Attila Valter trzeci w klasyfikacji generalnej Tour of Antalya
POLKOWICE. Attila Valter zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour of Antalya. Składający się z 4 etapów wyścig wygrał Szymon Rekita (Leopard Pro Cycling).
– Chciałem bardzo podziękować kolegom z ekipy, za pracę, jaką wykonali dla mnie podczas ostatniego etapu Tour of Antalya. Trasa była płaska, a różnice w generalce niewielkie. To nasz wspólny sukces – powiedział Attila Valter.
Ostatni etap Tour of Antalya był dedykowany sprinterom. W ciągu pierwszej godziny wyścigu od peletonu oderwało się trzech zawodników, którzy stopniowo powiększali swoją przewagę nad grupą zasadniczą. Po przejechaniu 100 km ucieczka została doścignięta. Następnie, odjechała grupka 6 – 7 kolarzy. Oni z kolei zostali złapani na ok. 20 km przed metą i doszło do finiszu z grupy. Etap wygrał Roy Jans (Corendon-Circus)
Głównym zadaniem zawodników CCC Development Team była praca na rzecz Attili Valtera. Węgier po królewskim etapie Tour of Antalya wskoczył na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Różnice między zawodnikami były jednak niewielkie, a trasa ostatniego etapu nie była łaskawa dla górali, dlatego kluczem do obrony miejsca na podium była odpowiednia współpraca. I z tej współpracy wszyscy zawodnicy CCC Development Team wywiązali się znakomicie.
– Mam wrażenie, że chłopcy pracowali na mnie jeszcze ciężej niż w sobotę, kiedy udało mi się wskoczyć na trzecie miejsce na podium. Osłaniali mnie od wiatru, a kiedy próbowali odjeżdżać jacyś kluczowi, dla klasyfikacji generalnej zawodnicy, za chwilę w pościg ruszał ktoś od nas. Dzięki temu nie udało się odjechać nikomu, kto mógłby zagrozić mojemu miejscu na podium – opowiadał Attila Valter. Węgier dodał, że gdy miał defekt na 93 kilometrze, swoje koło oddał mu Patryk Stosz. Dzięki pracy ekipy Valter finiszował na bardzo wysokiej pozycji. – Jakieś 500 metrów do mety, sprinterzy ostro walczyli o pozycję. Zostałem popchnięty przez jednego z zawodników i zobaczyłem, że mój rower jest uszkodzony. Nie byłem w stanie na nim jechać, ale po chwili pojawił się Kamil Małecki, który oddał mi swój rower – relacjonował Valter. Ponieważ defekt miał miejsce w tzw. “strefie ochronnej”, Attila Valter otrzymał ten sam czas, co zwycięzca etapu.
– Po raz pierwszy byłem liderem i muszę przyznać, że przez pierwsze etapy byłem lekko zestresowany. Czułem na sobie olbrzymią odpowiedzialność. Na szczęście z każdym dniem byłem coraz bardziej pewny swoich szans. Chciałem bardzo podziękować za zaufanie naszemu dyrektorowi sportowemu oraz jeszcze raz chłopakom z ekipy. Jestem ogromnie szczęśliwy – dodał Attila Valter.