Poznaliśmy Zasłużonych dla Zagłębia
LUBIN. W budynku klubowym Zagłębia Lubin odbyło się wyjątkowe spotkanie, którego celem było ostateczne wyłonienie trzech sylwetek, których nazwiska zostaną umieszczone na pamiątkowych tablicach znajdujących się na lubińskim stadionie. Kapituła, w skład której wchodzili przedstawiciele kibiców, retrofutbolistów, historyków oraz pracowników klubu po długich dyskusjach finalnie wybrała zwycięzców. Tym samym Edward Kicior, Romuald Kujawa oraz Arkadiusz Woźniak pierwszymi laureatami Zasłużonych dla Zagłębia.
Przypomnijmy, w ostatnich tygodniach odbyło się trzy etapowe głosowanie, w którym to kibice Zagłębia Lubin mogli typować swoje kandydatury ich zdaniem zasługujące na wyróżnienie. Każdy z etapów dotyczył konkretnego okresu. Pierwszy obejmował lata 1945-1980, drugi 1980 – 2000, trzeci zaś czasy teraźniejsze, czyli lata 2000 – 2020. Po każdym głosowaniu do ścisłego finału przechodziły po trzy nazwiska z każdego okresu i tak w połowie maja poznaliśmy dziewiątkę wyróżnionych.
Ostatecznie prezentowała się ona w ten sposób:
I Etap – Edward Kicior, Rudolf Konieczny, Franciszek Machej
II Etap – Adam Zejer, Sławomir Kurant, Romuald Kujawa
III Etap – Lubomir Guldan, Arkadiusz Woźniak, Zbigniew Szewczyk.
Ostatnim etapem było wybranie z tej dziewiątki po jednym nazwisku z każdego okresu. Tego zadania podjęła się specjalnie utworzona kapituła, w skład której wchodziło po dwóch przedstawicieli różnych środowisk. Były to więc osoby związane z klubem od lat, jak choćby Ryszard Kwiatowski, były zawodnik, a obecnie przedstawiciel Retrofutbolistów. Do współpracy zaproszono również ludzi, którzy od wielu lat zajmują się historią klubu i wczesny okres Zagłębia Lubin jest im bardzo dobrze znany - Marka Kruglińskiego, Krzysztofa Kostkę i Mariusza Babicza. W kapitule znaleźli się również przedstawiciele Stowarzyszenia Zagłębie Fanatyków, reprezentowani przez prezesa Pawła Kijowskiego i Mariusza Tęczę. W spotkaniu uczestniczyli również prezes Zagłębia Lubin Artur Jankowski oraz dyrektor PR i Marketingu Marek Wachnik.
Zanim rozpoczęto dyskusję na temat tego, kto powinien znaleźć się na tablicach, poruszono wiele kwestii związanych z historią klubu. Już na tym etapie powstało kilka koncepcji, które mamy nadzieję klub wdroży niebawem, wszak pielęgnowanie tożsamości historycznej jest niezwykle ważne. Następnie po krótkim wprowadzeniu rozpoczęto dyskusję na temat kandydatów. Tak, jak w przypadku głosowania, podzielono ją na trzy etapy. Każdy z przedstawicieli kapituły mógł oddać po jednym głosie na kandydata przypisanego do konkretnego okresu. Jak się z później okazało, nie były to wcale łatwe decyzje. Trudności zaczęły się już przy pierwszych nazwiskach.
- Wybór niezwykle trudny, bo wszystkich Panów znam lub znałem osobiście. Patrząc na każde nazwisko, mogę powiedzieć wiele dobrego i mam trochę rozdarte serce – rozpoczął Ryszard Kwiatowski.
Rzeczywiście, w trakcie trwania obrad przypominano wiele historii boiskowych i anegdot, po których szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę.
- „Rudek” Konieczny, to był naprawdę niesamowity zawodnik. Z zachowaniem oczywiście proporcji, to taki Wilmowski z najlepszych czasów dla lubinian. Dostarczał kibicom wielu radości i był bardzo dobrym piłkarzem. Z kolei Edward Kicior, to wzór profesjonalisty, co należy pamiętać było ciężkie w tamtych czasach. Dużo wymagał od siebie, ale i od innych, czym często sprowadzał na siebie gniew kolegów z zespołu. Ale to było takie pozytywne, bo oni trochę się pozłościli, ale robili tak, jak chciał i później wychodziło im to na dobre – kontynuował Kwiatowski.
Swoje przemyślenia mieli również inni, którzy część zawodników poznali w nieco innych okolicznościach.
- Pana Kiciora miałem przyjemność kilka razy spotkać. Pamiętam taką jedną sytuację, kiedy przyjechałem po niego samochodem na ulicę Mickiewicza, gdzie wówczas mieszkał. Siedział na ławce w otoczeniu kolegów i gdy tylko pojawiłem się, Pan Edward ubrany jak zawsze z klasą podkreślił – mówiłem wam szanowni, że po mnie przyjadą z Zagłębia. Był wtedy naprawdę dumny, że po tylu latach się o nim pamięta – wspomina Paweł Kijowski ze Stowarzyszenia Zagłębie Fanatyków.
