Burza chce zatrzymać Chojnowiankę. Piłkarskie science fiction?
GOŁACZÓW. Nie jest łatwo być kibicem Burzy Gołaczów, ponieważ ostatni sezon zakończony sukcesem miał miejsce blisko pięć lat temu, kiedy ich pupile z drugiego miejsca wywalczyli awans do A-klasy. Od tego momentu gołaczowianie mniej lub bardziej zawodzą, w trzech z czterech kampanii, kończąc rozgrywki w strefie spadkowej! Tylko coroczne zamieszanie odnośnie kwestii awansów i degradacji sprawiło, że Burza nadal pozostaje w A-klasie, jednak jeśli gra podopiecznych Bogdana Kozłowskiego nie ulegnie zmianie, będzie to ich pożegnalny sezon.
Poprzednie lata lepiej przemilczeć, ponieważ Burza zajmowała kolejno miejsca numer 15, 13, 14 i 15. Tegoroczne rozgrywki miały być zupełnie inne, ponieważ klub z Gołaczowa szalał na rynku transferowym, co kilka dni informując o kolejnym wzmocnieniu składu. Ilość niespecjalnie poszła za jakością, choć początek mógł napawać optymizmem, bo drużyna prowadzona przez trenera Kozłowskiego na inaugurację pokonała Wilkowiankę Wilków, a później szybko zrehabilitowała się za porażkę z LZS-em Nowy Kościół, osiągając remis w Złotoryi z rezerwami tamtejszego Górnika. Od tego momentu Burza zapunktowała już tylko raz, dzieląc się punktami z Płomieniem Michów, pozostałe pojedynki mniej lub bardziej wyraźnie przegrywając.
- Jak mamy skład to jakoś to wygląda, ale niestety, skład mieliśmy na trzech pierwszych meczach. Na przykład w Okmianach graliśmy bez sześciu ludzi, od dłuższego czasu nie ma naszego rozgrywającego Łukasza Wróblewskiego i przez to kuleje nam środek. Co mecz mamy problemy z ludźmi, a na horyzoncie nie widać poprawy, ponieważ z Chojnowianką również zabraknie kilku podstawowych zawodników. Nie ma co się oszukiwać, czeka nas kolejny rok walki o utrzymanie, chociaż mamy mecze, w których wynik jest znacznie gorszy od gry. Z Proboszczowem czy Zagrodnem stworzyliśmy sobie kilka świetnych okazji, a w obu meczach zdobyliśmy łącznie jednego gola. Mało trenujemy, przyszły kontuzje, zawieszenia, wyjazdy za granicę i wygląda to tak jak wygląda - bez owijania w bawełnę przyznał trener.
W niedzielę Burzę czeka pojedynek bardzo ważny, a zarazem bardzo trudny, ponieważ w Gołaczowie zamelduje się lider z Chojnowa. Lider, który może nie gra wielkiej piłki, ale jest do bólu skuteczny i konkretny w swoich poczynaniach, dzięki czemu śrubuje niebywałą passę wygranych. Obecnie licznik zwycięstw wskazuje na liczbę dwanaście, więc chojnowianie ze swoim kompletem punktów są ewenementem na skalę województwa.
Gdyby Bogdan Kozłowski miał jutro do dyspozycji wszystkich zawodników, Chojnowianka i tak byłaby faworytem tego spotkania. Szkoleniowiec gospodarzy o takim komforcie może jednak tylko pomarzyć, ponieważ na pewno zabraknie między innymi Arkadiusza Szpanka, Michała Grudnia, Kamila Czajkowskiego czy Macieja Grudnia.
- Widziałem Chojnowiankę w kilku meczach i uważam, że nie gra ona rewelacyjnej piłki, pod tym względem ustępując Czarnym Rokitki. Różnice robi u nich duet braci Kulik oraz Łukasz Romanek, który zdobywa wiele goli, z Marcinem Kulikiem tworząc dobry duet napastników. Wiemy, że nikt nie daje nam szans, ale powalczymy. Na pewno nie złożymy broni, nie położymy się przed rywalem, ponieważ jest to mecz derbowy i nikt nie odpuści – powiedział szkoleniowiec.
O ile pokonanie Chojnowianki może zakrawać o futbolowe science fiction, to w ostatniej kolejce Burza ma znacznie większe szanse. „Czerwona latarnia” zagra wyjazdowe spotkanie z LZS-em Lipa, który tego sezonu, delikatnie mówiąc, również nie może zaliczyć do udanych.
- Jeśli Chojnów zagra na swoim poziomie, to prawdopodobnie będzie poza naszym zasięgiem, jednak Lipa jest moim zdaniem do ugryzienia. Wiem, że mają podobne problemy jak my, więc wszystko wyjdzie w praniu. Nie ma, co się oszukiwać, na razie jest słabo i wypadałoby w końcu przerwać tą passę – zakończył Kozłowski.
Burza Gołaczów – Chojnowianka Chojnów
10.11.2019
godzina 14:00