M. Piątkowski: Będę spełniony jak awansujemy do 1 ligi
POLKOWICE. 36 lat na karku, 10 strzelonych goli w 2 lidze.... Zawsze chciałem i mam nadzieję, że trafiałem tylko do takich klubów, które o coś walczyły. Nie lubiłem takich sytuacji, gdzie w końcówce sezonu jest wszystko wyjaśnione i gra się tylko for fun, dla zabawy. Ja musiałem mieć w każdym meczu wyzwanie i w każdym sezonie o coś walczyć - mówi Mateusz PIĄTKOWSKI, napastnik Górnika Polkowice, lidera 2 ligi.
Z Mateuszem Piątkowski rozmawiał Jan Wierzbicki
Mateusz czy można powiedzieć, że jesteś spełnionym piłkarzem?
Mateusz Piątkowski: - Jestem zadowolony ze swojej dotychczasowej kariery. Będę w pełni spełniony jeśli awansujemy z drużyną do I ligi.
Pochodzisz z okolic Bielawy i właśnie tam zaczęła się twoja przygoda z piłką.
Urodziłem się w Bielawie, natomiast pochodzą z małej miejscowości Piława Dolna i tam rozpoczynałem grać w piłkę. Orzeł Piława Dolna to klub, który prowadził mój tato i tak od najmłodszych lat najpierw podawałem piłki stojąc z boku boiska, a później poprzez grę w trampkarzach wspinałem się po kolejnych szczeblach.
W roku 2010 po raz pierwszy trafiłeś do Górnika Polkowice.
To był zupełnie inny czas niż obecnie. Wówczas trafiłem do beniaminka I ligi z GKP Gorzów Wielkopolski. Była wtedy inna szatnia, zupełnie inna mentalność zawodników. Myślę, że ta atmosfera, panująca obecnie w zespole jest o niebo lepsza. Grałem tu 2 lata. Niestety spadlliśmy z I ligi i przeniosłem się do Dolcanu Ząbki.
Z Dolcanu trafiłeś do Jagiellonii Białystok.
Miałem w Ząbkach dobry sezon, strzeliłem 13 goli. Dolcan to praktycznie Warszawa i na mecze przyjeżdżało dużo menadżerów i skautów, którzy wypatrywali zawodników. Miałem skończone 29 lat, kiedy zadebiutowałem w ekstraklasie.
Gdy byłeś już znanym w Białymstoku zawodnikiem Jagiellonii i miałeś sporo strzelonych goli wyszła taka zabawna sytuacja. Chodziłeś się strzyc do fryzjera, a wtedy byłeś już rozpoznawalny. Fryzjer dopytywał się skąd cię zna. Powiedziałeś, że jesteś geodetą i budujesz drogi w okolicach Białegostoku.
Nigdy się nie afiszowałem z tym, że jestem piłkarzem. Gdy ktoś mnie do końca mnie rozpoznawał, to nie przyznawałem się, że jestem piłkarzem Jagiellonii. Czasem potrafię sobie zażartować i coś zmyślić (śmiech). Złośliwości nikomu tym nie robię, chociaż czasami zabiję ćwieka. W Białymstoku miałem dobry okres gry. W ciągu dwóch sezonów strzeliłem 21 goli i zainteresował się mną Apoel Nikozja. Miałem okazje posmakowania wyjazdu zagranicznego i spędzenia fajnego czasu z dobrymi piłkarzami, z klubem, który regularnie walczył na arenie europejskiej.
Zdobyłeś z drużyną mistrzostwo Cypru. Jak wygląda piłka w tym kraju?
Zupełnie inaczej niż z w Polsce. To był mój pierwszy wyjazd. Może nie do końca byłem przygotowany pod względem mentalnym i językowym. Trudno było się zaaklimatyzować, gdzie przez pół roku są upały. Na Cyprze są lepsi piłkarze indywidualnie. Piłka jest tam może trochę dzika ale bardzo widowiskowa. Mniej czasu poświęca się taktyce.
Z Cypru przeprowadzka do ojczyzny i ponownie gra na najwyższym ekstraklasowym poziomie. Wisła Płock czy Miedź Legnica.
