Derby dla Polkowic (FOTO)
POLKOWICE. Były wielkie emocje na parkiecie i na trybunach. W derbach Dolnego Śląska były efektowne wejścia pod kosz, imponujące rzuty z dystansu, walka do upadłego i happy end. Po meczu godnym hitu kolejki zawodniczki CCC pokonały mistrzynie Polski – Ślęzę Wrocław 71:62. -
- Derby rządzą się własnymi prawami. Pierwszy mecz na ich terenie był ciężki i dziś też tak było. Ja się cieszę ze zwycięstwa i z gry. Na początku ten mecz nie wyglądał tak jak chciałyśmy, ale w miarę upływu czasu było lepiej. Kibicom na pewno się podobało. Cieszę się, że w drugiej kwarcie zmieniłyśmy obronę i to przyniosło skutki. Cieszę się także, że każda zawodniczka wchodząc na parkiet dawała coś od siebie. - oceniła mecz Magdalena LECIEJEWSKA.
Od samego początku na parkiecie w Polkowicach kipiały emocje. Początek meczu należał do mistrzyń Polski, które objęły prowadzenie 4:0. Czterech minut i dwóch trzypunktowych rzutów Artemis Spanou potrzebowały nasze dziewczyny by doprowadzić do remisu po 8. Potem było po 10 i po 12, ale Ślęza odskoczyła na cztery oczka. Polkowiczanki, które miały w pierwszej kwarcie trochę kłopotów z powrotem do defensywy, nie zamierzały odpuszczać żadnej akcji, jednak po pierwszej kwarcie przegrywały 16:21.
Drugą rozpoczęła od pojawienia się na hali rozgrywającego piłkarskiego Zagłębia Lubin - Filipa "Figo" STARZYŃSKIEGO, który mocno dopingował polkowiczanki i od....celnego rzutu osobistego Temi Fagbenle, ale potem doskonały fragment gry zaliczyła Sharnee Zoll. Rozgrywająca zespołu z Wrocławia broniła, zbierała i punktowała. Głównie dzięki jej wspaniałej grze mistrzynie Polski po pięciu minutach drugiej kwarty prowadziły 29:25. Nasze dziewczyny w tym okresie miały problem z przebiciem się przez defensywę przyjezdnych, a ich rzuty z obwodu często nie znajdowały drogi do kosza rywalek. Im bliżej końca pierwszej połowy tym bardziej rozkręcały się nasze dziewczyny. Po dwóch szybkich kontratakach zakończonych punktami Spanou polkowiczanki zniwelowały straty do zaledwie jednego oczka. Kolejną szybką akcję podopiecznych trenera Marosa Kovacika rywalki przerwała niesportowym faulem Ajduković. Dwukrotnie na linii rzutów wolnych bezbłędnie rzucała Weronika Gajda i polkowiczanki objęły prowadzenie 30:29, które potem powiększyła Alisha Clark kończąc kolejne dwie akcje swojego zespołu punktami. Było 34:29 i trener Arkadiusz Rusin zareagował biorąc czas. Do końca pierwszej połowy zostało 18 sekund.
Po wznowieniu gry polkowiczanki przerwały akcję rywalek, a potem faulowała Agnieszka Kaczmarczyk i Miljana Bojović zwiększyła przewagę gospodyń do siedmiu oczek celnie rzucając z linii rzutów osobistych. Gdy tablica świetlna w polkowickiej hali pokazywała niespełna dwie sekundy do końca pierwszej połowy i polkowiczanki miały piłkę z boku niewielu spodziewało się, że będą w stanie przeprowadzić akcję zakończoną punktami. A tak się stało! Podanie pod kosz od Milijany Bojović wykorzystała Alysha Clark i po 20 minutach brązowe medalistki poprzedniego sezonu prowadziły z mistrzyniami Polski 38:29. Szczególnie widoczna była przewaga gospodyń w rzutach trzypunktowych. Polkowiczanki trafiły trzy razy na siedem prób, a przyjezdne rzucały sześć razy, nie trafiły choćby raz.
Podrażnione mistrzynie z Wrocławia, dopingowane przez kilkudziesięcioosobową grupę wrocławskich fanów, na drugą połowę wyszły mocno zmotywowane i w ciągu trzech minut odrobiły cztery punkty. Kapitalnie spisywała się Zoll, która wzięła na siebie ciężar zdobywania punktów dla swojej drużyny, ale równie skuteczna była nasza Artemis Spanou. Oba zespoły bardzo dobrze broniły, akcje były też często przerywane faulami. Niesamowita Zoll doprowadziła do wyniku 48:46, a półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty było 50:48. 45 sekund później był remis 50:50 po tym jak spod kosza trafiła do polkowickiego kosza Treffers. 15 sekund później dwukrotnie z linii rzutów wolnych trafiła Clark. Potem pomyliła się Zoll i równo z syreną trafiła Bojović. Po 30 minutach podopieczne trenera Kovacika prowadziły 54:50 i wszyscy oczekiwali wielkich emocji w ostatniej kwarcie, która miała rozstrzygnąć o końcowym wyniku emocjonującego starcia.
Tę otworzyła, jakżeby inaczej, Zoll. Kolejne fragmenty to punkty polkowiczanek i nieudane akcje wrocławianek. Gdy trójkę odpaliła Artemis Spanou gospodynie prowadziły już 59:52. Mistrzynie ze stolicy Dolnego Śląska ambitnie walczyły o odrobienie strat, ale dziś były od polkowiczanek słabsze i musiały uznać ich wyższość. Ostatecznie CCC pokonało Ślęzę.
Maros Kovacik – trener CCC Polkowice . - To nie było łatwe dla nas, była przerwa na mecze kadry, doszły nowe zawodniczki. Zespół jest zupełnie inny niż ten, który prowadziłem tutaj przed rokiem, a czasu na pracę było mało. Pokazaliśmy, że radzimy sobie z takimi sytuacjami, fani dali nam wielkie wsparcie, dziękuję za to. Drużynie z Wrocławia gratuluję walki i dziękuję za dobre widowisko. Jesteśmy na początku drogi. Dziś za dużo było w naszej grze falowania. Mam nadzieję, że w kolejnych tygodniach będziemy wstanie grać na stałym poziomie przez 40 minut.
CCC Polkowice – Ślęza Wrocław 71:62 (16:21, 22:8, 16:21, 17:12)
CCC: Spanou 25, Clark 12, Bojović 8, Gajda 8, Leciejewska 8, Fagbenle 5, Sandrić 3, Stankiewicz 2.
Ślęza: Zoll 29, Kaczmarczyk 9, Treffers 6, Ursu-Kim 5, Ajduković 5, Sosnowska 3, Sklepowicz 2, Boonstra 2, Perez 1, Szybała 0.
fot.B.Ślepecka
{gallery}galeria/sport/21_02_18_CCC_polkowice_Sleza_Wroclaw_fot_BSlepecka{/gallery}