Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Fabryka, supermarket, stacja paliw – „czarna lista” coraz dłuższa

ZŁOTORYJA. Przedsiębiorstwa mają potężny problem z segregacją odpadów. Kontrole pokazują, że w bardzo wielu przypadkach selektywna zbiórka to w zasadzie fikcja. Dziesięć firm otrzymało już karę w postaci czterokrotnie wyższej opłaty. Według miejskich urzędników to jednak tylko czubek góry lodowej.

Fabryka, supermarket, stacja paliw – „czarna lista” coraz dłuższa

Pracownicy złotoryjskiego magistratu od kilku miesięcy baczniej przyglądają się, jak wygląda segregacja na nieruchomościach niezamieszkałych. Kontrole nie nastrajają jednak optymistycznie, bo notorycznie wykazują naruszenie zasad selektywnej zbiórki, która – przypomnijmy – od maja zeszłego roku jest w naszym mieście obowiązkowa dla każdego.

– W zdecydowanej większości przedsiębiorstwa po prostu nie segregują odpadów, wrzucają wszystko do jednego kontenera, nie patrząc na jego kolor i przeznaczenie. W efekcie trzy czwarte tego, co znajdujemy w pojemniku, to odpad, który nigdy nie powinien do niego trafić. Właściciele nieruchomości tłumaczą się zazwyczaj w ten sam sposób: że przecież nie są w stanie upilnować pracowników – mówi Małgorzata Gołębiowska z Wydziału Gospodarki Odpadami Urzędu Miejskiego w Złotoryi.

Tyle że to nie pracownicy, a właściciele nieruchomości ponoszą odpowiedzialność finansową za bałagan w kontenerach. Od czerwca tego roku miasto wszczęło postępowanie administracyjne wobec 10 firm i nałożyło na nie karnie jednorazową opłatę wynoszącą czterokrotność stawki podstawowej za odbiór odpadów. Suma wszystkich dopłat to 12 660 zł. Część tych pieniędzy już wpłynęła na konto gminy miejskiej.

Kto otrzymał decyzję obciążającą wyższą opłatą? Przekrój jest spory. Wśród nieruchomości na cenzurowanym są zarówno duże przedsiębiorstwa, zatrudniające po kilkudziesięciu pracowników, jak i te mniejsze, tzw. firmy rodzinne. Przykładowo najwyższą dopłatę (na ponad 3,3 tys. zł) otrzymał jeden ze złotoryjskich supermarketów. Cztery razy więcej za odbiór odpadów musi też zapłacić znany warsztat samochodowy oraz stacja paliw. Na pobłażliwość ratusza nie mogą też liczyć firmy ze strefy ekonomicznej – na „czarnej liście” jest ich kilka. Co ciekawe, w jednej z nich pracownicy prowadzą segregację na hali produkcyjnej, z niewiadomych przyczyn jednak worki z poszczególnymi frakcjami trafiają później do jednego kontenera pod halą...

Właściciele żadnej ze wspomnianych wyżej nieruchomości niezamieszkałych nie odwołali się od decyzji burmistrza. Tylko w przypadku jednej z nich było „przyznanie się do zaniedbań” i prośba o umorzenie opłaty dodatkowej. Urząd z „prawa łaski” jednak nie skorzystał. Być może dlatego, że ponowne kontrole pod tym adresem żadnej poprawy nie wykazały.

– Spośród nieruchomości, które obciążyliśmy opłatą dodatkową, wyraźną zmianę na lepsze zaobserwowaliśmy tylko na terenie jednej, znajdującej się na strefie. Jej właściciele wreszcie zadbali o porządek w kontenerach i wokół nich – dodaje Gołębiowska. Pozostali przedsiębiorcy jak nie segregowali, tak nie segregują, więc mogą się spodziewać kolejnych decyzji z czterokrotnie wyższą opłatą, aż się poprawią.

Brak segregacji nie jest jedyną nieprawidłowością dotyczącą nieruchomości niezamieszkałych. Okazuje się też, że na niewielu z nich rzeczywista ilość produkowanych odpadów odpowiada tej zadeklarowanej. – Łagodnie rzecz ujmując, właściciele tych nieruchomości mocno mijają się z prawdą w deklaracjach składanych do urzędu. Deklarują najmniejszą możliwą pojemność kontenerów, żeby płacić jak najmniej za odbiór i zagospodarowanie odpadów, a tak naprawdę gdy przyjeżdża śmieciarka, śmieci jest znacznie więcej – twierdzą pracownicy WGO. Konkretnie wygląda to na przykład w ten sposób, że właściciel nieruchomości, na której działa firma, pisze w deklaracji, że wystarczy mu jeden kontener tysiąclitrowy i dwa worki na szkło i plastik po 120 litrów. Na miejscu okazuje się jednak, że na posesji stoją 3 kontenery po tysiąc litrów – każdy wypełniony po brzegi.

W takiej sytuacji śmieciarka zabiera tylko tyle odpadów, za ile płaci przedsiębiorca. Co dzieje się z resztą? O odpowiedź na to pytanie trudno. Być może jednak rozwiązaniem zagadki są wiecznie przeładowane boksy śmietnikowe na złotoryjskich osiedlach. Albo stosy śmieci, które nielegalnie trafiają do okolicznych lasów. A to drugie zjawisko, jak się dowiadujemy w złotoryjskim nadleśnictwie, w ostatnich 3-4 latach bardzo przybrało na sile i przysparza coraz więcej problemów służbom leśnym.

Powiązane wpisy