Z Polkowic do... futbolowego raju
POLKOWICE. 18-letnia Daniela KOSIŃSKA, wychowanka Górnika Polkowice, podopieczna trenera bramkarzy Sebastiana Szymańskiego, była bliska związania się z Manchester United, ale ostatecznie 4 lipca rozpocznie przygotowania do nowego sezonu z Aston Villa Birmingham. W niezbyt odległej przeszłości Daniela była trzykrotnie pod rząd wybierana najlepszą bramkarką finałów Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży triumfując z reprezentacją Dolnego Śląska. Teraz otworem przed polkowiczanką stanął piłkarski raj...
Z Danielą KOSIŃSKĄ rozmawia Zbigniew Jakubowski.
Jak się zaczęła twoja przygoda z futbolem?
Daniela KOSIŃSKA: - Moja przygoda z piłką zaczęła się praktycznie od małego. Cała rodzina od strony mamy chodziła na mecze Górnika Polkowice. Dziadek jest wielkim pasjonatą, ogląda wszystkie mecze. Wujek przed śmiercią to samo, był wielkim kibicem Górnika. Myślę, że miałam to po prostu wszczepione. Z rówieśnikami grałam w piłkę od małego. Od początku wiedziałam, że jest to coś co chce robić w przyszłości.
Futbol był jedynym pomysłem na sportową aktywność?
- Gdy miałam 6 lat trenowałam karate lecz szybko się znudziłam. Natomiast gdy miałam piłkę przy nodze byłam w stanie grać od rana do wieczora. To było i jest coś co sprawia, że zapominam o problemach o czasie i po prostu się cieszę z tego co robię. Jest to więcej niż hobby czy pasja, ja to naprawdę kocham.
Jakie były twoje początki w Górniku Polkowice?
- Z początku gdy zaczęłam trenować w Górniku trenował mnie Trener Korczak z czasem przejął nas T. Wadas. Jeśli chodzi o przygotowanie bramkarskie dość spory czas prowadził mnie Tomasz Osiński, który odszedł do Śląska Wrocław. W związku z tym opiekę nad nami sprawował trener Sebastian Szymański i do teraz to właśnie on prowadzi bramkarzy w tym klubie. Trenerowi Sebastianowi zawdzięczam niesamowicie wiele. Gdy odeszłam z Górnika do mojej pierwszej typowo kobiecej drużyny UKS Bielawianki Bielawy, która występowała w 3 lidze, wracając do domu byłam mile widziana na treningach bramkarskich w Polkowicach. Tam czułam się jak w domu i do teraz tak jest. Trener Szymański jest profesjonalistą. Gdy coś mu się nie podoba powie to, ale gdy coś jest super, także pochwali.
Z początku nie grałam na bramce. Gdy w drużynie jest tylko jedna dziewczyna a dookoła sami chłopcy to nie jest łatwe. W moim życiu spotkałam się niejednokrotnie z krytyką. Czy to u rówieśników czy u osób dorosłych, którzy uważali ich piłka nożna dla kobiet nie jest. W drużynie chłopców wiele razy było tak, że gdy graliśmy gierki to od razu mnie wyganiali na bramkę. Denerwowało mnie to. Z czasem stwierdziłam, że jeśli już mam tu grać to chce być w tym najlepsza.
Kiedy postanowiłaś zdobywać piłkarski świat?
- W 2015 roku trafiłam do AZS Wrocław (miał on drużynę w ekstralidze lecz ja byłam w młodzieżowej drużynie). Z początku występowałam w 3 lidze i po paru miesiącach docenili moje starania wzięli mnie do ligi wyżej. Występowałam w 2 lidze kobiet i po roku zrobiłyśmy awans do 1 ligi. Gdy w AZS działo się bardzo źle zarząd nie traktował nas w ogóle poważnie. Bardzo mnie i inne dziewczyny to denerwowało. Już w maju podjęłam decyzje, że chce zmienić klub. Dostałam ofertę od AZS PSW Białej Podlaskiej, która występuje w najwyższej lidze kobiecej w Polsce. Lecz na obozie pożegnalnym w AZS- ie doznałam kontuzji nadgarstka podczas treningu. Od razu z obozu jechałam do Białej Podlaskiej na okres przygotowawczy, a tam wiadomo walka o pierwszy skład trenowałam z bólem z czasem stwierdziłam, że jest coś nie tak. Zerwałam więzadła w nadgarstku. Pół roku czekałam na operacje. W lutym 2018r przeszłam rekonstrukcje nadgarstka. W międzyczasie pojawiały się spore komplikacje, nie goniło się to tak jak powinno. Rehabilitacja była bardzo długa, bolesna i monotonna. Do teraz zmierzam się z bólem większym niż przed operacja. Od czerwca 2018r trenowałam na siłowni, żeby skutecznie wrócić na boisko. Tak naprawdę dopiero na początku 2019 r. zaczęłam przygotowywać się typowo bramkarsko i wracać do formy.
