Kacper Laskowski: Nie zwalniam tempa, chcę się rozwijać
LUBIN. Młody, obiecujący, zdeterminowany. Wrócił do treningów i gry po ciężkim urazie, właśnie zdał maturę i cały czas ciężko pracuje, aby podejmować kolejne sportowe wyzwania. Kacper Laskowski, piłkarz KGHM Zagłębia Lubin w rozmowie dla e-legnickie.
Miłosz KOŁODZIEJ: Finał Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Legnica musiał być, dla Ciebie, szczególny. Zagrałeś w swoim rodzinnym mieście, na obiekcie, na którym stawiałeś pierwsze piłkarskie kroki. Przypomnij , jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką i jak przebiega od początków, które miały miejsce w Chojnowie.
Kacper Laskowski: Moja przygoda zaczęła się od pracy z moim tatą, który szlifował ze mną podstawy piłkarskiej techniki, zabierając mnie na Orlik. Moje starania dostrzegł trener Piotr Seheniewicz który zaprosił mnie na pierwszy trening, prowadzonej przez niego drużyny Chojnowianki. Trenowałem z rocznikiem starszym nawet o 3 czy 4 lata, będąc wówczas w kategorii wiekowej Żaka, różnica wieku miała duże znaczenie, ale treningi ze starszą grupą dużo mi dawały.
Byłem chwalony, cieszyłem się piłką, trenowałem z chęcią i ogromnym zapałem. Nikt, nigdy nie musiał mnie namawiać na trening czy wyjście na Orlika, żeby pograć z kolegami. Po paru dobrych latach w drużynach prowadzonych przez trenera Seheniewicza u którego nauczyłem się naprawdę wiele, trafiłem pod skrzydła kolejnego trenera w Chojnowiance- Dariuszu Janiaka, który wprowadzał mnie do drużyny juniorów. Też czas, który dobrze wspominam, przechodziłem na wyższy poziom, kolejna cegiełka do mojego piłkarskiego rozwoju. Osiągając wiek gimnazjalny, czułem się już bardziej świadomy tego co chcę robić, a chciałem więcej i intensywniej trenować, dlatego dodatkowo trenowałem w Football Academy Chojnów, gdzie trenerzy: Maciej Białas i Piotr Radomski pomogli mi, jeszcze bardziej, rozwinąć moje umiejętności. W wieku 13 lat odszedłem do Miedzi Legnica gdzie zrobiłem duży krok do przodu.
Bardzo łatwo wygraliście finał na szczeblu Podokręgu Legnica. W półfinale i finale zaaplikowaliście przeciwnikom ponad 20 bramek. Teraz poprzeczka zawieszona jest znacznie wyżej, ale wydaje się, że wojewódzki finał to wasz obowiązek.
Na każdy mecz wychodzimy tylko po wygraną, nie skupiamy się na tym jaki będzie wynik, jakie będzie boisko, jakie warunki. Całkowicie koncentrujemy się dobrej grze i zadaniach, które mamy realizować. Ciężko trenujemy, żeby się rozwijać, chcemy, aby efekty pracy były widoczne. To co jest wypracowane, przenosimy na mecze. Nie mówimy, że naszym obowiązkiem jest gra w finale, skupiamy się na meczach, które są najbliższe i robimy krok po kroku wszystko, aby w tym finale się znaleźć
Wróciłeś do gry po kolejnej ciężkiej kontuzji. Masz niespełna 18 lat, przytrafia się kolejny poważny uraz. Przechodzisz operację, później żmudna rehabilitacja. Wiem, że ciężko pracowałeś, aby jak najszybciej wrócić. Ciężkiej było odbudować formę fizyczną, czy poukładać stronę mentalną. W końcu to, na co tak ciężko pracowałeś, mogło być poważnie zagrożone.
Po dwóch ciężkich kontuzjach i dwóch operacjach, nie można myśleć o tym co się stało. Nie jest łatwo to zaakceptować, ale trzeba być twardym i zrobić wszystko, aby wrócić silniejszym. Forma fizyczna i mentalna musiały iść ze sobą w parze, nie można było zaniedbać nawet najmniejszego szczegółu. Pracowałem z trenerami od: przygotowania motorycznego, trenerem mentalnym, psychologiem, fizjoterapeutami, wszystko po to, aby wrócić lepszym niż byłem. Pierwsze treningi nie należały do najlepszych, ale z czasem było coraz lepiej, cały czas muszę ciężko pracować. Nie zwalniam tempa, chcę się, cały czas, rozwijać.
Jakie są najmocniejsze strony piłkarza Kacpra Laskowskiego, nad jakim elementami musisz najbardziej pracować?
Nie chciałbym się nazywać, na razie, piłkarzem. Jestem jednym z zawodników którzy dążą do tego aby się nim dopiero stać. Rywalizacja jest na wysokim poziomie, sukces osiągnie ten, kto będzie najciężej pracował, dopisze mu zdrowie i odrobina szczęścia. Szybkość, gra 1 na 1, dobra gra obiema nogami, strzał, to są moje atuty. Ciężko pracuje na treningach nad doskonaleniem każdego z tych elementów. W piłce nożnej często decydują detale, mam tego świadomość, dlatego dużo pracuje, żeby być codziennie lepszą wersją siebie.
Ważny czas za Tobą: wyleczyłeś uraz, podpisałeś nowy kontrakt z Miedziowymi, dostajesz szanse gry od trenera Buczka, ale jesteś także tegorocznym maturzystą. Skoro byliśmy przy boiskowych atutach, to jak to było w szkole, jakie przedmioty były Twoją mocną stroną?
Muszę powiedzieć, że ciężko wskazać mój ulubiony przedmiot. Do szkolnych obowiązków zawsze podchodziłem poważnie, ale raczej
cieszyłem się, kiedy wybrzmiewał ostatni dzwonek i mogłem zacząć przygotowania do treningu. W szkole nie byłem piątkowym uczniem, zdarzały się małe problemy, ale każdy rok kończył promocją do kolejnej klasy.
Zakładam, że epidemia i związana z nią przymusowa izolacja, dały Ci szanse, aby się więcej pouczyć. Jak w czasie epidemii wyglądały Twoje treningi młodych piłkarzy KGHM Zagłębia?
Kwarantanna to nie był, dla nas, czas na odpoczynek. Mieliśmy treningi biegowe, które wykonywaliśmy w miarę możliwości na boiskach, parkach lub ćwiczenia realizowane w domowym zaciszu. Ciężki czas dla każdego lecz musieliśmy to zaakceptować i szlifować formę na każdy możliwy sposób.
Przykład Twojego kolegi z jednego rocznika, Bartosza Białka pokazuje jak czasami blisko jest z miedziowej Akademii do Ekstraklasy i jak taka kariera może eksplodować. Z drugiej strony, do pierwszej drużyny trafia znikomy procent wychowanków. Z jednej strony jest pewnie ogromna nadzieja na pójście w ślady rosłego kolegi a z drugiej strony? Masz ewentualnie jakiś plan B na Siebie i swoją karierę?
Tak, to prawda Bartek Białek jest przykładem dla nas, że można trafić do Ekstraklasy i trzymać poziom w każdym kolejnym meczu. Nie myślę o planie B, skupiam się na tym co jest tu i teraz, nie wiem co będzie za miesiąc czy pół roku. Każdy dzień może przynieść nieznany nam scenariusz. Skupiam swoją uwagę na tym, aby się rozwijać w miejscu w którym się znajduję, bo to świetne miejsce, aby robić progres.
Dziękuję za rozmowę.