Napastnik Orkana szybko nie wróci na boisko
SZCZEDRZYKOWICE. Mowa o Adamie WASILEWSKIM, królu strzelców 4 ligi poprzedniego sezonu w barwach AKS Strzegom, a od tego sezonu zawodniku Orkana. Co się stało? - Na środowym treningu naderwałem więzadła i mam już koniec grania - mówi Adam Wasilewski. - Trenujemy na tym, na czym trenujemy, każdy wie jak wyglądało główne boisko Orkana, a my trenujemy na bocznym. Do tego gramy w lidze na sztucznej i więzadło nie wytrzymało... Naderwałem to samo więzadło, które miałem uszkodzone w Miedzi w 2012 roku...
Koniec piłkarskiej jesieni na trawie i żadnej perspektywy na granie w legnickiej halówce. - Dla mnie zimą będzie najważniejsze odzyskanie zdrowia, powrót do sił - mówi Adam Wasilewski. - Zresztą zmieniają się moje życiowe priorytety. Kiedyś poza piłka świata nie widziałem. W moim życiu dużo zmian nadchodzi. Z narzeczoną spodziewamy się dziecka i muszę skupić się na tym, by być gotowym na jego przyjście. Muszę być ustabilizowany finansowo i raczej wyjeżdżać "w Polskę" grać już planował nie będę. Skupię się na rodzinie, a piłkę już trzeba traktować zabawowo.
Popularny "Wasia" nie ukrywa, że inaczej sobie wyobrażał drugą połowę 2017 roku. Wierzył iż tytuł króla strzelców 4 ligi będzie przepustką może nie tyle do kariery ile do otrzymania szansy w wyższych ligach. - Skłamałbym gdybym powiedział, że nie próbowałem. Może zabrakło szczęścia, a może... lepiej więcej nie powiem aby nie odsłonić trochę piłkarskiej rzeczywistości w klubach 2 i 3 ligi. U jednych słyszałem, że jestem za stary, bo stawiają na młodych, a u innych, że jestem za... młody. To, że wybrałem Orkan nie było moim błędem. Wspaniała ekipa na boisku. Ale po prostu po zmianie barw klubowych nie potrafiłem "odpalić". Będąc w Miedzi wmawiano mi, że skoro nie gram regularnie w pierwszym zespole, to nie nadaje się do grania wyżej. Postanowiłem pójść do Strzegomia, tam zrobić coś wielkiego, Zagrałem sezon życia i miałem nadzieje że w taki sposób pójdę grać wyżej w piłkę. Skoro poszedłem do przeciętnego AKS- u i tam pobiłem strzelecki rekord z Miedzi to ktoś mnie zauważy i da mi szanse. Jak pokazało lato, nie udało się i chyba trochę straciłem wiarę, motywacje. Przez 20 lat codziennych treningów, wyrzeczeń, potu i krwi po to, by zagrać gdzieś wyżej przychodzi taki okres, że dalej się nie udaje, mimo że się zagrało sezon życia, to przychodzą takie myśli, że może Bóg ma dla mnie inny plan, Może nie powinienem iść w piłkę... Dlatego też tak ta runda, która dla mnie się już skończyła, wyglądała - kończy swój wywód Adam WASILEWSKI.
Widać, słychać iż Adam WASILEWSKI znalazł się na ostrym zakręcie swojej może nie tyle kariery co poważnej przygody z piłką. Wierzymy, że wróci na boisko i ponownie będzie postrachem bramkarzy...