- Pan Edward, to naprawdę wzór człowieka i piłkarza. Można powiedzieć, że pierwszy zawodowiec w barwach „Miedziowych”. Przypomina mi się pewna anegdota, która obrazuje jak był odbierany w naszym mieście. Wracaliśmy kiedyś z Panem Kiciorem razem taksówką, bodajże od Pana Golnika. W międzyczasie rozmawialiśmy non stop o piłce, bo tak praktycznie wyglądały nasze wszystkie rozmowy. Widzę kątem oka, że kierowca co rusz na nas patrzy, ale wcale się nie odzywa. W pewnym momencie, gdy mamy już wysiadać, w końcu pyta:
- Przepraszam czy Pan Kicior – a gdy uzyskał twierdzącą odpowiedź, aż wykrzyknął z radości – Wiedziałem! Ja na Pana wszystkich meczach byłem! Były piłkarz „Miedziowych” miał łzy w oczach. Oni w swoich czasach byli prawdziwymi gwiazdami w naszym mieście. Co prawda nie było wówczas prawdziwych kontraktów, zawodnicy zatrudnieni byli w międzyczasie w kopalni, ale gdziekolwiek się pojawili, to był szał. Prawdziwi reprezentanci naszego miasta – wspomina Marek Krugliński, z zamiłowania historyk.
Ciepłych słów nie szczędzono również Franciszkowi Machejowi, byłemu bramkarzowi „Miedziowych”, który miał swój wkład w historyczny awans Zagłębia do II ligi. Ostatecznie jednak wyboru trzeba było dokonać, a wyłonić można było tylko jedno nazwisko. Po dłuższej dyskusji i bardzo zaciętym głosowaniu wybór padł na Edwarda Kiciora, który z Zagłębiem awansował między innymi do III i II ligi. Były napastnik „Miedziowych” potrafił też w jednej rundzie zdobyć 23 bramki i prawdopodobnie to jak i wielkie przywiązanie do klubu zaważyło na decyzji komisji.
W drugim etapie również nie było łatwo, ponieważ trzeba było wybierać spośród trzech zacnych nazwisk – Romuald Kujawa, Adam Zejer i Sławomir Kurant. Każdy z nich miał swoje argumenty. Pierwszy, chyba najbardziej zasłużony, dodatkowo wychowanek Zagłębia, z którym zdobył tytuł mistrzowski. Zejer z kolei w latach osiemdziesiątych w naszej lidze robił prawdziwą furorę i był idolem nie tylko lubińskiej młodzieży.
- „Zejerek”, to taki trochę Edward Kicior. Mały, zwinny, z dobrą techniką. Bardzo dobrze go wspomonam – charakteryzował byłego zawodnika Zagłębia Lubin Marek Krugliński.
Kurant zaś był zawodnikiem niezwykle cenionym i lubianym wśród lokalnej społeczności. W tym przypadku jednak komisja była jednogłośna i na tablicę główną wybrała zawodnika 70 – lecia klubu i zdobywcę prestiżowych „Złotych Butów” – Romualda Kujawę.
Wydawałaby się, że ostatnie lata, najbardziej przez wszystkich pamiętane ułatwią decyzję co do trzeciej osoby, która dołączy do tak znakomitego grona.
- To naprawdę wcale nie będzie łatwy wybór – zainicjował dyskusję Ryszard Kwiatowski
- Każdy z tych zawodników coś do klubu zrobił, ale wybrać możemy tylko jednego – dodał Paweł Kijowski
I rzeczywiście, tutaj było chyba najciężej. Już na początku dyskusji pojawiły się głosy, że w tym etapie jeszcze może za wcześnie by jednoznacznie wybrać jedną osobę. Z jednej strony padały argumenty za Lubomirem, który od czasów Wadima Rogowskoja jest najdłużej grającym obcokrajowcem w barwach Zagłębia Lubin. Można zaryzykować stwierdzenie, że dla wielu sympatyków „Miedziowych” już jest legendą. Z drugiej strony Arkadiusz Woźniak – chłopak stąd, z ulicy Mickiewicza, wychowany niedaleko stadionu. W klubie przeszedł wszystkie szczeble edukacji sportowej, finalnie dochodząc do pierwszej drużyny, która był dla niego również przepustką do Reprezentacji Polski. Ostatecznie to młody napastnik, czyli popularny „Wąski” większością głosów otrzymał ostatnie miejsce na pamiątkowej tablicy, która będzie znajdować się na trybunie głównej.
Było to ciekawe spotkanie, pełne wielu owocnych dyskusji. Prezes Artur Jankowski podziękował serdecznie wszystkim, którzy tego dnia przybyli do siedziby klubu i zapowiedział, że kolejne spotkania odbywać się będą cykliczne. Ich celem będzie wdrożenie kolejnych propozycji, które pozwolą przypominać piękną historię naszego klubu.