Derby z dogrywką dla MKS-u. Jest cudownie! (FOTO)
POLKOWICE. Koszykarki MKS Polkowice rozegrały bardzo emocjonujący pojedynek ze Ślężą Wrocław. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, a o zwycięstwie zadecydowała dogrywka. - Mecz był bardzo nerwowy, ponieważ grałyśmy w osłabionym składzie - powiedziała Angelika Stankiewicz zawodniczka, MKS Polkowice. – Wiedziałyśmy, że czeka nas dużo grania, dużo minut na parkiecie, dużo zdrowia trzeba będzie zostawić, ale podołałyśmy temu. Udało nam się. Postępowało to powoli, ale dałyśmy radę choć zmęczenie nas kilka razy dopadało.
W szlagierowym spotkaniu polkowiczanki musiały dać sobie radę bez kontuzjowanej Agnieszki Majewskiej oraz Miljany Bojović, która została ukarana za niestosowne zachowanie podczas ostatniego meczu w Łodzi.
Początek spotkania to nerwowa gra obu zespołów, przez trzy minuty żadna ze stron nie potrafiła zdobyć punktu. Pierwsze punkty dla gospodyń zdobyła Nikki Greene, a chwilę później o trzy punkty powiększyła dorobek zespołu Roksana Schmidt. Przy stanie 7:0 dla biało – niebieskich o czas poprosił Algirdas Paulauskas trener Ślęży Wrocław. Przyjezdne pierwsze punkty zdobyły dopiero po czterech minutach gry. Dwie minuty przed końcem pierwszej kwarty polkowiczanki prowadziły 9:6, kończąc ją wynikiem 14:9.
W drugiej kwarcie pierwsze punkty zdobyły wrocławianki dzięki Egle Sulciute i bardzo szybko wrocławianki zaczęły odrabiać straty. Trzy minuty po wznowieniu gry na tablicy wyświetlił się remis po 15. Chwilę później pierwsze dwupunktowe prowadzenie objęły przyjezdne. W tym momencie o czas poprosił trener Czeczuro. Z każdą kolejną minutą ku radości kibiców gospodynie celnie trafiały do kosza przeciwniczek, ale dwie minuty przed końcowym gwizdkiem do gry powróciły wrocławianki i zakończyły pierwszą połowę meczu pięcioma „oczkami” przewagi (29:24).
Po zmianie stron przyjezdne nadal starały się przejąć inicjatywę na polkowickim parkiecie. Polkowiczanki z kolei zaczęły popełniać coraz więcej błędów i już w drugiej minucie przyjezdne odskoczyły na dziewięć punktów. Przy stanie 35:26 dla Ślęży o czas poprosił trener Czeczuro. Do końca trzeciej kwarty co prawda biało – niebieskie zdobyły jeszcze dziewięć punktów, ale ponownie ze zwycięskiej kwarty cieszyły się wrocławianki.
Decydująca kwartę otworzyły przyjezdne celnym rzutem za dwa punkty, ale już po chwili Ewelina Gala rzutami wolnymi dołożyła dwa „oczka” do konta gospodyń. W trzeciej minucie ostatniej kwarty meczu przewaga Ślęży zmalała do jednego punktu. Po minucie na pierwsze prowadzenie od dłuższego czasu wyszły gospodynie. Trzy minuty przed końcem gry oba zespoły znów miały remisowo - po 45.
Końcowe minuty rozgrzały kibiców niemalże do czerwoności. Niesione fanatycznym dopingiem koszykarki MKS-u rzuciły wszystko na jedną szalę. Minutę przed końcem spotkania jednym punktem prowadziła Ślęza. O czas poprosił trener MKS Polkowice. Ostatnie sekundy gry kibice oglądali na stojąco. Emocje sięgnęły zenitu, gdy trzy sekundy przed gwizdkiem sędziego gospodynie przegrywały 53:36. W ostatniej minucie trafieniem z dystansu Nicole Michael doprowadziła do remisu i o zwycięstwie zadecydować musiało dodatkowe pięć minut dogrywki.
Przez pierwsze minuty dogrywki żadna ze stron nie jest w stanie zdobyć punktu. Pierwsze niemoc przełamały się przyjezdne. Po chwili trzema punkty odpowiedziały polkowiczanki i tym samym wyszły na małe prowadzenie, którego już do końca nie pozwoliły sobie odebrać. Polkowiczanki po sobotnim meczu mogły cieszyć się dziewiątym zwycięstwem z rzędu.
- Nastawiłem dziewczyny na walkę na 150 procent. Tylko w ten sposób mogliśmy wygrać ten mecz. Najważniejsze było, by nie przegrać deski i to się udało. Mieliśmy plan, aby nie pozwolić Ślęzie rzucić więcej niż 60 punktów. To się udało, bo po 40 minutach Ślęzą miała 56 punktów. Cieszę się, że dziewczyny ustały fizycznie mecz do końca i wygrały. Gratuluje im doskonałej postawy – mówił Vadim Czeczuro, trener MKS Polkowice.
Trener Ślęży Wrocław Algirdas Paulauskas powiedział po meczu: - Nie mieliśmy swojego dnia w rzutach. Niski procent z gry to była główna przyczyna porażki. Nie radziliśmy sobie z obroną strefową przeciwniczek. Mecz był bardzo dobry, pełen walki. Szóstym zawodnikiem była publiczność, która bardzo pomogła gospodyniom.
MKS Polkowice – Ślęza Wrocław 65:62 (14:9, 10:20, 11:10, 21:17, dogrywka 9:6)
MKS Polkowice : Michael 17, Greene 12, Gala 12, Stankiewicz 11, Schmidt 9, Kaczmarska 3, Nowacka 1.
Ślęza Wrocław : Śnieżek 15, Zoll 12, Sulciute 10, Leciejewska 10, Krężel 7, Mistygacz 3, Linkeviciene 3, Shegog 2.
{gallery}galeria/sport/12.12.15_MKS_Polkowice_Sleza_Wroclaw_fot_ewa_jakubowska{/gallery}