Finał PP: Zagłębie faworytem ale Kuźnia nie zamierza się poddać!
CHOJNÓW. Od pierwszego gwizdka w wyczekiwanym finale okręgowego Pucharu Polski dzielą nas tylko godziny. Ten mecz od wielu tygodni grzał kibiców w regionie, chociaż nie było wiadomo, kto w nim wystąpi. Ten mecz ma być wizytówką Podokręgu Legnica – rozgrywany na wyśmienicie przygotowanym obiekcie, z transmisją na żywo w telewizji i za pośrednictwem Internetu. Trzeba przyznać, że nasz, lokalny, „le grande finale” przygotowany jest z wielką pompą i pozostaje tylko mieć nadzieję, że nie zawiedzie pogoda, główni bohaterowie decydującego starcia oraz trójka sędziowska, której przewodzi Marcin Nawracaj – arbiter świetnie odnajdujący się w meczach o dużym ciężarze gatunkowym.
Choć często rozgrywki pucharowe traktowane są po macoszemu, a pierwsze rundy służą głównie do przeglądu wojsk, to im dalej w las, tym więcej walki o korzystny rezultat. Pandemia koronawirusa i anulowanie sezonu w jego połowie sprawiły, że Puchar Polski stał się istną oazą na futbolowej pustyni.
Już starcia ćwierćfinałowe przyciągnęły na trybuny sporo kibiców, którzy mimo ograniczeń wypełniali obiekty, więc podobnego scenariusza możemy spodziewać się dziś w Chojnowie, gdzie Kuźnia Jawor powalczy o sprawienie niespodzianki i ogranie broniących tytułu rezerw Zagłębia Lubin.
O ile w przypadku lubinian możemy mówić o rutynie, bo piłkarski narybek Miedziowych przed rokiem triumfował na szczeblu okręgowym, a dwa lata temu doszedł do finału, gdzie musiał uznać wyższość KS-u Polkowice, to jaworzanie mają prawo czuć debiutancką tremę, ponieważ kiedy ostatni raz Kuźnia meldowała się w tej fazie rozgrywek, sporej grupy jej zawodników nie było jeszcze na świecie! Tamto wydarzenie, z 1997 roku, z pewnością dobrze pamięta pomocnik MRKS-u Rafał Majka, który wówczas grę na najwyższym szczeblu w Polsce miał tylko w sferze marzeń.
- Chłopcy już zapisali się na kartach historii, bo po raz ostatni w finale nasz klub był 23 lata temu, a to na pewno duże osiągnięcie i zaklepanie sobie miejsca w najnowszych dziejach Kuźni. Mamy do Zagłębie respekt, wiemy, że to klub z wyższej półki, gdzie grają zawodnicy wcześniej wyselekcjonowani, a nie przypadkowi – pochwalił oba zespoły trener Dariusz Szeliga.
- W środowym starciu czeka nas poważny sprawdzian, dlatego jeszcze mocniej żałuje, że nie będę mógł skorzystać z pełnej kadry, ale taki jest regulamin rozgrywek i musimy przyjąć te problemy na klatę. Powalczymy tymi, którzy nam zostali, bo to jest finał, więc jedziemy do Chojnowa by stoczyć bitwę o ten puchar – dodał szkoleniowiec.
Problemy, o których wspomniał Dariusz Szeliga mogą mieć duże przełożenie na postawę Kuźni, gdyż w ostatnim czasie ze składu wypadło trzech podstawowych graczy – Emil Borek, Kamil Janoś (obaj będą pauzować za nadmiar żółtych kartek) i Rafał Majka (kontuzja), a o absencji Kacpra Chudzika oraz Roberta Kruczka Szeliga wiedział nieco wcześniej.
- Naprawdę szkoda mi chłopaków, bo zostawili masę zdrowia, dorzucili swoje cegiełki do awansu, a teraz ominie ich nagroda, czyli możliwość gry w wielkim finale- przyznał trener Kuźni.
Znacznie mniej trosk ma Adam Buczek, ponieważ z powodu drobnego urazu wypadł tylko jeden zawodnik - Damian Kasprzak. 21- letni defensor w obu poprzednich meczach pucharowych wchodził na plac gry z ławki rezerwowych.
Dzisiejszy mecz będzie szczególny dla dwóch zawodników Zagłębia, bo Patryk Kusztal może zagrać przeciwko trenerowi, u którego stawiał pierwsze kroki, a Kacper Laskowski na stadionie swojego macierzystego klubu.
Urodzony w 2003 roku napastnik pokazał się w dwóch poprzednich grach ze świetnej strony, zdobywając w nich cztery gole (3 w Złotoryi, 1 w Górze). Zanim reprezentant Polski U-17 trafił do Lubina, terminował w zespole Javorii Jawor, gdzie prowadził go między innymi Dariusz Szeliga, obecny szkoleniowiec Kuźni.
- Patrykowi kibicuję od dłuższego czasu. Odkąd trafił do Zagłębia śledzę jego poczynania i myślę, że będzie to zarówno dla niego jak i moich zawodników bardzo fajne przeżycie. Po dłuższej przerwie nasze drogi znów się zejdą, chociaż tym razem po przeciwnych stronach barykady. Mam nadzieję, że Patryk poczyni kolejny krok do przodu i za kilka lat będziemy mógł nas zapraszać na swoje mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej – powiedział jeden z pierwszych trenerów Kusztala.
