W. Grzyb: szybko "nauczę się" 4 ligi na Dolnym Śląsku
SZCZEDRZYKOWICE. Piłkarze Orkana Szczedrzykowice piłkarską wiosnę rozpoczęli od ważnej wygranej z BKS Bolesławiec. Grając wciąż gościnnie na stadionie w Prochowicach wygrali 2:0 pod wodzą nowego szkoleniowca- Wojciecha GRZYBA.
Z trenerem Orkana rozmawia Ewa Jakubowska.
Gratuluję debiutu w charakterze trenera Orkana Szczedrzykowice w pierwszym meczu rundy wiosennej. Było to trudny i nerwowy debiut?
- Mecz był trudny i to z bardzo wielu powodów. Raz, że to inauguracja i nigdy nie wiadomo na co można liczyć. Bo przeciwnika praktycznie nie znałem wcale,dopiero się uczę 4 dolnośląskiej ligi, więc skupiłem się na jednej wiadomej – własnym zespole. Poza tym, jak pokazał przebieg spotkania – warunki dzisiejsze: grząskie boisko, padający deszcz determinowały nasze poczynania. Nie było łatwo stworzyć jakąś składną akcję – i mecz był do przerwy jakościowo na remis 0:0 i tak się skończyła ta połowa, bez jakiś klarownych sytuacji. A po przerwie – troszeczkę zaczynało brakować sił i jednym i drugim, zrobiło się więcej miejsca na boisku i udało nam się wtedy dwie składne akcje wyprowadzić. Zakończyliśmy spotkanie z Bolesławcem dwoma bramkami, a mogło być ich trochę więcej.
Czy pierwszą połowę nie przespaliście trochę?
- Nie było płynności na pewno. Poza tym my dziś rozegraliśmy pierwszy mecz na trawie – to nasz pierwszy kontakt z trawą. Cały czas trenowaliśmy na sztucznej nawierzchni i także mecze kontrolne również tam rozgrywaliśmy. Nie chce usprawiedliwiać chłopaków, ale w pewnym stopniu ten fakt wpłynął na styl i jakość gry. Co prawda warunki na boisku były identyczne dla obu drużyn, ale w drugiej połowie pokazaliśmy kilka składnych akcji, zabrakło trochę więcej szczęścia, trochę wykończenia. Mimo wszystko cieszy fakt, że dwie bramki udało się zdobyć a przy tym żadnej nie stracić, chociaż przeciwnik miał sporo stałych fragmentów gry, gdzie był groźny. To potrafiliśmy się uratować. Myślę, że to zwycięstwo jest jak najbardziej zasłużone.
Wyszliście z szatni na drugą część spotkania i za chwilę padła dla was bramka. Zmiana ustawienia i efekt mocnych rozmów w szatni w przerwie meczu?
- Zmianę w ustawieniu zawodników zrobiłem w 15 minucie drugiej połowy, kiedy już prowadziliśmy to spotkanie. Początek tej drugiej części meczu nie był dobry, bo na moment daliśmy się zepchnąć do defensywy. Ale później faktycznie doprowadziliśmy ładnie tą jedną akcję, gdzie Adrian Wójcik obsłużył Jarka Gambala i piłka trafiła do siatki. I wtedy trochę było łatwiej czekać na to co zrobi przeciwnik i wyprowadzać groźne kontry. Jedna z takich, co prawda pod koniec meczu, skończyła się rzutem karnym.
Piłkarze Orkana mają nadzieję, że będzie Pan tym, który poprowadzi ich do sukcesów prezentując nowy styl gry trenera Grzyba.
- Nie było o tym na razie żadnych takich rozmów. Wiadomo, że każdy trener przychodzi i ma swoją wizję drużyny, ma swój plan gry ma swoje podejście czy tzw. koniki. Jeden lubi grę w ataku pozycyjnym , inny lubi czekać na kontrę, a inny grę skrzydłami. Wzorujemy się przecież na wielkich trenerach, którzy prowadzą słynne drużyny. Ja też chciałbym zmienić grę Orkana, żeby kibice przychodząc na mecz byli zadowoleni – nawet wtedy, kiedy przegrywamy, bo ważne w jakim stylu się przy tym zaprezentowaliśmy. Że Orkan walczył, był zaangażowany i nie odpuszczał. Ale to życie zweryfikuje nasze zamierzenia, a konkretnie każdy rozegrany przez nas mecz. Robimy teraz swoje, idziemy krok po kroczku do przodu i fajnie, że już na inauguracje mamy wygraną. Muszę przyznać na pewno, że styl nie był dziś ważny, ważne było żeby strzelić o jednego gola więcej niż przeciwnik i to się udało.
