Mama na parkiecie czyli w sporcie nie można nic obiecać...
POLKOWICE. W szatni mówią na nią „Mama”. W Polkowicach gra już piąty sezon i jak mówi, od pierwszego dnia czuła się w naszym mieście jak w domu. Etatowa reprezentantka Polski, mama Zuzi, dwukrotna mistrzyni Polski, kapitan CCC Polkowice. Weronika Gajda opowiedziała nam o wyjeździe do Stambułu i trwającym sezonie.
Anna Radomska: Jesteście po zgrupowaniu reprezentacji Polski. Wiemy, że ze względu na pandemię przebiegało w warunkach ścisłego reżimu sanitarnego.
Weronika Gajda: Pierwsze testy miałyśmy robione przed przyjazdem do Warszawy, a drugie zaraz po. Po nich okazało się, że trener Maros Kovacik ze względu na pozytywny wynik testu PCR ze względów proceduralnych nie mógł pojechać z nami do Stambułu. Zastąpił go trener Karol Kowalewski. Nie zmieniło się wiele w naszej pracy. Sztab szkoleniowy kontynuował to, nad czym pracowaliśmy z trenerem Kovacikiem. Po przyjeździe do Turcji zastała nas nowa rzeczywistość – jednoosobowe pokoje, zakaz wyjścia na zewnątrz. Poruszaliśmy się jedynie trasą z hotelu do sali. Jedyny oddech świeżego powietrza mogłyśmy złapać na tarasie w określonym czasie i w wytyczonych przestrzeniach. Akurat w tym hotelu nie otwierały się okna, więc byłyśmy w całkowitej izolacji.
Czy dało to efekt uboczny?
Było to przytłaczające, w dodatku musiałyśmy się zaaklimatyzować do innego czasu (2 godziny różnicy). Nie tym jednak tłumaczymy swoją dyspozycję podczas meczu. Wszystkie zespoły miały takie same warunki. Każdy radził sobie z tą sytuacją takimi sposobami, jakie były dla niego najbardziej odpowiednie.
Mecz z Wielką Brytanią był niemały wyzwaniem dla trenera Karola Kowalewskiego. Jak w Waszej ocenie poradził sobie z wyzwaniem?
Trener Karol poradził sobie bardzo dobrze. Wiadomo, że nie mógł być mentalnie gotowy na taką sytuację, ale wspólnie z całym sztabem szybko zdołali zaadaptować się do nowych warunków. Doskonale rozumieją się z trenerem Marosem Kovacikiem, więc kontynuował to, co zaczęli.
Jak wygląda reprezentacja po roku pod wodzą nowych trenerów?
Każdy trener wprowadza własne zasady. Sztab trenerski znam doskonale z gry w Polkowicach, więc nie było dla mnie za wielu niespodzianek. Mogę przyznać, że w reprezentacji panuje bardzo dobra atmosfera, każdy chce się uczyć. Dziewczyny chcą przyjeżdżać na zgrupowania, czujemy się bardzo dobrze. Wiadomo, że efekt nie przyjdzie od razu. Nie mamy za wielu okazji do gry ze sobą. Przed sztabem są nie miesiące, a lata pracy. Nawet po kadrze mężczyzn możemy przekonać się, że budowanie reprezentacji to długi proces, do którego potrzeba cierpliwości i konsekwencji.
Ten sezon jest specyficzny. Jak radzicie sobie w nowej rzeczywistości?
Musimy się koncentrować i motywować dwa razy mocniej. Brakuje nam kibiców, dopingu. Musimy naprawdę mocno pracować w naszych głowach, aby wyjść na mecz w pełni zmobilizowane. Wiemy, że jest to nasza praca i każdy mecz rozwija nas jako sportowców, ale gramy przede wszystkim po to, aby wygrywać dla swoich kibiców, którzy teraz nie mogą być z nami. Widząc puste trybuny czujemy się czasami jak na przedsezonowych sparingach, a stawka spotkań jest przecież o wiele większa.