W Wiśle zagrałem rok czasu, a później trafiłem do Miedzi Legnica, z którą udało nam się awansować do ekstraklasy. Bardzo lubię wyzwania. Zawsze chciałem i mam nadzieję, że trafiałem tylko do takich klubów, które o coś walczyły. Nie lubiłem takich sytuacji, gdzie w końcówce sezonu jest wszystko wyjaśnione i gra się tylko for fun, dla zabawy. Ja musiałem mieć w każdym meczu wyzwanie i w każdym sezonie o coś walczyć.
Po 10-ciu latach historia ponownie zatoczyła koło i wróciłeś do Polkowic.
Wtedy w pierwszym sezonie utrzymaliśmy się jako beniaminek w I lidze. W drugim niestety spadliśmy z tego szczebla. Cieszę się, że to drugie podejście do Górnika jest owocniejsze, mam nadzieję, że w postaci tego sukcesu, który niebawem przypieczętujemy. Atmosfera w drużynie, takiej ciężkiej pracy i zdrowej rywalizacji jest odczuwalna na co dzień. Mam nadzieję, że teraz uda się, po raz kolejny to podkreślam, awansować ponownie na ten poziom.
Wiele czynników zadecydowało o tym, że tu trafiłem. Jeżeli chodzi o budowanie zespołu w klubach, to przede wszystkim jest nacisk na młodzież. Na pewno pro junior system i dosyć spore pieniądze, które z tego płyną do klubów z punktu czysto biznesowego, zachęca do promowania młodych, perspektywicznych graczy. Miałem również jedną konkretną propozycję z GKS-u Bełchatów, ale musiałem im odmówić. Zbieg wielu czynników, a przede wszystkim mój wiek spowodował, że ciężko było mi znaleźć klub w I lidze, dlatego przypatrywałem się Górnikowi. Zresztą znałem tu wielu piłkarzy i wybrałem Polkowice.
Jak mówi się teraz – piłkarz im starszy, tym lepszy. Na Twoim koncie już sporo bramek i dalej dajesz klubowi tą jakość.
Bardzo się z tego cieszę. Przychodząc tutaj w swoim pierwszym wywiadzie powiedziałem, że moim celem i takim małym marzeniem jest awans zespołu do I ligi. A jeśli ja będę mógł się do tego w jakiś sposób przyczynić, to będę się z tego cieszył. Nigdy nie wychodziłem myślami do przodu, bo w piłce nożnej nie można niczego przewidzieć i przekalkulować. Do póki czuję się fizycznie zdrowy i czerpię radość i motywacje do gry, to będę to nadal robił.
Jedną w twoich pasji jest grzybobranie. Kiedy ostatnio byłeś na grzybach?
Zawsze lubiłem zbierać grzybki. Teraz jest rodzina, dwójka dzieci to już trochę mniej czasu na wypady do lasu. Mieszając w Białymstoku często zdarzało mi się chodzić na grzyby, bo są tam fajne tereny. Teraz to już raczej sporadycznie wybieram się na grzybki. Ale mogę powiedzieć, że odświeżyłem kontakty z moimi starymi kolegami i odwiedziłem z nimi polkowickie lasy w poszukiwaniu podgrzybków.
Kiedyś zostaniesz rolnikiem czy trenerem. Ciągnie cię na wieś?
Ja jestem wychowany na wsi i myślę, że gdzieś na stare lata na tej wiosce osiądę. Nie czuje się dobrze w dużych miastach. Formalnie rolnikiem jestem, bo pochodzę z rodziny rolniczej, mamy duże gospodarstwo na wsi. Trenerem już byłem. 10 lat temu w Polkowicach prowadziłem grupę młodzieżową. Sprawia to wielką satysfakcję. Praca jest ciężka ale bardzo wdzięczna. Co będę robił kiedyś, nie wiem. Na dzień dzisiejszy koncentruje się na tym, co jest tu i teraz. Chcę nadal grać w piłkę. Zdaję sobie z tego sprawę, że każde dodatkowe zajęcie w jakimś stopniu absorbuje i gra w piłkę się rozmywa. Póki mogę i gra sprawia mi wielka satysfakcje, to nadal będę to robił.
Dziękuje za rozmowę.