Po rundzie jesiennej Orkan był osłabiony – odeszło paru zawodników. Czy szykują się jakieś wzmocnienia?
- Nie mamy na tę chwilę żadnych wzmocnień. To jest naszą największą bolączką, że mamy krótką ławkę rezerwowych. Dziś było tylko czterech takich zawodników. Nie chcę niczego umniejszać, ale prawda jest okrutna – na ten moment mam za mało alternatyw i możliwości, żeby zmienić podstawowe ustawienie mojej jedenastki. Mamy tych podstawowych trzynastu zawodników, i ciężko w tej liczebności graczy na jakieś zmiany ustawień czy planów taktycznych, bo możliwości kadrowe na to nie pozwalają. Nie chcę się oczywiście tłumaczyć, ale taka jest prawda w kadrze wszystkich zawodników mamy piętnastu, szesnastu i gramy tym co mamy. Być może w przyszłości jakiś wzmocnienia będą. Osłabień specjalnych też nie ma, bo tych kilku zawodników którzy odeszli już nie grali w sezonie jesiennym z nami.
Orkan jest zmuszony grać w Prochowicach na nie swoim boisku. Inne w podobnej sytuacji szukają usprawiedliwień dla słabszych wyników mówiąc o zmęczeniu dojazdami itp
- Wiadomo, że chcielibyśmy grać u siebie. Sytuacja jest taka a nie inna, ale na szczęście Prochowice nie są daleko od Szczedrzykowic. I myślę, że to dla chłopaków nie będzie stanowić problemów i wymówką nie będzie. Będziemy grali tu tak długo, jak nasze boisko nie zostanie odnowione. I należy się podziękowania dla gospodarzy, za to że w trudnej dla nas sytuacji użyczają swojej obiektu.
W czym obecnie Pan lepiej się czuje na ławce trenerskiej – w futsalu (jest szkoleniowcem Madnessu Chocianów) czy nożnej na trawie?
- Oczywiście, że na murawie. W halówce, w drużynie Madnesu moja osoba była bardziej w sferze marketingowej, medialnej niż trenerskiej – żeby zrobiło się głośno o drużynie. Halówka to nie jest moja „bajka” , nie znam się na tym. Bardzo dobrze, że udało się pozyskać trenera Grzegorza Nowaka, który zrobił świetną robotę – po porażce w pierwszym meczu 3 do 8 z Legnicą nie przytrafiła się mu żadna porażka w meczach. Grzegorz jest halowcem i wie jak się do tego zabrać. Ja na pewno nie byłbym w stanie takiej pracy wykonać jak on. Wolę się skupiać na piłce trawiastej...
Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia.
Kibicom Orkana przybliżmy sylwetkę nowego coacha klubu...
Wojciech Grzyb przez cały okres kariery grał w śląskich klubach. Karierę zaczynał w Ruchu Chorzów. W 1994 przeszedł do drużyny Górnik 09 Mysłowice. W I lidze grał od sezonu 1998/1999 w Ruchu Radzionków. Potem, od sezonu 2002/2003 reprezentował barwy Odry Wodzisław Śląski, w sezonie 2005/2006 powracając do grającej na zapleczu Ekstraklasy drużyny z Chorzowa. W Ruchu Chorzów pełnił rolę kapitana. Z Ruchem Chorzów zdobył w sezonie 2011/12 wicemistrzostwo Polski oraz był finalistą Pucharu Polski. Klub "Ruch Chorzów" nie przedłużył kontraktu z Wojciechem Grzybem. Były kapitan "Niebieskich" otrzymał od działaczy pamiątkową koszulkę Ruchu z numerem "300". Taką liczbę meczów Grzyb przekroczył w trakcie sezonu 2011/2012. W sumie rozegrał na najwyższym szczeblu rozrywek 302 spotkania.
W lutym 2013 roku rozpoczął karierę trenerską w Górniku Wesoła, jednak jego przygoda z mysłowickim klubem nie potrwała długo. Od 26 września 2013 pełnił funkcję szkoleniowca drugoligowej Concordii Elbląg. 24 kwietnia 2017 roku został asystentem Krzysztofa Warzychy w trenowaniu pierwszej drużyny Ruchu Chorzów.