Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Recepta na sukces Sparty... 6 lat pracy trenera

GRĘBOCICE. Jak wiele znaczy długofalowa praca, pokazuje i objaśnia Paweł Żmudziński. Byłemu zawodnikowi między innymi Podbeskidzia Bielsko- Biała leci już szósty rok za sterami Sparty Grębocice, co nie oznacza, że zawsze wszystko szło po jego myśli. Po wywalczonym w cuglach awansie do IV ligi, grębociczanie nigdy nie załapali się do górnej ósemki, a w poprzednim sezonie byli krok od spadku, lecz szkoleniowiec dostał kredyt zaufania, który obecnie spłaca. Sparta uchodzi za rewelację rozgrywek, niemal na półmetku rozgrywek ustępując tylko mającemu mistrzowskie aspiracje kwartetowi.

Recepta na sukces Sparty... 6 lat pracy trenera

Choć zespół z Grębocic wiosną poprzedniego sezonu spisywał się naprawdę dobrze i tylko dzięki temu uniknął degradacji, to przed trwającą kampanią znacznie wyżej stały akcje Odry Ścinawa, Górnika Złotoryja czy Sparty Rudna. Dziś wymienione trio ogląda plecy podopiecznych trenera Żmudzińskiego, choć pierwsze kolejki wcale nie zapowiadały takiego obrotu spraw, gdyż grębociczanie po pięciu meczach mieli na swoim koncie pięć „oczek”.

- Mimo przeciętnego początku, nie sugerowałem się osiąganymi wynikami i wierzyłem, że zespół odpali. Widziałem chłopców w treningu, więc nawet ta inauguracyjna, wysoka porażka z Odrą Ścinawa jakoś przesadnie mnie nie załamała, ponieważ trenowaliśmy wyjątkowo ciężko i nie zdążyliśmy ze złapaniem świeżości na pierwsze kolejki. Czułem jednak iż zbudowaliśmy zespół, który w dalszej części sezonu będzie sobie dobrze radził i powalczy o wyższe cele niż utrzymanie – stwierdził Paweł Żmudziński.

Słowa szkoleniowca są potwierdzeniem dalszych wydarzeń, ponieważ od szóstej kolejki, jego drużyna raz przegrała, raz zremisowała i sześciokrotnie triumfowała, co oznacza, że za okres ostatnich ośmiu spotkań, przewodzi ligowej stawce.

- Dla wielu nasza postawa jest zaskoczeniem, ale ja znałem potencjał tego zespołu. Teraz udało mi się w pełni dotrzeć do zawodników, bo w piłkę zawsze grać potrafili, jednak czasami był problem z głową. Tak naprawdę forma, którą prezentujemy obecnie, jest właśnie odzwierciedleniem naszych możliwości, ponieważ w Grębocicach zawsze była grupa dobrych zawodników, lecz dzisiaj do tych umiejętności stricte piłkarskich, dorzucili motorykę na wysokim poziomie, co przekłada się na dobre rezultaty. Ci chłopcy pracują zarówno na treningach jak i indywidualnie, są dużo bardziej świadomi niż jeszcze jakiś czas temu, a co za tym idzie, chcą niwelować braki oraz szlifować mocne strony. Te wyniki, które osiągają są ich nagrodą. Nagrodą za trud włożony w przygotowania i doskonalenie samych siebie – dodał trener.

Ostatnio w rozmowie z Wojciechem Grzybem, trener Stali Chocianów zauważył, że stabilizacja, nawet w piłce amatorskiej, jest bardzo ważna, za przykład podając właśnie Pawła Żmudzińskiego. 41- letni szkoleniowiec objął posadę w Grębocicach przeszło pięć lat temu, więc Sparta jest w stu procentach jego autorskim projektem. Jak wspomnieliśmy na wstępnie, poprzedni sezon omal nie zakończył się spadkiem, lecz nawet po fatalnej rundzie jesiennej, kiedy grębociczanie mieli na koncie zaledwie dziewięć „oczek” i w opinii wielu fachowców byli jednym z głównych kandydatów do spadku, Żmudziński dostał szansę ugaszenia pożaru, ze swojej roli wywiązując się bez zarzutu. Wiosną Sparta była już zupełnie innym zespołem, w tabeli za rundę rewanżową, plasując się w środku stawki. Trener nie ukrywa, że był to ciężki czas, jednak wsparcie ze strony zarządu pozwoliło wyjść z kryzysu obronną ręką.

- Niestety, ale ostatnimi czasy panuje taka mentalność, że jak nie idzie, to szuka się najprostszego rozwiązania, jakim jest zwolnienie trenera i liczenie na słynny efekt nowej miotły. Ja zacząłem szósty rok pracy w Grębocicach, co świadczy o większej cierpliwości tutejszych działaczy. W mojej opinii takie zaufanie procentuje. Prezes miał świadomość, że przyczyną fatalnych wyników na początku poprzedniego sezonu były odejścia zawodników. Opuściło nas wówczas sześciu graczy z wyjściowej jedenastki i naprędce sprowadzaliśmy zastępstwo z A-klasy! Przegraliśmy jedenaście pierwszych meczów, w ostatniej chwili coś drgnęło, tuż przed przerwą zimową zdobyliśmy dziewięć punktów, złapaliśmy kontakt i wiosną dokonaliśmy rzeczy niemal niemożliwych. Gdyby jednak był inny zarząd, po tej serii porażek mogłoby mnie przecież w klubie już nie być.