Jak to się stało, że wypatrzyli ciebie skauci Manchester United?
- Gdy jesteś zdrowa, grasz w reprezentacji, odnosisz sukcesy wszyscy cię chwalą, ale gdy masz kontuzje jesteś nikim, radź sobie sam. Tak niestety funkcjonuje polska piłka kobiet. Poprzednie doświadczenia nauczyły mnie, że tutaj nie ma przyszłości, ani kariery. Już po operacji postanowiłam sobie, że zrobię wszystko, aby grać za granicą. I nie będę się już ,,bawić” w polską piłkę. Gdy w kwietniu tego roku pojechałam do Anglii natknęłam się na skauta Manchesteru City. Rozmawiałam z nim, przedstawiłam historie i chciał mi bardzo pomoc. Dzięki niemu zjawiłam się na testach w Aston Villi w Birmingham, do tego doszła oferta z Watford F.C w Londynie. Lecz gdy już byłam w Anglii na testach dostałam wiadomość od Manchesteru United, że bardzo chcieli by mnie na testach właśnie u nich. Po pierwszych testach powiedzieli iż przechodzę do fazy kolejnej. Gdzie tylko 12 zawodniczek z łącznie 35 dziewczyn dostało taką informacje w tym ja. Niestety wczoraj otrzymałam informacja iż to jeszcze nie mój czas w Man United. Załamka? Nic podobno, bo ja nigdy nie poddaje się i dalej ciężko pracuje. W końcu Lewandowski od razu w Bayernie nie grał. Zaraz po decyzji Manchester United dostałam informację, że 4 lipca mam się stawić na przygotowaniach do sezonu w Aston Villi.
Spędziłaś troszkę czasu w Manchester United. Czy to wielkie przeżycie?
Manchester United to potężny klub. Centrum treningowe jest na bardzo wysokim poziomie. Jestem tam ok. 6 boisk treningowych. Obok boisko treningowe pierwszej drużyny kobiet, a jeszcze obok wielki stadion na którym grają również kobiety. Sztab szkoleniowy był również liczny. Wszystko wyglądało na dopięte na ostatni guzik. Byłam w szoku, bo stykałam się z najlepszymi zawodnikami klubu. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, to wielki klub nikt tam się nie dostaje za nic. Jestem z siebie zadowolona, po takiej kontuzji wróciłam na boiska i to na profesjonalne-zagraniczne. To co sobie powiedziałam i zapracowałam osiągnęłam. Jako, że wiele od siebie wymagam i znam swoje możliwości wiem, że mogło by być lepiej. Od czasu kontuzji nie rozegrałam żadnego meczu. Wiem, że to nie była moja najwyższa forma. Niemniej jednak ciesze się, że miałam taką możliwość było to niesamowite doświadczenie, dużo się tam nauczyłam i wywnioskowałam. Wiem, że jeśli nadal będę ciężko pracować i dawać z siebie wszystko jak dotychczas jestem w stanie grać w tak wielkim klubie jak Manchester United, FC Barcelona, Liverpool F.C, Arsenal, Lyon, Wolsburg, PSG czy wiele wiele innych. Jeśli się naprawdę czegoś chce, ciężko się pracuje na to, to w końcu znajdzie się sposób, aby to urzeczywistnić. Wierzę, że zaistnieję w zawodowej piłce kobiet.
Dodajmy iż sportowym wzorem do naśladowania jest legendarny hiszpański golkiper - Iker Casillas oraz Kuba Błaszczykowski.