W 4 lidze trener zrezygnował po przegranym meczu...
SZCZEDRZYKOWICE. W czwartoligowym Orkanie Szczedrzykowice doszło do bardzo rzadko spotykanej sytuacji, bo dotychczasowy trener – Wojciech Grzyb, zrezygnował po jednym rozegranym meczu! Działacze ze Szczedrzykowic nie chcą roztrząsać sprawy, kolokwialnie życząc byłej gwieździe Ruchu Chorzów powodzenia w dalszej karierze. W zakulisowych rozmowach mówi się, że Grzyb ma przejąć Stal Chocianów, czyli… ostatniego rywala Orkana, a sam szkoleniowiec nie ukrywa iż kilkukrotnie romansował z przedstawicielami Stalówki.
Kiedy w styczniu Grzyb obejmował schedę po Jarosławie Gambalu, wydawało się, że będzie to projekt długofalowy, gdyż trener chciał budować w nowym zespole styl oraz tożsamość. Futbolowa rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te założenia, ponieważ nie minęło pełne siedem miesięcy, a byłego skrzydłowego między innymi Ruchu Chorzów w Szczedrzykowicach już nie ma!
Na stronie internetowej klubu pojawił się tylko krótki komunikat informujący o rozstaniu, więc postanowiliśmy poznać szczegóły u źródła. Niestety, przedstawiciele Orkana niespecjalnie chcą o całej sytuacji rozmawiać, choć niektórzy są zaskoczeni decyzją Wojciecha Grzyba.
- Nie chcę roztrząsać tego, co miało miejsce. Powiem tylko tyle, trener Grzyb chciał odejść, odszedł i tyle – powiedział prezes Józef Szabat.
Nieco bardziej rozmowny był jeden z zawodników, który wolał nie ujawniać swoich personaliów.
- Trener odszedł w nienajlepszym stylu i mam tylko nadzieję, że to, co zostało zniszczone, zostanie przez nas wspólnymi siłami naprawione – ocenił.
A jak sytuację skomentował główny zainteresowany, czyli Wojciech Grzyb?
- Chciałem rozstać się z Orkanem po ludzku, ale widzę, że wszystko jest na ostrzu noża. Rzadko się zdarza, by trener odchodził w takim momencie, lecz w tym przypadku, na taką decyzję wpływ miało wiele czynników. Po zakończonej rundzie wiosennej umówiłem się z prezesem Szabatem, że jeśli dostanę jakąś ciekawą ofertę pracy, to do końca czerwca poinformuję o tym klub. Kilka propozycji, z różnych względów, odrzuciłem, bo pytały o mnie kluby ze Śląska, ale jeszcze przez rok jesteśmy z żoną w Lubinie i takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Uważam, że nasze wizje w Orkanie jakiś czas temu zaczęły się rozjeżdżać. Pierwszy mecz z Karkonoszami Jelenia Góra mieliśmy przełożony, więc zaczynaliśmy ligę ze Stalą Chocianów i to spotkanie miało mi dać odpowiedź jak drużyna reaguje na pewne sytuacje. Nie byłem zadowolony z tego, co się wydarzyło, uznając to za odpowiedni argument, by po prostu zrezygnować. Dostrzegłem, że mam mniejszy wpływ na boiskowe zachowanie zawodników niż bym sobie tego życzył… i na tym bym poprzestał. Rozstaliśmy się, po pierwszym meczu stwierdziłem, że może dla obu stron będzie lepiej jeśli ktoś inny spróbuje ogarnąć ten zespół – opowiedział.
- W czwartek oglądałem Stal w ich spotkaniu z Orlą Wąsosz, zrobiłem dokładną analizę, pokazałem zawodnikom słabe punkty rywala, wskazałem, gdzie możemy szukać swoich szans, a na boisku wyglądało to zupełnie inaczej, dlatego stwierdziłem, że coś jest nie tak – dodał.
Wojciech Grzyb jest w trakcie kursu trenerskiego UEFA Pro, gdzie jednym z wymogów jest prowadzenie drużyny na szczeblu przynajmniej czwartoligowym. Szkoleniowiec nie ukrywa, że nawet, gdyby nie było takiego przymusu, chciałby jak najszybciej podjąć pracę, by nadal się rozwijać, bo praktyka da mu znacznie więcej od oglądania futbolu w telewizji czy teoretycznych kursów.
W kuluarach mówi się, że były już szkoleniowiec Orkana może zając miejsce Roberta Gajewskiego w Stali Chocianów. Grzyb nie ukrywa iż kilkukrotnie prowadził rozmowy z działaczami chocianowskiego klubu, jednak na dzień dzisiejszy pozostaje bezrobotny. Warto dodać, że rezygnacja Wojciecha Grzyba nastąpiła po przegranym meczu ze Stalą.
- Prawdę mówiąc, Stal była pierwszym zespołem, który chciał po mnie sięgnąć, bo prowadziliśmy rozmowy w grudniu ubiegłego roku, lecz nie doszliśmy do porozumienia. Jestem z tym klubem w stałym kontakcie, podczas przerwy letniej również z ich strony padła propozycja, ale była nieco spóźniona, gdyż obiecałem prezesowi Szabatowi, że zostanę w Orkanie. Temat Stali jest zawieszony, jednak nie ukrywam faktu prowadzonych wcześniej rozmów, w których nie osiągnęliśmy porozumienia. – zakończył Wojciech Grzyb.