Orzeł minimalnie lepszy od Albatrosa (FOTO)
JAŚKOWICE LEGNICKIE. Trwający weekend jest dla większości drużyn okazją do odbycia sprawdzianu generalnego przed startem rundy wiosennej. Z tej możliwości skorzystały Albatros Jaśkowice i Orzeł Zagrodno, które zmierzyły się przy ulicy Grabskiego w Legnicy. Dobra współpraca między trenerami obu ekip sprawiła, że była to już trzecia przerwa między rozgrywkami z pojedynkiem wspomnianych drużyn. Z dzisiejszego starcia zwycięsko wyszedł Orzeł, choć wynik 2:1 w najmniejszym stopniu nie oddaje przebiegu boiskowych wydarzeń. Ilością okazji można obdzielić kilka spotkań, jednak albo kapitalnie interweniowali obaj bramkarze, albo kiksowali strzelcy.
Pierwszy kwadrans należał do podopiecznych Jacka Terpiłowskiego, którzy potrafili zdecydowanie dłużej od rywali utrzymać się przy piłce i skonstruować atak. Z samych prób wynikało jednak niewiele, bo na ogół akcję Albatrosa kończyły swój bieg przed polem karnym Orła.
Drużyna z Zagrodna długo wchodziła w mecz, ale kiedy już złapała odpowiedni rytm, powinna objąć prowadzenie, lecz marnowała kolejne okazje. Zdecydowanie najlepszą miał Michał Kaliciak, który stanął oko w oko z Michałem Taczyńskim i posłał piłkę obok słupka.
Z upływem minut mecz nabierał rumieńców, a obaj bramkarze nie mogli narzekać na nudę. Sporo zamieszania pod bramką Dawida Muchy robiły rzuty rożne, po których golkiper dwukrotnie był też faulowany. Zawodnicy Albastrosa dopadali również do wybitych przez obrońców piłek, co przyniosło dwa naprawdę dobre uderzenia sprzed pola karnego. Pierwszą próbę z trudem nad poprzeczką przeniósł Mucha, natomiast druga okazała się minimalnie niecelna.
Ostatecznie przed przerwą gole nie padły, chociaż okazji było aż nadto. Jak się później okazało, prawdziwa wymiana ciosów miała miejsce dopiero po zmianie stron. Zmiany, coraz mniej sił i seria kontuzji po stronie Albatrosa sprawiły, że na murawie było więcej miejsca, a także… chaosu.
W 55. minucie padł upragniony gol, którego zdobył Bartłomiej Bielecki. Środkowy obrońca Orła przymierzył z rzutu wolnego podyktowanego po faulu na aktywnym tego dnia Damianie Kroczaku, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Kilka chwil później było już 2:0, a spory udział znów miał Kroczak, tym razem dogrywając Krystianowi Gutowi, który pewnym strzałem przy dalszym słupku pokonał Taczyńskiego.
Albatros nie zamierzał odpuszczać i szukał szansy na zmianę niekorzystnego wyniku. Prym wiódł Grzegorz Busse, oddając aż trzy dobre strzały głową! Niestety, były gracz między innymi Iskry Kochlice miał pecha, bo kapitalnie dysponowany był Dawid Mucha.
Sposób na golkipera znalazł dopiero w 71. minucie Łukasz Sarowski, który dobił uderzenie Piotra Wasilewskiego.
Bramkarze byli zdecydowanie najjaśniejszymi postaciami tego pojedynku, kilkukrotnie dokonując między słupkami rzeczy niemożliwych. Przed końcem spotkania Taczyński ofiarną interwencją uprzedził Kaliciaka, a Mucha, w ostatniej akcji meczu, odbił strzał z kilku metrów, ratując tym samym zwycięstwo Orła.
- Znamy się z Krzyśkiem Kaliciakiem z czasów wspólnej gry w Górniku Złotoryja i to zaowocowało kolejnym wartościowym sparingiem naszych zespołów. Po raz pierwszy spotkaliśmy się rok temu w Legnicy, latem doszło do rewanżu w Zagrodnie, a dziś zagraliśmy znowu. Prawdopodobnie ta współpraca będzie trwała nadal, bo w naszych meczach nie ma chamstwa ani brutalności. Oczywiście, zdarzają się sytuacje sporne czy delikatne pretensje, ale nawet sparingi wywołują u zawodników emocje. Pierwsza połowa dzisiejszego meczu była wyrównana, oba zespoły wyglądały fajnie pod względem taktycznym, w miarę realizowaliśmy swoje założenia, ale w drugiej części było już dużo gorzej, zarówno u nas jak i w Orle. Na boisko wkradł się chaos, gra coraz częściej była szarpana, powstały duże odległości między formacjami, co miało też przełożenie na dużą liczbę sytuacji pod obiema bramkami. Szybko straciliśmy gola, chcieliśmy wyrównać, przeszliśmy do ustawienia z trzema obrońcami, ale nadzialiśmy się na kontrę i było już 2:0. Oba zespoły stwarzały dużo okazji, lecz, co by nie mówić, bramkarze Orła i Albatrosa przewyższają umiejętnościami poziom A-klasy. Michał zapewne będzie to czytał, więc powiem, że gdyby do umiejętności dołożył jeszcze frekwencję na treningach, to dziś grałby zdecydowanie wyżej – z uśmiechem ocenił Jacek Terpiłowski, po chwili ze znacznie mniej zadowoloną miną dodając:
- Niestety, nie obyło się bez gorszych informacji. Trzech zawodników doznało kontuzji i na tą chwilę nie wiemy jak poważne są te urazy, niemniej wierzę, że będą do mojej dyspozycji w pierwszej kolejce rundy wiosennej.
W podobnym tonie wypowiadał się opiekun Orła, Krzysztof Kaliciak:
- Pierwsze minuty przyniosły spory chaos w naszych szeregach, byliśmy spóźnieni przy każdej piłce, ale po kwadransie zaczęliśmy wracać do gry. Niestety, za każdym razem brakowało ostatniego podania lub wykończenia i na przerwę schodziliśmy bez gola. W drugiej połowie zdołaliśmy zadać dwa ciosy, ale jak ktoś oglądał ten mecz, to przyzna, że wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Krótko mówiąc, było to starcie bramkarzy, bo oboje mieli dziś sporo pracy i zagrali naprawdę bardzo dobre zawody.
Albatros Jaśkowice – Orzeł Zagrodno 1:2 (0:0)
Serwowski 71’ – B. Bielecki 55’, Gut 63’
Albatros: Taczyński – Kanasiuk, Boguta, Drozdowski, Zarański, Podlasin, Sosnowski, Stasiński, Jarząb, Busse, Wasilewski
Ponadto grali: Terpiłowski, Weremko, Ślązak, Sarowski
Orzeł: Mucha – Jaz, B. Bielecki, Radkowski, Graczyk, Ł. Bielecki, Gut, D. Kroczak, Miklas, K. Kroczak, Kaliciak
Ponadto grali: Hardy, Baranowski, Wolski,
Fot.Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/27-02-21-orzel-zagrodno-albatros-fot-dawid-graczyk{/gallery}