Zamet na kolanach - trwa seria Kisiela
LEGNICA. Konfeks Legnica w meczu o mistrzostwo klasy okręgowej pokonał na własnym stadionie lidera tej klasy rozgrywkowej Zamet Przemków 4:1. Trwa wspaniała seria legniczan po zmianie trenera. Po przyjściu Andrzeja Kisiela Konfeks wygrał czwarty mecz z rzędu i na murawie prezentuje się z każdym meczem coraz lepiej. - Kluczem do wygranej była nasza agresywna gra na całym boisku od pierwszej minuty i dokładne zablokowanie obu skrzydeł Zametu - mówił Andrzej Kisiel. - W poprzednim sezonie byłem trenerem Daniela Dudkiewicza w Bolesławcu i wiem, że ma charakter wojownika i ten charakter zaszczepił swoim zawodnikom w Przemkowie. Dlatego uczulałem swoich, że gramy bez przestojów, z maksymalną koncentracją i gramy jakby to był mecz o życie.
Legniczanie zaczęli ofensywnie i w 3 minucie po akcji Cymbalisty z Kowalczykiem, piłkę dostał Kwaśniewski, ale jego strzał sparował bramkarz gości. Zamet nastawił się na kontry. Mając problemy na bokach Drabik przesunął się do środka, a Cios uciekł na bok boiska. W 12 minucie po składnej akcji soczyście uderzył Piech i piłka trafiła w poprzeczkę bramki legnickiej.
Po tej akcji na boisku trwała bezpardonowa walka o przejęcie władzy w strefie środkowej. Mecz otworzył w 37 minucie kapitalnym uderzeniem z boku pola karnego Arkadiusz Cymbalista. Debiutujący w szeregach Zametu Kacper Bosacki nie sięgnął piłki lecącej na tzw. długi słupek. Po wznowieniu gry Konfeks niczym wytrawny bokser poszedł za ciosem zadając kolejne uderzenie. Po kapitalnej akcji i przytomnej reakcji zawodnika będącego na pozycji spalonej, na bramkę gości poszedł Kowalczyk i nie zmarnował okazji.
Po przerwie nadal trwała walka i oba zespoły miały okazje do zmiany wyniku. W 55 minucie grającemu trenerowi gości Dudkiewiczowi zabrakło promila szczęścia by pryz słupku wpakować piłkę do siatki. Chwile potem Tamioła w sobie wiadomy sposób przeniósł piłkę nad poprzeczką po strzale głową Tkaczyka. W rewanżu bramkarza gości mocno postraszył Cieślak.
W 65 minucie mieliśmy kluczowy moment meczu. Po dokładnym podaniu na czystą pozycję wychodził Cymbalista. Zawodnika Konfeksu blokował faulując Patryk Tkaczyk. Arbiter odgwizdał faul i zawodnika gości ukarał czerwonym kartonikiem. Ale to była połowa nieszczęścia gości. Do piłki ustawionej przed licznym murem na 25 metrze podszedł Kamil Wójcik i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę tam gdzie chciał, czyli w innym miejscu niż "drzemał" Kacper Bosacki.
I zaraz potem w myśl reguł ringowych, Konfeks zadał kolejny precyzyjny cios - a katem rywali okazał się rozgrywający kapitalne zawody Oliver Dańczak.
Na 19 minut przed końcem goście zaczęli grać konkretniej i Muszyński zdobył honorowego gola, ale to było wszystko na co było stać tego dnia Zamet. Trzeba przyznać, że do końca trwała walka i oba zespoły mogły zdobyć po co najmniej jednym golu.
Daniel DUDKIEWICZ (ZAMET): - Ciężki mecz... Spodziewaliśmy się, że trener Kisiel nastawi na nas swój zespół. Tak było - kości trzeszczały. Straciliśmy drugiego gola po spalonym. Sędzia potknął się, upadł i nie widział sytuacji, zareagował na krzyk ławki Konfeksu, puścił akcję zawodnika. To taka bolesna kontrowersja na naszą niekorzyść, ale z przekroju meczu zwycięstwo Konfeksu jak najbardziej zasłużone. Chcieliśmy ten mecz inaczej zacząć, mocno przyatakować, ale wyszło jak wyszło. Nie szukam usprawiedliwień, ale zagrał dzisiaj np. Szymkowiak, który wrócił po pauzie spowodowanej kontuzją, ja i Urbaniak gramy z kontuzjami. W bramce praktycznie debiutował Bosacki, bo Kraska jest także kontuzjowany. I też w bramce Kacper nie był bohaterem dnia. Cios miał zawojować okręgówkę, a dzisiaj zagrał zdecydowanie poniżej tego czego od niego oczekuję. Nie ma mowy o jakimś kryzysie. Gramy swoje i zdobywamy punkty, które pozwolą nam na spokojne granie wiosną. Obserwatorzy rywalizacji w okręgówce widzą Zamet już w 4. lidze, ale Konfeks nam dzisiaj pokazał ile nas jeszcze do awansu dzieli.
Andrzej KISIEL (KONFEKS): - Cieszy wygrana zwłaszcza po takiej grze i przeciwko takiej drużynie, bo Zamet naprawdę jest poukładanym zespołem. Mam solidnego bramkarza i solidną, doświadczoną obronę i to był klucz do wygranej. Chociaż na boku kilka razy przedarł się tam skrzydłowy Zametu i było gorąco pod naszą bramką. Cieszę się, że chłopcy grali, walczyli przez pełne 90 minut. Ja mówiłem, że prochu nie wymyślę, że dotarłem do świadomości zawodników. I grają to co grać powinni. Personalnie jest to ten sam Konfeks. Trochę inaczej poukładany, z innymi zadaniami ofensywnymi dla poszczególnych zawodników, ale to ta sama drużyna. Co dalej? Praca, praca i kolejne mecze. Kubeł zimnej wody na głowy, bo cztery wygrane cieszą, ale ten zespół stać na dużo więcej.
Konfeks Legnica - Zamet Przemków 4:1 (2:0)
Bramki: Cymbalista 37, Kowalczyk 39, Wójcik 65, Dańczak 69 - Muszyński 71
KONFEKS: Tamioła - Wach, Wójcik, Cieślak, Kowalczyk - Lech (60 Plebaniak), Kwaśniewski, Woźniak (70 Jazowiecki), Kanas (90 Makowski), Cymbalista (87 Trochanowski) - Dańczak (90 Kałużny).
ZAMET: Bosacki - Tkaczyk, Dudkiewicz, Urbaniak, Kawecki - Drabik, Pilarek, Szymkowiak, Piech( 67 Muszyński) , Niegot- Cios( 81 Sykuła).
W pozostałych sobotnich meczach Górnik Złotoryja pokonał Iskrę Kochlice 3:1 a Stal Chocianów rozbiła Chojnowiankę 6:2.