Rezerwy Kuźni celują w A-klasę?
JAWOR. Choć w klasie Okręgowej Kuźnia Jawor radzi sobie ze zmiennym szczęściem, to jej B-klasowe rezerwy wyrastają na rewelację rozgrywek. Zespół, który miał zostać rozwiązany, z kompletem punktów przewodzi ligowej stawce, a w niedzielę dopisał do swojego konta szóstą już wygraną. Jaworzanie w pokonanym polu zdążyli zostawić między innymi jednego z kandydatów do awansu – Orła Wojcieszyn, natomiast w ostatniej kolejce zanotowali efektowny comeback, pokonując na własnym terenie Chełmy Chełmiec Piotrowice, mimo dwubramkowej straty.
W poprzednich sezonach rezerwy Kuźni były ligowym przeciętniakiem, zajmując z reguły miejsca w okolicach środka stawki. Niewiele brakowało, by przed trwającymi rozgrywkami całkowicie je rozwiązano, lecz weto postawił nowy trener „jedynki” – Piotr Przerywacz, który w drugim zespole chciał ogrywać zawodników wracających po kontuzjach oraz dostających mniej szans w klasie Okręgowej.
- Zaliczyliśmy fajny start, ale nie ukrywam, że taki był plan, bo po to ten zespół zgłosiliśmy. Planowaliśmy wycofać rezerwy, ponieważ w poprzednich sezonach różnie z nimi bywało, ale zmienił się trener pierwszego zespołu i zaczął kłaść spory nacisk na zaplecze, więc ta drużyna istnieje w dużej mierze dzięki Piotrowi Przerywaczowi. Tak miała nasza gra wyglądać i na razie wszystko idzie zgodnie z planem – wyjaśnia Dariusz Szeliga.
Przed sezonem mało kto widział Kuźnię w roli faworyta do awansu, lecz po rozegraniu sześciu meczów to właśnie jaworzan najczęściej wymienia się jako zespół mający największe szansę na promocję do A-klasy. Prezes, będący równocześnie grającym trenerem rezerw studzi jednak emocje. Rezerwy Kuźni nie przeszły kadrowej rewolucji, lecz wytyczne Piotra Przerywacza sprawiły, że właściwie co tydzień, do dyspozycji szkoleniowca są gracze występujący w pierwszym zespole, co w Jaworze wcześniej było zjawiskiem właściwie niespotykanym.
- Na dzień dzisiejszy nie mówimy o awansie, gramy z meczu na mecz. Celem jest to by ogrywać wracających po kontuzjach czy grających mniej zawodników pierwszego zespołu. Teraz mają oni przymus schodzenia do rezerw by złapać formę i odzyskać rytm meczowy, więc w każdym spotkaniu mamy jakieś wsparcie od tych bardziej doświadczonych chłopaków. Dla drugiego zespołu zagrał już Emil Borek, Patryk Borek, teraz w dwóch spotkaniach wystąpił Kamil Janoś, a to przekłada się na wyniki. Wcześniej gracze pierwszej drużyny mieli zakaz występowania w rezerwach.
W sześciu dotychczasowych spotkaniach Kuźnia zdążyła zagrać zarówno z zamykającym tabelę Ratajem Paszowice jak i depczącym jej po piętach Orłem Wojcieszyn. Na papierze najtrudniejszą przeszkodą wydawały się być Chełmy Chełmiec Piotrowice, które w Jaworze prowadziły już 2:0, lecz po końcowym gwizdku musiały uznać wyższość podopiecznych Dariusza Szeligi. Trener twierdzi jednak inaczej, zauważając, że najcięższą przeprawę jego zawodnikom zafundował mający A-klasowe zapędy Orzeł.
- Mimo wyniku, za najtrudniejszy z dotychczasowych meczów uważam ten z Orłem Wojcieszyn, który starał się grać w piłkę. To jest amatorski futbol, więc jest w nim sporo przypadku. To właśnie on w dużej mierze zadecydował o tym, że z Chełmcem przegrywaliśmy dwoma golami, ale wiedzieliśmy, że z biegiem czasu my też trafimy do siatki, dlatego spokojnie robiliśmy swoje i przyniosło to skutek w postaci wygranej – ocenił Dariusz Szeliga.
Choć nikt w Jaworze nie mówi głośno o wygraniu ligi, to jednak wszyscy wiedzą jakie korzyści niosłaby rywalizacja w A-klasie. Najlepszym przykładem mogą być rezerwy Górnika Złotoryja, które po awansie świetnie radzą sobie poziom wyżej, a młodzi gracze mogą nabierać seniorskiego doświadczenia na wyższym poziomie niż dotychczas.
- Jak już mówiłem, nie deklarujemy chęci awansu. Nadal jesteśmy uzależnieni od pierwszego zespołu i to on jest priorytetem, więc podchodzimy do tej kwestii bardzo spokojnie. Wielu chłopców kończy wiek juniora i na pewno fajnie byłoby ich w przyszłym sezonie ogrywać w A-klasie, gdzie jest wyższy poziom, większa kultura gry, lepsze boiska, infrastruktura, więc zawodnicy by na tym z pewnością skorzystali, ale do tego awansu jest daleka droga. Trzeba też patrzeć na kwestie finansowe, bo wyższy szczebel oznacza wyższe koszty. Na razie gramy z meczu na mecz, a o ewentualnych założeniach pomyślimy w rundzie wiosennej – kończy grający trener drużyny rezerw i zarazem prezes Kuźni Jawor Dariusz SZELIGA.
Fot. Kuźnia Jawor