Minister w Legnicy - emocje na sali (FOTO)
LEGNICA. Liderka listy Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego a zarazem minister edukacji Anna Zalewska gościła w Legnicy. Do sali w Starostwie Powiatowym przyszło ok. 120 osób, z czego kilkoro zdecydowanych przeciwników minister.
Spotkanie rozpoczęło się spokojnie, od omówienia zadań jakie chcą zrealizować kandydaci na europosłów. Minister Zalewska mówiła m.in. o wywalczeniu jak największej puli pieniędzy dla Polski w nowej perspektywie finansowej UE. Z kolei kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego i radny sejmiku Jacek Baczyński poza swoim programem, który nazwał "5 Baczyńskiego" mówił o sukcesach rządu Mateusza Morawieckiego. W zderzeniu z rzeczywistością jednak mocno naciąganych, jak tego sukcesu, że w 2018 roku rząd pozyskał z UE 15 mld euro a włożył do unijnego budżetu tylko 4,5 mld euro. Akurat w tym przypadku żaden to sukces premiera, bo podział środków ustalono znacznie wcześniej. Aktualnie bowiem realizowany jest budżet UE na lata 2014-2020. O tym, ile pieniędzy Polska będzie miała do wydania, a ile dostanie z Funduszy Europejskiej, wiedzieliśmy jeszcze za rządów... PO-PSL. To tak dla ścisłości.
Później przyszła pora na zadawanie pytań. Wśród przytłaczającej większości zwolenników Prawa i Sprawiedliwości na sali pojawiło się też kilka osób, którym wyraźnie działania minister Zalewskiej i rządu PiS się nie podobają. Dała temu wyraz choćby Anna Burakowska z partii Razem. - Jestem matką trójki dzieci i babcią. Zawodowo i prywatnie zajmowałam się wychowywaniem dzieci. Mam prośbę o przekazanie prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu słów "wara od moich dzieci i moich wnuków".
Spotkało to się z dezaprobatą sympatyków PiS, jednak, na szczęście, trzymano nerwy na wodzy. Minister Zalewska odpowiedziała, że teraz rodzice mają wpływ na wychowanie w szkole, co wcześniej nie miało miejsca. - Polska szkoła to jest szkoła, która współwychowuje a nie bierze odpowiedzialność od początku do końca albo mówi, że wie więcej o wychowaniu niż rodzice - odpowiedziała.
Nauczycielka Bogumiła Wszelaka zadała kilka pytań dot. m.in. problemów z dostępnością sal dla uczniów. - Przez reformę, moja szkoła są przeludniona. Jest o 100 osób więcej, czyli 5 klas. Nawet wszystkie schowki na szczotki zostały zaadaptowane na klasy. To dotyczy szkoły podstawowej, a w tym roku będzie podobna sytuacja w szkołach średnich. Nie ma warunków do normalnej pracy. Wróciłam do lat 80. Wtedy zajęcia odbywały się na korytarzu, teraz się odbywają - żaliła się nauczycielka, która kilkanaście minut później na wyjaśnienia minister Zalewskiej podniosła transparent "Kłamczucha".
To choć również mocno nie spodobało się sympatykom PiS, to minister Zalewska rozładowała emocje mówiąc "proszę pozwolić pani wyrażać swoje emocje, widocznie tego potrzebuje". Jeden z uczestników jednak powiedział: "pani może wydaje się, że jest na zebraniu bolszewickim. To epoka już minęła", co spotkało się z brawami sympatyków PiS.
Minister Zalewska miała duże wsparcie sali, jednak nauczycieli, którzy opowiadali się ze strajkiem, nie przekonała do swoich wizji. Problemy w oświacie, minister w znacznym stopniu zrzucała na samorządy, które jej zdaniem nie zawsze dobrze przygotowały się do reformy. Stąd m.in. problemy z niewystarczającą liczbą sal do nauki.
{gallery}galeria/wydarzenia/12-05-19-minister-zalewska-w-legnicy-fot-dawid-soltys{/gallery}