyjętą przez prokuratora kwalifikacją prawną czynów i jego wniosku nie uwzględniła. Jej wątpliwości wzbudził zakres zastosowania przez prokuraturę art. 190a Kodeksu karnego, który mówi o podszywaniu się pod inne osoby w celu wyrządzenia im szkody.
O dalszych losach postępowania ma zdecydować prokurator. – Po otrzymaniu sprawy z sądu podejmiemy decyzję, czy podzielimy stanowisko sądu co do tej kwalifikacji prawnej czy też podtrzymamy dotychczasową kwalifikację i skierujemy akt oskarżenia w tej sprawie – mówi Tomasz Pisarski, szef Prokuratury Rejonowej w Złotoryi.
Rafał F. w rozmowie z Gazetą Złotoryjską przyznał, że żałuje tego, co zrobił w czerwcu zeszłego roku. – Wiem, że zawaliłem sprawę, przykro mi. Źle to wszystko wyszło – mówi. – Uświadomiłem sobie w ostatniej chwili, że głosowanie się kończy, w tym pośpiechu nie pamiętałem już, z kim na temat oddania głosu wcześniej rozmawiałem.
Dodaje: – Nie dla siebie to zrobiłem, żadnej korzyści z tego nie miałem. Chciałem po prostu zwiększyć możliwości miejskiego stadionu.
Projekt nagłośnienia stadionu ostatecznie nie trafił do realizacji – UM unieważnił głosowanie z powodu podejrzeń o oszustwo.