Z poprzedniego sezonu w składzie obok Ciebie została już tylko Patrycja Tomaszewicz. Czy integracja z nową drużyną się udała?
Dogadujemy się bez żadnego problemu. Jesteśmy zżyte ze sobą, spotykamy się poza treningami. Mamy młody, energiczny i ambitny zespół. Każda z dziewczyn daje coś drużynie od siebie. Wszystkie pracujemy tak samo ciężko.
Dla Ciebie jest to piąty sezon w Polkowicach. Jak czujesz się w naszym mieście?
Od pierwszego dnia czułam się tutaj jak w domu. Czuć to, że mieszkańcy interesują się drużyną. Kibiców można spotkać wszędzie. Miasto jest małe, ale to nie jest wada. Mamy wszystko pod ręką, czujemy się komfortowo.
Jak oceniasz ten czas gry dla CCC Polkowice?
To mój najlepszy etap w sportowej karierze. Zdobyłam tutaj mistrzostwa, zagrałam w rozgrywkach europejskich. Teraz ponownie jestem kapitanem zespołu. Myślę, że wykorzystałam ten czas najlepiej jak mogłam.
Zespół do 9. kolejki pozostaje niepokonany. Indywidualnie także zanotowałaś dobry start meldując się w czołówce najlepiej asystujących ligi. Jak ważne są dla Ciebie własne statystyki?
Dla mnie liczy się zwycięstwo drużyny. Nic nie dadzą mi rekordy własne kiedy zespół przegrywa. Staram się od siebie dawać jak najwięcej. Na parkiecie czuję się bardzo dobrze i wiem, że odgrywam w nim ważną rolę.
W szatni mówią do Ciebie „Mama”. Jak zmieniło się Twoje życie jako sportowca po urodzeniu Zuzi?
Bardzo szybko wróciłam na parkiet. Zuzia miała trzy miesiące kiedy wznowiłam treningi. Życie zmieniło się o 180 stopni. Mam dwa razy więcej pracy. Oprócz tego, że jako sportowiec jestem odpowiedzialna za swoje zdrowie, to odkąd Zuzia pojawiła się na świecie muszę dbać także o nią. Jest bardzo energicznym dzieckiem, więc oczy musimy mieć dookoła głowy. Każdą wolną chwilę poza treningami spędzam z nią. Teraz wchodzimy w etap kształtowania zainteresowań, więc po przedszkolu chodzi na wiele zajęć pozalekcyjnych. Przyzwyczaiłam się do tego, jest to dla mnie rutyna i nie wyobrażam sobie innego życia, ale na początku dzielenie macierzyństwa z profesjonalnym sportem było wyzwaniem.
Będzie kolejna koszykarka w rodzinie?
Nie ma u nas presji na koszykówkę. W wieku 6 lat zainteresowania zmieniają się błyskawicznie. Obecnie Zuzia jest na etapie karate i kickboxingu. Chodzi na zajęcia i ciągle trenuje w domu. Koszykówka pozostała w polu zainteresowań. Ja grę w koszykówkę zaczęłam w drugiej klasie podstawówki.
Przed Tobą jeszcze parę lat gry, ale proszę Cię o dokończenie zdania: Do końca kariery chciałabym ….
… stanąć na podium mistrzostw Polski, zagrać w europejskich pucharach, wystąpić na turnieju mistrzowskim z reprezentacją Polski.
Czy myślisz, że ten pierwszy cel uda się zrealizować w tym sezonie?
Myślę, że jest na to duża szansa. Pracujemy ciężko, jesteśmy zdeterminowane, a trenerzy razem z nami stanowią młody i ambitny team. Chciałybyśmy ten trudny dla wszystkich sezon osłodzić kibicom medalem. W sporcie nie można niczego obiecać, ale my ze swojej strony robimy wszystko, aby dać Polkowicom kolejny powód do dumy.
Dziękuję za rozmowę.