K. Tworek: Huras celuje w górną ósemkę!
KROTOSZYCE. Kilka dni temu informowaliśmy o powrocie na ławkę trenerską Krzysztofa Tworka, który mimo dobrych wyników z Błękitnymi Kościelec i Kaczawą Bieniowice, dość niespodziewanie zniknął z radarów. Od teraz były zawodnik Miedzi Legnica będzie odpowiadał za rezultaty Hurasa Krotoszyce, po rundzie jesiennej zagrożonego spadkiem do B-klasy. O ponad trzyletniej nieobecności, odrzuconych ofertach, planie na nowy zespół i postawionych przed drużyną celach, z niespełna 32- letnim szkoleniowcem rozmawiał Dawid Graczyk.
Trzeba przyznać, że dość niespodziewanie i na długo zniknął Pan z futbolowego życia naszego regionu. Gdzie przez ten czas podziewał się Krzysztof Tworek?
- Nie było mnie ponad trzy lata. Od momentu rozstania z Kaczawą Bieniowice przydarzyły mi się tylko epizody w roli zawodnika Błękitnych Kościelec. Taki stan rzeczy był spowodowany sprawami zawodowymi i rodzinnymi, ponieważ praca zajmowała mi bardzo dużo czasu, urodziło mi się dziecko i z czegoś trzeba było zrezygnować. Wiadomo, że z rodziny i pracy nie mogłem, więc wybór padł na futbol. Nie było możliwości by grać, trenować, a do tego właściwie co weekend pracować.
To z tych powodów rozstał się Pan z Kaczawą Bieniowice po zaledwie jednej rundzie?
- Tak, to była główna przyczyna, bo chyba nie było zastrzeżeń do samej współpracy. Działacze naciskali żebym został, osiągaliśmy niezłe wyniki, mieliśmy fajny pomysł na zespół, ale fizycznie nie byłem w stanie wszystkiego pogodzić, dlatego musieliśmy się rozstać. Od roku pracuje w innej firmie, mam więcej czasu oraz spokoju, więc powoli mogę wracać do trenerki.
Podczas tego rozbratu z ławką trenerską pojawiały się jakieś oferty?
- Z kilkoma klubami prowadziłem jakieś rozmowy. Zgłosił się powstający KS Winnica, jednak wówczas nie mogłem przyjąć propozycji, ale teraz, już pod nowym szyldem, nasze drogi się skrzyżowały. Właściwie co pół roku miałem kontakt z działaczami Błękitnych Kościelec, lecz w tym przypadku chciałem pomóc drużynie w inny sposób, bo w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu, kiedy trenerem był Andrzej Piestrak, zagrałem w kilku spotkaniach. Po jego odejściu otrzymałem propozycję objęcia zespołu, jednak to jeszcze było za szybko, ponieważ byłem w trakcie stabilizowania spraw zawodowych. Teraz wszystko już poukładałem i myślę, że to dobry moment na powrót do piłki nożnej.
Dlaczego wybór padł akurat na Hurasa Krotoszyce?
- Zadecydowało głównie to, że większość chłopaków dobrze znam, od wielu lat koleguje się z Piotrkiem Hałasiem i to właśnie z nim odbyłem rozmowy na temat tego, co dotychczas było w klubie. Znałem sytuację, wiedziałem o rozstaniu z poprzednim trenerem i poszukiwaniach następcy. Przekonała mnie wizja budowy zespołu, który ma grać o coś więcej niż przetrwanie. Nie oszukujmy się, ale w tej drużynie jest potencjał o wiele wyższy niż pokazują osiągane wyniki. W tym sezonie Huras raczej nie zajmie miejsca w czubie tabeli, jednak w przyszłości można mieć nadzieję na coś więcej niż A-klasa.
Dokonał Pan już wstępnego przeglądu kadry?
- Wstępnych oględzin już dokonałem. Jak wspomniałem wcześniej, wielu z tych chłopaków znam, więc wydaje mi się, że nie będziemy szukać wzmocnień. Dzisiaj (rozmawialiśmy we wtorek- przyp. red.) był pierwszy trening, jednak mnie na nim nie było, ponieważ pracowałem, ale od czwartku zaczynam przygotowania z zespołem. Ustalamy sparingi, dodatkowo zawodnicy otrzymają rozpiski indywidualne i ruszamy pełną parą z okresem przygotowawczym. Do startu ligi mamy ponad miesiąc, więc zdążę w pełni poznać drużynę, a w razie konieczności zareagować na rynku transferowym. Na dzień dzisiejszy nie widzę potrzeby, by na siłę szukać zawodników do naszego zespołu.
Jaki macie plan na okres przygotowawczy?
- Chcemy zagrać cztery mecze sparingowe. Dwa z nich są już ustalone i zmierzymy się z Błękitnymi Koskowice oraz Albatrosem Jaśkowice. Mamy trochę mało czasu, więc skupię się na przygotowaniu fizycznym zawodników. Wspólnie będziemy pracować dwa razy w tygodniu, dodatkowo wszyscy dostaną indywidualne rozpiski do dodatkowych treningów, ponieważ chciałbym nadgonić braki, a przy dwóch treningach może być z tym ciężko. Na późniejszym etapie popracujemy nad taktyką, ponieważ wśród głównych mankamentów rundy jesiennej zawodnicy wymienili wytrzymałość, zgranie oraz skuteczność.
Czasu na szlifowanie formy macie niewiele, a dodatkowo już na początku czekają Was bardzo trudne mecze.
- Tak, analizowałem tabelę, analizowałem terminarz i na pewno nie będziemy mieć przyjemnego wejścia w rundę wiosenną, bo zagramy z liderującym Gromem Gromadzyń- Wielowieś oraz trzecimi obecnie Czarnymi Dziewień. Właściwie zawsze przyjście nowego trenera niesie za sobą zmiany czy to personalne czy w taktyce. Na razie nie widziałem moich podopiecznych w akcji, więc trudno mi powiedzieć, czego mogę oczekiwać, ale nie boje się wyzwań. Ten zespół ma w swoich szeregach wielu dobrych zawodników i dziwi mnie, że jest tak nisko w tabeli. Teraz mam półtora miesiąca by znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy, a później ustawić drużynę tak, by mogła walczyć nawet z rywalami z czuba ligowej stawki.
Jakie więc cele na rundę wiosenną stawia Pan przed sobą i zespołem?
- Pierwszym i nadrzędnym celem jest spokojne oraz jak najszybsze utrzymanie. Nie chcę byśmy musieli oglądać się za siebie, a zerkali do góry. Mierzę w tą górną ósemkę, co przy obecnych różnicach punktowych uważam ze możliwe do zrealizowania. Jeśli uda się ugrać coś więcej, to na pewno będziemy szczęśliwi.
Na koniec proszę powiedzieć czy podobnie jak w Kościelcu i Bieniowicach będzie Pan grającym trenerem?
- Nie, w Hurasie mam być tylko trenerem. Z prezesem umówiłem się, że pełnię tylko tą jedną funkcję, lecz jeśli, w którymś meczu zajdzie taka konieczność, to wskakuję w strój i pomagam również z wysokości murawy. Oczywiście mówię tu o jakiejś pladze absencji, przez którą nie mógłbym skompletować drużyny. Przez cały okres przygotowawczy będę trenował z zespołem, żeby w razie czego być gotowym, ale liczę, że zostanie mi dyrygowanie drużyną zza linii bocznej.
Dziękuję za rozmowę.