Gminna spółka pretekstem do politycznej wojny o gminę
KUNICE. Krzysztof BŁADZIŃSKI, radny z Kunic, który jako pierwszy złożył na znak protestu przeciwko polityce wójta Zdzisława TERSY mandat radnego, apeluje do pozostałych radnych aby powstrzymali emocje i nie składali mandatów radnych: - Kodeks wyborczy jasno stanowi - w przypadku złożenia mandatów radnych w liczbie 2/5 Rady, kadencja Rady automatycznie ulegnie wygaśnięciu - mówi Krzysztof BŁĄDZIŃSKI. - Nie będzie już referendum o odwołaniu rady lecz o odwołanie wójta. Nastroje są takie, że może to być referendum zakończone sukcesem. Co dalej? Premier ustanowi Komisarza dla gminy Kunice i de facto nastąpi totalny paraliż do czasu albo przedterminowych wyborów albo wyborów przewidzianych w samorządowym terminarzu. Ryzykiem jest iż gmina Kunice nie pozyska znacznych środków unijnych na planowane inwestycje i projekty. Komisarz będzie zajmował się jedynie bieżącymi sprawami.
Przypomnijmy iż kilka dni temu poza Krzysztofem Błądzińskim mandaty radnych złożyli: przewodniczący Rady Andrzej Ostrowski i radny Jerzy Gąska. Dwoje kolejnych radnych już napisało swoje rezygnację i... Kolejny szósty, który złożyłby rezygnację sprawiłby iż kadencja Rady Gminy ulegnie skróceniu.
Tymczasem w samorządowym kryzysie wywołanym przez wójta Zdzisława TERSĘ (powołanie bez konsultacji nowej spółki komunalnej- przyp.red.) coraz więcej pojawia się polityki.
1 lipca grupa inicjatywna Ruchu Społecznego na piśmie powiadomiła wójta gminy Kunice o zamiarze wystąpienia z inicjatywą referendum gminnego, którego "przedmiotem byłoby odwołanie wójta gminy wraz z Rada Gminy przed upływem kadencji".
Przeprowadzenie referendum musi poprzedzić zebranie podpisów pod wnioskiem o referendum. Uprawnionych do głosowania w gminie Kunice jest ok. 5000 wyborców czyli potrzebne było zebranie 500 podpisów co przy obecnych nastrojach nie stanowiłoby problemu. Potem referendum, które pod względem frekwencji wyborczej zawsze jest loterią. Doświadczenie nakazuje daleko posunięta wstrzemiężliwość, bo praktycznie w naszym regionie wszystkie referenda kończyły się niewypałem.
Wróćmy do wątku polityki. Wśród kuniczan narasta przekonanie i nierozsądne działania wójta "obudziło polityczno-samorządowe demony". Ruch Społeczny w jakimś stopniu tworzą osoby, które w 2018 roku w wyborach samorządowych w gminie Kunice zaliczyły porażki nie dostając się do Rady Gminy Co ciekawe na piśmie-wniosku do wójta Tersy informującym o zamiarze podjęcia inicjatywy referendalnej swój podpis złożyła osoba, która przed laty była kojarzona ze strukturami dolnośląskimi Platformy Obywatelskiej (kandydowała do Sejmu RP) i 10 lat wstecz znalazła się na opublikowanej przez "Puls Biznesu" "Liście wstydu" bo w czasach rządów Donalda Tuska i spółki dostała intratną posadę w jednej ze spółek KGHM.
Kontynuując ów wątek nie można wykluczyć iż przeprowadzenie udanego referendum byłoby wodą na młyn którego z kandydatów, który w 2018 roku przegrał z Tersą walkę o fotel wójta. W kuluarach mówi się, że nastąpiło zawiązanie nieformalnego paktu mającego na celu doprowadzenie do przewrotu w Kunicach. Pomysłu na to nie było, ale na swoje nieszczęście i przez swoją arogancję i być może głupotę wójt Tersa podał przeciwnikom "butlę z tlenem"...
Paweł Garbicz inicjator przeprowadzenia referendum i lider Stowarzyszenia Ruch Społeczny dążącego do odwołania wójta i Rady podczas spotkań z mieszkańcami zdecydowanie zdementował jakoby zamierzał w nowym samorządowym rozdaniu ubiegać się o fotel wójta gminy...