Beniaminek daje radę w A-klasie. Dla trenera to żadne zaskoczenie!
WINNICA. Po naszych relacjach z niższych lig, trudno nie dostrzec dobrej formy beniaminków. Rezerwy Górnika Złotoryja zajmują drugie miejsce w III grupie A-klasy, Orlik Okmiany jest tam tuż za podium, a Zawisza Serby plasuje się na trzeciej lokacie w klasie Okręgowej. Pozytywne słowa należy również skierować do Winnicy, bo rzucony na głęboką wodę KS na razie wytrzymuje tempo i z dorobkiem dziesięciu punktów w pięciu spotkaniach, zajmuje czwarte miejsce w silnej II grupie A-klasy. Dla trenera Melskiego nie jest to wielkim zaskoczeniem, ponieważ już przed sezonem zakładał walkę o czołowe lokaty.
Sam szkoleniowiec po kilku latach wreszcie dopiął swego. Wielu kibiców pamięta jak Melski bezskutecznie próbował awansować do A-klasy z Lubiatowianką Lubiatów, jednak po rozbracie z trenerką i przejęciu nowopowstałego zespołu w Winnicy, ta sztuka udała mu się błyskawicznie.
Po złapaniu za stery w KS-ie, Kazimierz Melski początkowo był ostrożny w deklaracjach, lecz widząc grę swoich podopiecznych, błyskawicznie zapowiedział, że celem jego zespołu jest awans. Udało się go wywalczyć już w pierwszym sezonie istnienia klubu, choć potrzebny był baraż z Ikarem Miłogostowice, który drużyna z Winnicy wygrała po rzutach karnych.
Oddelegowanie beniaminka do grupy II było delikatnym zaskoczeniem, ponieważ kibice liczyli na derbowe mecze z Błękitnymi Kościelec. KS ma ciekawe towarzystwo, a mecze z Mewą Kunice, Orłem Mikołajowice, Dębem Siedliska czy Spartą Parszowice są na wysokim poziomie trudności.
Dwóch rywali z czołówki Winnica ma już za sobą, bo w pierwszej kolejce, przed własną publicznością podzieliła się punktami z Orłem, a tydzień później, również na własnym terenie, została rozbita przez Mewę.
- Jestem zadowolony ze startu, jednak on mnie kompletnie nie dziwi. W naszej rozmowie przed sezonem mówiłem o naszych celach i tego się trzymam. Mnie nigdy nie interesowała walka o utrzymanie, nawet jeśli prowadzę beniaminka. Chcemy bić się o „pudło” i do tego dążymy. Jesteśmy na czwartym miejscu, mamy dziesięć punktów, musimy się cieszyć. Nie licząc meczu z Kunicami, wszystko jest dobrze. Winę za tą porażkę biorę na siebie, bo z takim przeciwnikiem trzeba było zagrać spokojniej, bardziej defensywnie, a my poszliśmy na wymianę ciosów. Przy brakach kadrowych, które mieliśmy powinniśmy to rozegrać inaczej, a gości to niemiłosiernie wykorzystali. Ja jednak jestem zwolennikiem gry ofensywnej, zwłaszcza u siebie i się na tym trochę przejechałem. Myślę, że Mewa w tej grupie jest poza zasięgiem, ale trzeba grać i czekać na rozwój wypadków, ponieważ przed nami jeszcze bardzo dużo meczów – podsumowuje szkoleniowiec.
W trzeciej serii gier Winnica podzieliła się punktami w Różanej z tamtejszymi Wilkami, jednak Wydział Gier z powodu gry nieuprawnionego zawodnika w ekipie gospodarzy, zweryfikował wynik jako walkower na korzyść KS-u.
- W Różanej dopisało nam nieco szczęście. Na boisku zremisowaliśmy, jednak w barwach gospodarzy zagrał nieuprawniony zawodnik, przez co Wilki zostały ukarane walkowerem. Mogę jednak powiedzieć, że kilka faworyzowanych ekip zgubi tam punkty, bo Różana gra fajny futbol i jest mocnym zespołem. Bardziej niż tego remisu, było mi szkoda meczu w Mikołajowicach, bo zremisowaliśmy go przez własne gapiostwo. Samo spotkanie mogło się jednak podobać kibicom, tak jak starcie z Mewą, bo graliśmy otwartą piłkę, ale po końcowym gwizdku powody do radości mieli tylko fani z Kunic – ocenił występy swojego zespołu trener.
Rozmawiając z Kazimierzem Melskim, doskonale orientującym się w B-klasowych realiach, trudno było nie poruszyć tematu świetnej postawy beniaminków.
- Myślę, że ta V grupa B-klasy jest naprawdę mocna. Każdy kto awansował, potrafił namieszać. Wystarczy spojrzeć na przykłady z ostatnich lat, gdzie mieliśmy Huragan Proboszczów, Pielgrzymkę, Lipę, a teraz nas i Górnika. Z jednej strony jest ciężko awansować, ale z drugiej, jeśli już się uda, to zespół prezentuje określony poziom, który pozwala powalczyć szczebel wyżej.
W najbliższej kolejce beniaminek zagra w Targoszynie, gdzie będzie uchodził za faworyta, bo miejscowy Park w pięciu spotkaniach zdobył tylko jeden punkt, na inaugurację niespodziewanie remisując z Rodłem Granowice. Cztery kolejne spotkania drużyna z Targoszyna wyraźnie przegrała, choć trzeba przyznać, że mierzyła się z wymagającymi rywalami.
- W tej lidze stawianie się w roli faworyta nie jest dobrym pomysłem. Już Sparta Parszowice miała w ostatniej kolejce pokonać Kłopotów, a przegrała u siebie 0:3. Dużo zależy od kadry i dyspozycji dnia. Nam przed samym początkiem sezonu wypadł Krzysiek Malicki, który złamał nogę, co widać na boisku. Brak takiego napastnika sprawia, że w ofensywie tracisz niemal połowę wartości. My jednak mierzymy w pudło, więc myślimy o trzech punktach. Nie boje się takich deklaracji, bo znam swój zespół. Pracujemy bardzo ciężko, frekwencja dopisuje i robimy swoje. Na pewno jest przeskok między rozgrywkami, co było widać, zwłaszcza na początku, ale czas działa na naszą korzyść, bo z każdym meczem nabieramy doświadczenia – kończy Kazimierz Melski.