LKS Chełmiec mocno wszedł w sezon
CHEŁMY. Do niedawna LKS Chełmiec był jedną z wielu niczym nie wyróżniających się B-klasowych drużyn, jednak od poprzedniego sezonu, przedstawiciel grupy IV znacznie częściej gości na językach obserwatorów. Mecze LKS-u uchodziły za wyjątkowo otwarte, a iście hokejowe wyniki osiągane przez zespół nikogo nie dziwiły. Teraz do efektowności dodano efektywność i po pięciu seriach gier chełmczanie zajmują pierwsze miejsce, o jeden punkt wyprzedzając Platan Sichów.
Poprzedni sezon zawodnicy LKS-u Chełmiec zakończyli na siódmym miejscu, w samym środku stawki, co nie rzuca na kolana, jednak wyniki poszczególnych spotkań pozwalały dostrzec spore możliwości drużyny.
Podopieczni Damiana Gajdy byli niewygodnym rywalem dla ekip walczących o awans, na swoim terenie ogrywając Radziechowiankę Radziechów, Olimpię Olszanica, remisując z Ratajem Paszowice czy dzieląc się wyjazdowymi punktami z późniejszym mistrzem – Lubiatowianką.
O LKS-ie było głośniej niż zazwyczaj z powodu wyjątkowo otwartych meczów. W 26 spotkaniach tej drużyny, padły 162 bramki, co oznacza, że piłka lądowała w siatce średnio ponad sześć razy w meczu!
- Sam nie wiem z czego to do końca wynika. Podczas treningów pracujemy bardzo dużo z piłką, nie zajeżdżamy się samym bieganiem i zapewne ma to później przełożenie na mecz. Na zajęciach wykonujemy dużo ćwiczeń strzeleckich czy rozegrań wariantów ofensywnych więc zawodnikom łatwiej realizować to w walce o punkty. Inna sprawa jest taka, że te najtrudniejsze mecze dopiero przed nami. Z dołem tabeli strzelaliśmy aż miło, jednak zobaczymy, co pokażemy w starciach z Sichowem, Ratajem Paszowice czy innymi ekipami walczącymi o czołowe lokaty. Dalsza część rundy jesiennej zweryfikuje nasze możliwości – odniósł się do bramkostrzelności swojego zespołu Damian Gajda.
Trwający sezon w wykonaniu chełmczan jest równie imponujący, bo w pięciu dotychczasowych spotkaniach padło 45 bramek, czyli średnio 9 na mecz! Najważniejsze są jednak punkty, a na ich brak również w Chełmcu nie mogą narzekać.
Aktualnego lidera zatrzymała tylko Lechia Rokitnica, która w pierwszej kolejce zremisowała z LKS-em 3:3. W kolejnych grach dała o sobie znać imponująca siła ofensywna, bo najpierw piętnaście ciosów przyjął Start Osetnica, a ledwie tydzień później dziesięć Iskra Jerzmanice- Zdrój.
Na tą chwilę LKS wyprzedza grupę pościgową o jedno „oczko”, więc przewaga jest wręcz minimalna, jednak terminarz aktualnie działa na korzyść podopiecznych trenera Gajdy. Chełmczanie w najbliższych tygodniach zagrają z LZS-em Nowy Kościół, rezerwami Orła Zagrodno oraz drugim zespołem Wilkowianki Wilków i w każdym z pojedynków będą mniej lub bardziej zdecydowanym faworytem.
- Drużyna jest obecnie w przebudowie, latem dołączyło do nas kilku nowych zawodników, więc jak najbardziej jesteśmy zadowoleni z pierwszych kolejek. Poprzedni sezon mieliśmy dość słaby, dopadły nas te B-klasowe realia, jeździliśmy na mecze w dwunastoosobowym składzie i wyglądało to kiepsko. Rzutem na taśmę zawodnicy się zmotywowali, zaczęli sami pracować nad pozyskaniem nowych graczy, co nam bardzo pomogło, bo obecnie mamy w odwodzie po czterech, pięciu graczy. Teraz kadra jest szersza, możliwości większe, a co najważniejsze- są chęci do treningu. Na razie wszystko wygląda świetnie, każdy jest zadowolony, atmosfera również dopisuje, więc pozostaje pracować nad dalszym rozwojem – powiedział o początku rozgrywek Gajda.
Wspomniana przebudowa udaje się całkiem nieźle, bo LKS w starciach z teoretycznie słabszymi rywalami regularnie punktuje, w międzyczasie zgrywając ze sobą zespół. Kiedy obecnemu liderowi przyjdzie stanąć w szranki z przeciwnikami poważnie myślącymi o awansie, zrozumienie w drużynie powinno być na znacznie wyższym poziomie niż w pierwszych kolejkach.
Podczas letniego okienka, ekipę Damiana Gajdy zasiliło aż sześciu graczy. Dla Patryka Rodaka LKS Chełmiec jest pierwszym klubem, podobnie jak dla Adama Karabana, który wrócił do drużyny po kilku latach nieobecności.
Pozostali nowi zawodnicy mają nieco więcej doświadczenia, bo Paweł Bochenek przez lata reprezentował Zjednoczonych Snowidza, a ostatnio Park Targoszyn. Z tego samego zespołu sprowadzono Damiana Gerasimowicza, który oprócz występów w trykocie Parku, ma na swoim koncie grę w Rataju Paszowice, Bazalcie Piotrowice, Kuźni czy nieistniejącym od lat Piaście Jawor.
Te same nazwy można również znaleźć w CV dwóch kolejnych wzmocnień. Patryk Gwiździał jest bowiem wychowankiem Kuźni z epizodem w ekipie z Targoszyna, natomiast Dawid Kasprzycki terminował zarówno w Bazalcie Piotrowice, Męcince jak i obecnej Jaworzance, a dawniej jaworskiej Kuźni.
Dobry początek nie rozgrzał głów w obozie LKS-u, a trener przytomnie zauważył, że jego podopiecznych dopiero czekają najtrudniejsze wyzwania. Z ekip mogących namieszać w czołówce, aktualny lider ma na rozkładzie tylko jedną – Olimpię Olszanica, którą pokonał przed własną publicznością 3:1.
Zabawa zacznie się w drugiej połowie października, kiedy chełmczanie udadzą się do Paszowic, by tydzień później podjąć u siebie Fenixa Pielgrzymka. Rundę jesienną zakończy kolejny trudny pojedynek –z zajmującym obecnie drugie miejsce Platanem Sichów.
- Na tabelę za bardzo nie patrzę, bo my gramy dla zabawy i na razie nie myślimy o awansie. Startowaliśmy z takiego pułapu, że nie widzieliśmy, co nas czeka, ale po udanym początku na pewno apetyty mogły trochę wzrosnąć. Wydaje mi się, że potencjał zespołu pozwala mierzyć w podium i jeśli przyjdzie nam zimować w pierwszej trójce, to ja się będę cieszył. Na pewno nikt na razie nie rozmawia o awansie. Gramy, bawimy się, a liga zweryfikuje plany wszystkich drużyn, nie tylko nasze. – zdradził Damian Gajda.