Łowca goli wzmocnił A-klasowca. Wiosna coraz bliżej...
Ostatnio informowaliśmy o ofensywie transferowej Burzy Gołaczów, którą mieli wzmocnić wracający do gry po dłuższej przerwie Piotr Kędzia i Andrzej Bieliński. Dziś gruchnęła ciekawa wiadomość, bo drużynę Bogdana Kozłowskiego zasilił kolejny zawodnik – Michał Grudzień. W okręgu legnickim tego napastnika nie trzeba specjalnie przedstawiać, bo na A-klasowych boiskach zdobył już masę bramek, niezależnie od tego czy reprezentował walczącą o czołowe lokaty Skore Jadwisin, czy broniącą się przed spadkiem Radziechowiankę Radziechów.
Choć Burza jesienią nie punktowała zbyt okazale, jej postawa z pewnością była znacznie lepsza aniżeli wywalczony dorobek. Aż w sześciu meczach gołaczowianie przegrali różnicą jednej bramki, więc to ofensywa była największą bolączką zespołu. Trener Bogdan Kozłowski w przerwie zimowej postanowił rozwiązać ten problem i w Gołaczowie zameldowali się gracze mający pomóc w utrzymaniu.
- Nasze wzmocnienia oceniam bardzo dobrze, bo największym problemem była finalizacja akcji. Piotrek Kędzia może grać w obronie, może grać jako rozgrywający, a ostatnio wystąpił również jako skrzydłowy, bo ma fajną lewą nogę, więc taki zawodnik daje nam spore pole manewru – ocenił szkoleniowiec.
Najświeższym nabytkiem jest Michał Grudzień, który został na pół roku wypożyczony z GKS-u Warta Bolesławiecka. Choć napastnik nie zawojował jeleniogórskiej klasy Okręgowej, to na tutejszym podwórku zawsze był gwarantem kilkunastu goli. Jak na zawołanie strzelał w Skorze Jadwisin, skąd chciały wyciągnąć go znacznie silniejsze kluby, ale kontuzje mocno wyhamowały jego rozwój. Po owocnych występach w Orle Wojcieszyn trafił do Radziechowianki Radziechów, gdzie miał pomóc w utrzymaniu. Drużyna z Radziechowa została wówczas okrzyknięta mianem Rycerzy Wiosny, ogrywając teoretycznie silniejszych rywali, w czym nowy atakujący Burzy miał swój ogromny udział. O filigranowego atakującego mocno zabiegał również Orlik Okmiany, jednak ten wcześniej dał już słowo prezesowi klubu z Gołaczowa i zdania nie zmienił. W pierwszym sparingu zdobył gola, a jego współpraca z etatowym napastnikiem, Arkadiuszem Szpankiem mogła napawać optymizmem.
- Myślę, że to będzie udany transfer, który pomoże nam zachować ligowy byt, bo stwarzaliśmy wiele okazji, lecz nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Mam nadzieję, że Michał dobrze się wkomponuje do zespołu i będzie strzelał tak, jak we wcześniejszych klubach – podsumował transfer Bogdan Kozłowski.
Burza ma za sobą trzy gry kontrolne, ale na razie wygląda to tak, jak w lidze. Gra może cieszyć, jednak wyniki już nie do końca. Kozłowski nie załamuje rąk, bo w okresie przygotowawczym rezultaty są najmniej istotne.
- Sparujemy od początku lutego, na razie zagraliśmy trzy mecze kontrolne i choć wyniki nie były najlepsze, widać postępy w grze. Przed nami mecz z Radziechowianką Radziechów, a w marcu zagramy jeszcze z GKS-em Raciborowice i szukamy rywala na ten generalny sprawdzian przed ligą. Ostatnio przegraliśmy 4:3 z Iwinami, gdzie brakowało nam sześciu podstawowych zawodników, wcześniej na sztucznym boisku w Legnicy ulegliśmy Zrywowi Stary Łom, ale pojechaliśmy tam gołą jedenastką, w dodatku bez bramkarza. Nie daliśmy rady również GKS-owi Tomaszów Bolesławiecki, choć w tym meczu zadecydowały błędy indywidualne, bo z gry zasługiwaliśmy przynajmniej na remis – podsumował mecze sparingowe trener Kozłowski.
Wszystko wskazuje, że to koniec transferowej ofensywy w wykonaniu Burzy. Szkoleniowiec jest zadowolony zarówno z liczebności zespołu jak i frekwencji podczas treningów. Mimo nienajlepszych wyników w rundzie jesiennej oraz dotychczasowych sparingach, Bogdan Kozłowski wierzy, że Gołaczów zachowa ligowy byt.
- Więcej wzmocnień nie planujemy, bo myślę, że jeśli na meczach i treningach będę miał do dyspozycji wszystkich zawodników, to możemy sprawić kilka niespodzianek. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu na Orlikach w Chojnowie i Rokitkach, bierze w nich udział po dwunastu zawodników, co jak na A-klasę jest chyba dobrym wynikiem. Nie składamy broni. Walczymy, by się utrzymać i gdyby nie punkty zabrane przez brak dokumentów jednego zawodnika w Wiadrowie, to nasza pozycja byłaby dużo lepsza. Zdecydowanie przegraliśmy właściwie w trzech spotkaniach, z Zagrodnem, Prusicami i Złotoryją. W pozostałych albo byliśmy słabsi o jednego gola, albo wynik do nie odzwierciedlał do końca boiskowych wydarzeń. Na razie wszystko idzie ku lepszemu, więc jeśli nie dojdzie do jakiegoś kataklizmu, może być tylko lepiej – zakończył.