Przed trwającymi rozgrywkami, Sparta dokonała ciekawych wzmocnień, bo klub z powiatu polkowickiego zasiliło trio związane dotychczas z Chrobrym Głogów – Mateusz Dobrakowski, Maciej Rybak oraz Konrad Przybylski, a z futsalowego parkietu w Polkowicach na rzecz zielonej murawy w Grębocicach zrezygnował Andrzej Koryciński.
Choć drużyna z Grębocic uważana jest za największe zaskoczenie rundy jesiennej, to trudno wskazać jej najsilniejszą broń. Podopieczni Pawła Żmudzińskiego zgromadzili osiemnaście punktów, jednak ani nie strzelają niebotycznej liczby bramek, ani nie mogą pochwalić się nadzwyczaj szczelną defensywą. Co jest więc tajemnicą ich sukcesu? Po raz kolejny oddajemy głos trenerowi.
- Prawda jest taka, że w tej IV lidze nie ma wielu zespołów potrafiących budować składne akcje i rozgrywać piłkę od własnej bramki aż do napastników. Większość ekip bazuje na motoryce oraz przygotowaniu kondycyjnym, a jeśli dodatkowo w drużynie są zawodnicy o odpowiednich umiejętnościach technicznych, to przychodzą wyniki. My takich mamy, dodatkowo bardzo ciężko pracowaliśmy latem nad kondycją i po dodaniu do tych elementów dobra drużyny przekładanego nad indywidualności, wychodzi nam przepis na sukces. Dzięki temu, że teraz biegamy więcej, biegamy szybciej, to poprawiliśmy grę defensywną. Oczywiście nie jesteśmy nieomylni, bo również popełniamy błędy i rywale mają z nich okazję pod naszą bramką, jednak jest ich zdecydowanie mniej niż w poprzednim sezonie.
Co ciekawe, Sparta przewodzi w innym, znacznie mniej medialnym rankingu, czyli klasyfikacji Fair Play. Piąta obecnie siła ligi w trzynastu kolejkach uzbierała siedemnaście żółtych kartek, nie oglądając przy tym żadnej czerwonej. Chociaż grębociczanie mogą uchodzić za największych dżentelmenów w IV lidze, to Paweł Żmudziński nie narzeka na brak walki i zaangażowania, a mniejszą ilość napomnień łączy z poprawą cech motorycznych, ponieważ wybiegani zawodnicy rzadziej muszą ratować się faulami.
Choć do końca przedłużonej rundy jesiennej zostały trzy spotkania, to Sparta jest niemal pewna zimowania w górnej połowie tabeli, co byłoby jej najlepszym wynikiem od czasów awansu. Paweł Żmudziński nie zamierza jednak spoczywać na laurach, chcąc dopisać kolejne „oczka” do punktowej zdobyczy. W najbliższej kolejce zespół z Grębocic zagra w Wąsoszu z tamtejszą Orlą, pełniąc rolę faworyta, a dwa kolejne starcia zapowiadają się nader interesująco, ponieważ Sparta stanie w szranki z Orkanem Szczedrzykowice i Odrą Ścinawa, czyli ekipami okupującymi obecnie miejsca numer sześć oraz siedem. Szczególne znaczenie może mieć rozgrywany awansem mecz pierwszej kolejki rundy wiosennej, ponieważ na inaugurację ścinawianie zdemolowali podopiecznych Pawła Żmudzińskiego aż 6:2, więc teraz gracze Sparty będą żądni rewanżu.
- Tutaj grają górnicy, hutnicy i w pracy mają wystarczająco dużo stresów, więc odkąd jestem w Grębocicach, stawiam przed zespołem jeden cel, żeby zawodnicy przychodzili do klubu miło spędzać czas. A kiedy miło spędza się czas w futbolu? Gdy się zwycięża. Dążę do tego, by wszyscy mieli takie podejście. Wiadomo, ja jako trener zakładam sobie jakieś cele punktowe i fajnie byłoby zakończyć rundę jesienną w pierwszej piątce, ale wiem, że nie będzie łatwo, ponieważ czekają nas trzy ciężkie boje – przybliżył filozofię budowy zespołu trener.
Poza bardzo dobrą postawą w lidze, Sparta nie zawiodła również w Pucharze Polski z kwitkiem odprawiając niżej notowanych przeciwników – Przyszłość Prusice oraz Orlik Okmiany. W ćwierćfinale los skojarzył ją z niedawnym rywalem, czyli Kuźnią Jawor. Wówczas na boisku beniaminka padł remis 1:1, lecz wiadomo, że spotkania pucharowe rządzą się swoimi prawami. Paweł Żmudziński nie ukrywa aspiracji sięgających finału, jednak zdaje sobie sprawę jak daleka droga do niego prowadzi.

W ostatnich latach grębociczanie dwukrotnie dochodzili do etapu, w którym są obecnie, gdzie eliminowała ich Prochowiczanka Prochowice. Teraz pucharowa zmora Sparty pożegnała się z rozgrywkami w III rundzie, ale chętnych do zgarnięcia trofeum nie brakuje.
- Nie lubię się tłumaczyć, ale te poprzednie pucharowe niepowodzenia były spowodowane głównie problemami kadrowymi - dodach Paweł ŻMUDZIŃSKI. -  Mecze wypadały w tygodniu, a jak wcześniej wspominałem, mam chłopaków zarabiających na życie w hucie czy kopalni, gdzie jest praca zmianowa. Na pewno chcielibyśmy przejść dalej, nie ukrywam nawet, że naszym celem jest finał, ale boisko wszystko zweryfikuje. Do tego spotkania jeszcze wiele czasu, więc nasz rywal, Kuźnia Jawor, może w rundzie wiosennej być znacznie silniejsza niż obecnie. Niemniej apetyty są spore i celujemy w mecz o złoto- zakończył trener z piłkarską przeszłością na poziomie I ligi.

Powiązane wpisy