Nieco większe szansę na wyjście w pierwszym składzie ma jednak Kacper Laskowski, czyli wychowanek Chojnowianki Chojnów, który mecze ćwierć i półfinału rozpoczął od pierwszej minuty. Opiekun Zagłębia, Adam Buczek, nie chciał zdradzić jaki ma plan na występ tych dwóch utalentowanych graczy, z tajemniczym uśmiechem przyznając, że obaj dobrze wyglądali w poprzednich starciach i są w kadrze meczowej na finał.
Zdecydowanym faworytem jest Zagłębie, chociaż w momencie przerwania rozgrywek III ligi znajdowało się na miejscu spadkowym i niewykluczone, że w najbliższej kampanii byłoby ligowym rywalem Kuźni. Różnicę między tymi szczeblami Miedziowi pokazali w Złotoryi, gdzie zaaplikowali miejscowemu Górnikowi dziewięć goli, samemu nie tracąc przy tym żadnego. W Chojnowie zapowiada się więc istny pojedynek Dawida z Goliatem, ale piękno futbolu polega na tym, że czasami występują w nim niespodzianki.
- Nie liczymy na jakieś lekceważenie ze strony Zagłębia, bo to jest finał i tutaj już nie ma drużyn z przypadku. Chociaż rywal jest od nas teoretycznie dużo silniejszy, to z pewnością potraktuje ten mecz zupełnie poważnie, bo w ich przypadku stawką będzie nie tylko puchar. Znając życie przyjadą dyrektorzy akademii, którzy będą oglądać ich poczynania, a czasami jeden mecz może mieć spory wpływ na dalszą karierę – ocenił Dariusz Szeliga.
Adam Buczek również nie dopuszcza do siebie myśli o ewentualnym rozluźnieniu, a za niepodważalne argumenty służą mu poprzednie pojedynki pucharowe, w których Zagłębie zupełnie zdominowało niżej notowanych rywali.
- Jedziemy oczywiście zdobyć ten puchar, jesteśmy pewni swoich umiejętności, jesteśmy faworytem, ale na pewno nie zlekceważymy Kuźni. Poważnie potraktowaliśmy mecze w Złotoryi i Górze i tak samo potraktujemy ten dzisiejszy. Spojrzeliśmy na spotkanie naszego rywala ze Stalą Chocianów, ale nie ukrywam, że skupiamy się na sobie, pracujemy nad swoim stylem gry, co chcemy pokazywać w kolejnych starciach.
Ze słów obu trenerów łatwo wywnioskować, że trofeum może być tylko dodatkiem, a dobry występ w tym spotkaniu przyniesie wymierne korzyści w dalszej perspektywie, bo przecież wspomniani wyżej Kusztal i Laskowski, też gdzieś zostali wypatrzeni. Kuźnia wypuściła w kraj kilku graczy, na brak utalentowanej młodzieży również nie narzeka, więc jej zawodnicy mają o co walczyć.
Ale nie tylko oni, gdyż gra w III lidze nie jest z pewnością spełnieniem marzeń dzieciaków Buczka. Swego czasu blisko pierwszej drużyny był Adam Borkowski, lecz jego sytuację skomplikowała kontuzja. W obecnej kadrze również można znaleźć zawodników będących na radarze Martina Seveli, którym dodatkowo na wyobraźnie musi działać casus Bartosza Białka. Utalentowany napastnik sezon 2019/2020 rozpoczął w rezerwach i na przestrzeni trzynastu meczów zdobył pięć goli, a później dość niespodziewanie znalazł się w wyjściowej jedenastce pierwszego zespołu, pisząc swoją historię. Na przestrzeni kilku miesięcy Białek przebył drogę od gracza niemal anonimowego poza naszym regionem, do czołowego strzelca Ekstraklasy, którym interesują się zespoły z czołowych lig zagranicznych.
- Patrząc na Bartka grę, wiedzieliśmy, że ma spory potencjał. Dostał swoją szansę w Ekstraklasie, wykorzystał ją i nie pozostaje nic, jak się cieszyć z jego formy. Nigdy nie można być pewnym czy ktoś odnajdzie się na najwyższym szczeblu, ale na pewno zasłużył by go tam sprawdzić. W obecnej kadrze rezerw również są chłopcy, którzy pracują by swoją szansę dostać i jedni są jej bliżej, inni dalej, ale wszyscy wiedzą, że jest, o co walczyć – zakończył Adam Buczek.
Jak pokazuje historia pojedynków Kuźni z rezerwami Zagłębia, zawodnicy trafiający do siatki jaworzan mają duże szanse by wystąpić w Ekstraklasie. W ostatnim pucharowym starciu, z 2015 roku, kiedy padł remis 1:1, na gola Marcina Bagińskiego odpowiedział Damian Oko, a wśród strzelców bramek z poprzednich spotkań znajdziemy między innymi Grzegorza Nicińskiego, Wojciecha Łobodzińskiego, Krzysztofa Wołczka, Mariusza Lewandowskiego czy Zbigniewa Grzybowskiego.
Finał Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Legnica
Kuźnia Jawor – Zagłębie II Lubin
08.07, godzina 18:00
Stadion Miejski w Chojnowie