Z dużej chmury mały ligowy deszcz (FOTO)
KRZYWA. Anonsowany na hit kolejki mecz Sokoła Krzywa z Mewą Goliszów, zawiódł oczekiwania kibiców. Choć obejrzeli oni dwa gole, w tym jednego nieprzeciętnej urody, to sam pojedynek nie był toczony w zawrotnym tempie, a na murawie więcej było kalkulacji i wyrachowania niż futbolowej fantazji. Ostatecznie lepsi okazali się gospodarze, jednak trener Sokoła otwarcie przyznał, że wynik cieszy go zdecydowanie bardziej od samej gry. Dzięki zainkasowaniu pełnej puli, faworyt do awansu umocnił się na pierwszym miejscu i wszystko wskazuje, iż będzie zimował na pozycji lidera.
Z dużej chmury mały deszcz – tak w skrócie można opisać to, co się działo na boisku w Krzywej. Spotkanie było wyrównane, a o końcowym rozrachunku nie zadecydowały składne akcje, tylko dwa kopnięcia piłki z dystansu. O ile to pierwsze, w wykonaniu Pawła Kuśmierza było bardzo efektowne, to drugie, ustalające wynik przez Macieja Wojtczaka nieco przypadkowe.
Kuśmierz pokonał Oskara Ewkowskiego w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, popisując się naprawdę ładnym uderzeniem sprzed pola karnego, natomiast jego kolega z zespołu, już po zmianie stron, zanotował klasyczny „centrostrzał”. Wojtczak dośrodkowywał piłkę z rzutu wolnego, jednak nikt nie przeciął podania i futbolówka po odbiciu od ziemi kompletnie zaskoczyła golkipera, lądując w bramce.
Obaj trenerzy nie zamierzali zakłamywać rzeczywistości, otwarcie przyznając, że spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, a jego wynik w dużej mierze był zależny od doświadczenia, którego znacznie więcej miał Sokół.
- Według mnie był to mecz na remis z delikatnym wskazaniem na nas. Sokół oddał dwa celne strzały, pierwszy to piękne trafienie tuż przed przerwą, a drugi to gol po błędzie bramkarza. My mieliśmy swoje okazje, jednak ich nie wykorzystaliśmy i wracamy bez punktów. Na pewno nie byliśmy w tym meczu słabsi od Sokoła, lecz chyba zaprocentowało ich doświadczenie. Ja jestem zadowolony z postawy swoich podopiecznych, a czy byliśmy lepsi od gospodarzy, to już niech ocenią kibice, ale jak powiedziałem – słabsi się nie czujemy – ocenił grający trener Mewy, Paweł Buńkowski.
Podobne zdanie miał opiekun Sokoła, Łukasz Kurczak, dla którego najważniejsze były trzy punkty z lokalnym rywalem.
- Za nami ciężki, zacięty mecz, który można nazwać spotkaniem na remis. Podejrzewam, że wyszło w nim nasze doświadczenie i ogranie szczebel wyżej, bo w kilku momentach potrafiliśmy wybić rywali z rytmu. Ogólnie jestem zadowolony głównie z wyniku, ponieważ jeśli chodzi o samą grę, to mógłbym wyróżnić tylko kilku zawodników. Graliśmy lepsze mecze, lecz czasami tak jest, że po średniej postawie zdobywa się punkty, a po pięknym spotkaniu zostaje się z niczym – skwitował.
Sokół Krzywa – Mewa Goliszów 2:0 (1:0)
Kuśmierz 45’, Wojtczak 60’
Sokół: Kożuchowski – Szajer, Kłonicki, Salachna, Kubrak (55. Bratko), Wojtczak, Kuśmierz, Mydłowski (65. Ziembowicz), Sznajdrowicz (70. Mikołajczyk), Hawrylów, Kołodziej (80. Ginowicz)
Mewa: Ewkowski – Marciszewski, A. Papież, B. Papież, Kamiński, Buńkowski, Łanicki (75. Burzmiński), Paluszczak, Pleśniak, Pisarski, Wojtkowiak.
Fot. Zbigniew Jakubowski
{gallery}galeria/sport/20-10-19-sokol-krzywa-mewa-goliszow-fot-zbigniew-jakubowski{/gallery}