Poezja na złotoryjskim parkiecie... (FOTO)
ZŁOTORYJA. Na koniec piątej serii gier mieliśmy istną wisienkę na torcie. Crème de la crème. Meczycho pełną gębą. Choć przed nami jeszcze 27 spotkań, mamy poważnego kandydata na pojedynek tego sezonu, bo to co dziś zaprezentowali zawodnicy Wilkowianki Wilków i Ujemnego Bilansu, to jakaś zupełnie inna liga. Oczywiście jeśli mówimy o emocjach, bo samo granie to taka bardziej bitka pod wiejską dyskoteką, niż poważne starcie w oktagonie, ale ciśnienie na parkiecie sięgało zenitu. Oby więcej takich spotkań!
Jeśli ktoś pierwszą połowę przespał, przegadał lub po prostu nie był na niej obecny – wiele nie stracił. Ot, zwykła kopanina, kilka strzałów, kilka fauli, dwa gole. Najpierw wynik otworzył Piotr Gajek, później podwyższył Jarosław Fela i to by było na tyle.
Po zmianie stron zaczął się istny rollercoaster. Jazda bez trzymanki. Wilkowianka błyskawicznie złapała kontakt za sprawą Michała Maciejskiego, a po upływie kilkudziesięciu sekund do remisu doprowadził Marcin Hyndle, niefortunną interwencją pokonując własnego bramkarza. To był jednak przedsmak tego, co czekało nas w dalszej części meczu. Podopieczni Stefana Szaraty poczuli krew i po akcji Piotra Wocha objęli prowadzenie, mocno rozdrażniając Ujemny Bilans. Sygnał do ataku dał Gajek, lecz przegrał pojedynek z Arturem Sroką, zaraz Fela potężnie huknął z dystansu, a piłka nieznacznie minęła słupek. Ostatnie minuty wynagrodziły nudną pierwszą połowę z taką nawiązką, jakiej nikt na hali się nie spodziewał. Wszystko rozpoczął faul Bartłomieja Bielaka na Gajku. A, że było to piąte w tej części spotkania przewinienie, Ujemny Bilans miał przedłużony rzut karny, który wykorzystał sam poszkodowany. Remis utrzymywał się zaledwie kilkadziesiąt sekund, bo kolejna interwencja arbitrów poskutkowała kolejną szansą na gola z linii dziesiątego metra. Do futbolówki znów podszedł Gajek i silnym uderzeniem przy słupku wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Zegar pokazywał wówczas niecałą minutę do końca spotkania, więc wydawało się, że Ujemny Bilans spokojnie dotrwa do końcowej syreny, inkasując komplet punktów. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bo gracze Wilkowianki sfaulowali golkipera rywali i Gajek po raz trzeci miał okazję trafić do siatki z przedłużonego rzutu karnego. Między słupkami zameldował się Marek Łukawski i odbił piłkę na rzut rożny, po którym popełnił jednak błąd, skutkujący kolejnym golem Gajka! Jeśli ktoś myślał, że już jest po meczu, był w ogromnym błędzie. Tuż po rozpoczęciu strzał rozpaczy oddał Adrian Gugała, Marcin Gajek skiksował i było 5:4. Sytuacja zmieniała się w mgnieniu oka, bo pół minuty przed końcem, Fela zupełnie niepotrzebnie sfaulował Łukawskiego, prokurując przedłużony rzut karny dla Wilkowianki! Odpowiedzialność na swoje barki wziął Gugała i w dramatycznych okolicznościach doprowadził do remisu. Ostatnie słowo należało jednak do Ujemnego Bilansu, a mianowicie do Piotra Gajka, który siedem sekund przed końcową syreną trafił do siatki, ustalając wynik spotkania!
Takie emocje ostatni raz Złotoryjskiej Lidze Halowej towarzyszyły przed dwoma laty, kiedy to Królewscy pokonali Lidera Złotoryja 7:6. Obu drużynom należą się wielkie brawa za ambicje i walkę do końcowej syreny. Ujemny Bilans po raz kolejny pokazał, że braki techniczne można nadrobić chęciami, a zdobyte dziś punkty pozwoliły wskoczyć na drugie miejsce! Za tydzień Gajka i spółkę czeka jednak piekielnie ciężkie zadanie, bo przyjdzie im zagrać z podrażnionym Tornadem.
- Mecz był wyrównany,a o przegranej zadecydowały nasze indywidualne błędy. Szkoda niewykorzystanych sytuacji i straconych punktów, bo w drugiej połowie graliśmy dużo lepiej niż w pierwszej, ale nie przyniosło to korzyści – krótko podsumował Stefan Szarata.
- Zagraliśmy dobry mecz jako drużyna, ale popełniliśmy cztery błędy, dlatego powstała taka dramaturgia. Choć zdobyłem cztery gole nie uważam się za bohatera, bo cała drużyna wkłada w te rozgrywki dużo serca i przynosi to rezultaty. Myślę, że kibice także mogą być zadowoleni, a kto opuścił końcówkę spotkania, naprawdę ma czego żałować! Dla nas od samego początku liczy się zabawa, dzisiaj zdobyliśmy trzy punkty, mamy już dziesięć, jest dobrze! – wydusił z siebie wyraźnie zmęczony, ale i zadowolony Piotr Gajek.
Ujemny Bilans – Wilkowianka Wilków 6:5 (2:0)
Gajek 4, Fela 2 – Gugała 2, Maciejski, Woch, Hyndle (sam)
Ujemny Bilans: M. Gajek – Bober, Borycki, Czarniecki, Fela, P. Gajek, Hyndle, Kmiecik, Koszelowski, Szpecht
Wilkowianka: Sroka (Łukawski) – Bielak, Gugała, Maciejski, Parański, Pinczyński, Skrzypczyk, Woch
{gallery}galeria/sport/20.12.15_ZLH_Ujemny_Bilans_Wilkowianka_fot_ewa_jakubowska{/gallery}