Finał "parapet story"- ile kosztuje upór Ratusza?
ZŁOTORYJA. Czy pełnomocnik prawny gminy działa na jej szkodę? Na tak postawione pytanie według mnie powinien w końcu publicznie odpowiedzieć obecny Burmistrz Robert Pawłowski. Może właśnie ten artykuł pomoże mu podjąć właściwą decyzję w tej sprawie?
Jak zapewne wszyscy wiedzą pani mecenas jest pełnomocnikiem prawnym Gminy jak to mówią od zawsze. I nie ma co ukrywać, że po paśmie sukcesów za kadencji Burmistrza Żurawskiego w obecnej kadencji Burmistrza Pawłowskiego zaliczyła ostatnio dwie bolesne porażki. Jedną z miejscowym Grzegorzem na kilkaset tysięcy złotych, a drugą z niżej podpisanym. Chociaż ze mną sprawa nie jest jeszcze prawomocnie zakończona to o całkowitej kwocie klęski jeszcze nie możemy dywagować, ale niestety dla pani mecenas jej pierwsza runda zakończyła się bardzo boleśnie, wręcz tragicznie.
Co się takiego stało, że nie boję się tak publicznie twierdzić? Nic szczególnego, ot po prostu ukazało się już uzasadnienie wyroku w którym Sąd stwierdził, że pani mecenas nie potrafi czytać redagowanych przez siebie umów i ma poważne problemy z matematyki, ponieważ nie potrafi wykonywać podstawowych działań na poziomie 3 klasy szkoły podstawowej.
Tu jest tego dobitny przykład - pozwolę sobie zacytować fragment uzasadnienia wyroku:
„Strona powodowa zgasiła gotowość do odbioru końcowego robót na piśmie w dniu 29 października 2010 r. - prezentata strony pozwanej. Zgodnie z treścią § 3 ust. 5 Umowy z dnia 10 maja 2010 r. zamawiający miał maksymalnie 7 dni na podjecie czynności związanych z rozpoczęciem odbioru”
„Przy przyjęciu, że odbiór nastąpił z dniem 29 pażdziernika 2010 r., to strona powodowa pozostawałaby w zwłoce z zaofiarowaniem odbioru 28 dni-od 1 października 2010r. do 28 października 2010r..
Kara umowna należna stronie pozwanej winna kształtować się w sposób następujący 28 dni zwłoki x 1060,83 zł za każdy dzień=29.703,24 zł. O taką tylko kwotę mogło być obniżone wynagrodzenia dla wykonawcy.” (przypomnę według pani mecenas była to kwota 168.671,97 zł !)
Ale to nie wszystko ponieważ dalej Sąd pisze:
„Także strona pozwana pozostawała w zwłoce z odbiorem robót, bowiem ostateczny odbiór nastąpił dopiero w dniu 8 marca 2011 r. Tym samym zwłoka po stronie pozwanej wynosiła aż 123 dni. Kara umowna z tego tytułu należna powódce wynosi 26.095,68 zł, liczona w sposób następujący: 123dni x 212,16 zł/ co stanowi 0,1% wynagrodzenia ustalonego w § 3 pkt 1 umowy z dnia 10 maja 2010 r.” (w tym przypadku pani mecenas chyba doświadczyła całkowitej amnezji, że taki zapis umieszczony był w umowie, a ona je przecież zawsze parafuje)
Następnie Sąd żeby jeszcze bardziej to pani mecenas zobrazować opisuje jakie działanie należało wykonać, aby uniknąć tego absurdalnego procesu.
„Do wynagrodzenia należnego faktycznie powódce należało najpierw odjąć kary umowne należne stronie pozwanej, a następnie dodać kary umowne należne wykonawcy, to jest: 186.448,44 zł – 29.703,24 zł + 26.095,68 zł = 182.840,88 zł”
I gdybym dostał wtedy zamiast tych marnych ok. 20 tys. złotych kwotę faktycznie mi należną czyli 182.840,88 złotych to zapewne tej tragikomicznej farsy pod tytułem „Parapety story” z panią mecenas w roli głównej byście nigdy nie musieli oglądać.
Żeby już nie zanudzać pominę opisanie takich istotnych faktów z uzasadnienia tego wyroku jak:
-ustalenia własne Sądu dotyczące tego, że Burmistrz winien uzyskać na wykonanie tego przetargu pozwolenie na budowę,
-że jeden ze świadków strony pozwanej składał fałszywe zeznania - uprzedzony wcześniej o odpowiedzialności karnej,
-kolejny świadek i pracownik strony pozwanej dopuścił się przestępstwa sfałszowania protokołu odbioru z dnia 8 marca 2011 roku,
-a następnie były Burmistrz na podstawie dokumentu, który zgodnie z prawem nie istniał w obrocie prawnym wyrządza szkodę w majątku Gminy nie mniejszą niż kwota zapłaconej firmie Gal-Mont „jałmużny”.
Tymi sprawami mam nadzieję, że zajmie się w końcu skutecznie Prokuratura. Panie Burmistrzu czy może coś istotnego pominąłem? Jeżeli tak to proszę się do tego odnieść.
A złotoryjanie muszą zadać sobie pytanie: jak jeszcze długo zamierzają zgadzać się, aby burmistrz płacił jedno z najwyższych wynagrodzeń w Gminie pracownikowi, który naraża Gminę na poważne straty finansowe idące w setki tysięcy złotych, nie mówiąc już o nieodwracalnych stratach wizerunkowych. Może wreszcie nadszedł już czas na zmiany nie tylko kosmetyczne, ale i faktyczne.
Aż strach się bać tego wysokiego profesjonalizmu kadr pracowniczych Gminy których kompetencję Sąd określił w uzasadnieniu miej więcej tak:
"Do przekroczenia terminu w wykonaniu umowy doszło głównie z winy zamawiającego, bowiem strona pozwana przystąpiła do odbioru prac nie natychmiast po zgłoszeniu, a z miesięcznym opóźnieniem. Z winy zamawiającego nie było prawidłowej koordynacji robót – brak inspektora nadzoru nad robotami. Zamawiający w sposób niestaranny przygotował postępowanie przetargowe. Strona pozwana nie dysponuje żadnymi dokumentami przedstawiającymi stanowiska insp. nadz., który kwalifikowałby wady jako wady uniemożliwiające korzystanie z efektu prac. Tylko taki dokument mógłby uzasadnić zgodnie z prawem odmowę odbioru robót wykonanych i prawidłowo zgłoszonych przez stronę powodową. Ponadto zamawiający zmienił nie wiadomo czemu skład komisji odbiorowej, do której były powołane osoby nie przygotowane zawodowo do sprawowania tych funkcji. To zamawiający wykazał się dużą niestarannością opisując przedmiot zamówienia. Zamawiający niespójnymi zapisami w podstawowych dokumentach postępowania wprowadził bałagan, który przyczynił się do perturbacji w trakcie realizacji zamówienia. W systemie zamówień publicznych jakiekolwiek błędy w dokumentacji technicznej, jak i dokumentacji postępowania muszą być zawsze interpretowane na korzyść wykonawcy nigdy na korzyść zamawiającego.
Mam nadzieję, że ten artykuł będzie wystarczającym ostrzeżeniem dla innych potencjalnych ofiar postępowań przetargowych prowadzonych przez tak „wysoce profesjonalny zespół” pracowników Gminy Miejskiej Złotoryja na czele z jej Burmistrzem i jego prawą ręką panią mecenas.