J.Czuwara: zagrać jak z Vive i wygrać w Głogowie!
LUBIN. 22-letni Jan CZUWARA przygodę ze szczypiorniakiem zaczynał w Żagwi Dzierżoniów. Potem przeniósł się do Siódemki Miedź w barwach której debiutował w Superlidze. W 2014 roku został zawodnikiem Zagłębia Lubin. Przed rokiem lewoskrzydłowy Miedziowych był w szerokiej kadrze narodowej na mistrzostwa świata we Francji.
Wszyscy kibice mają jeszcze w pamięci mecz z Vive Tauron Kielce, kiedy Zagłębie tak blisko było zwycięstwa. Wasza gra i wynik tego meczu (minimalna porażka Zagłębia-przyp.red.) to już zapowiedź lepszej formy miedziowych czy zlekceważenie was przez przeciwnika?
- Na naszą dobrą grę złożyło się na pewno wiele czynników. Z pewnością na wynik miało wpływ to, że Kielce nie wystawiły wszystkich swoich czołowych zawodników. Poza kontuzjowanymi Tobiasem Reichmannem i Mariuszem Jurkiewiczem, trener Dujszebajew dał odpocząć Jachlewskiemu, Aginagalde, Karolowi Bieleckiemu, Piotrowi Chrapkowskiemu oraz Djukiciowi. Po drugie – my byliśmy w tym dniu w znakomitej formie i zdecydowanie mieliśmy świetny początek, dlatego długo w pierwszej połowie przeważaliśmy. Niestety potem jednak przygaśliśmy i przydarzyło nam się trochę też głupich błędów, na skutek czego Vive odskoczyło od nas na 3 punkty. Pierwszą połowę skończyliśmy wynikiem 12:15. W drugiej połowie oni mieli praktycznie cały czas nad nami punktową przewagę. Aż w 55 minucie zaczęliśmy ich gonić. Niestety przegraliśmy różnicą jednej bramki. Poza tym, obiektywnie patrząc, w tym spotkaniu sędziowie też trochę swoje dołożyli i było „ciekawie” w końcówce.
Wychodząc na parkiet na mecz z Vive widać, że nie sparaliżował was strach przed ich sławą i zagraliście jak równy z równym. Czy braliście w ogóle pod uwagę, że możecie to spotkanie wygrać?
- Było to gdzieś z tyłu głowy. Pewnie też i dlatego, że Kielce grały w niedzielę mecz w Lidze Mistrzów i spodziewaliśmy się, że na mecz nie przyjadą wszyscy oraz że nas też trochę zlekceważą. Dlatego liczyliśmy, że wykorzystamy tę szansę. Jednak żeby wygrać z Vive, jak na nasze obecne możliwości to na musiałoby się zgrać wszystko i wszystko nam musiałoby wychodzić.
Oglądając ten mecz kibice liczyli na remis w końcówce.
- No tak, ale obiektywnie patrząc, to Kielce miały do 55 minuty przewagę pięć czy sześć bramek. Wszedł Krystian Bondzior, nawiasem piękny debiut przed swoją publicznością, i podgonił wynik. Aż zawodnicy z Kielc się zdziwili, że mogliśmy jeszcze ich ugryźć. Na parę sekund przed końcem wynik meczu był 28:29. W końcówce, gdy sędzia gwizdnął i zabrał piłkę kielczanom to zostało jeszcze około 3 sekund meczu. W tym momencie powinien zostać cofnięty czas, żebyśmy mieli cień szansy do rozegrania akcji doprowadzającej do remisu. No ale sędziowie zrobili inaczej i pozostał nam czas tylko na rzut, rzut rozpaczy. Wyszła tu nieznajomość przepisów czy delegatów czy też sędziów. Bo nie może być takiej sytuacji na meczu, gdzie jest nerwowa końcówka i nagle nikt nie wie co ma zrobić.
Jak pan ocenia swój występ w tym spotkaniu z Kielcami? Rzucił pan na 4 punkty, w tym tak ważny karny, który dał wam przed końcem meczu szansę na ten remis?
- Nie lubię nigdy o sobie mówić. Uważam, że grę powinien ocenić trener. W każdym meczu można znaleźć coś do poprawy. I wtedy też było kilka sytuacji, w których mogłem się lepiej zachować. Ale nie było też i najgorzej.
Na spotkanie z mistrzem Polski trener Noch wybrał najlepszych miedziowych?
- Tak naprawdę to mamy tylko kilku doświadczonych zawodników w naszej drużynie. Większość to są młodzi szczypiorniści. Walczyliśmy jak mogliśmy, na pewno sił nam nie zabrakło. Raczej trochę szczęścia i czasu w końcówce.
Czy tym meczem przełamaliście się i zapowiada się zwyżka formy, a w rezultacie lepsze wyniki. Do tej pory niestety więcej przegrywacie i w efekcie zajmujecie drugie miejsce od dołu?
- Jesteśmy młodą drużyna i na pewno brak doświadczenia ma tu znaczenie. Także brakuje nam szczęścia, bo to jest siódmy czy ósmy meczy, który przegrywamy jedną bramką. Mam nadzieję, że teraz nastąpi progres. W najbliższą sobotę jedziemy do Głogowa na mecz z Chrobrym, także będą derby. I będziemy tam walczyć o punkty. Teraz mamy same mecze wyjazdowe, gdyż do tej pory więcej graliśmy u siebie. Uważam, że poza pierwszą trójką w lidze, nie ma tak naprawdę lepszych lub gorszych drużyn, wszyscy pozostali są już na równym poziomie. I tak w rzeczywistości decydować będzie dyspozycja drużyny.
Na którym miejscu w tabeli widzi pan swoją drużynę na koniec sezonu?
- To ciężkie pytanie, bo przed nami jeszcze dużo grania. Mamy przed sobą przecież kilka takich wyjazdów, gdzie możemy nazbierać trochę punktów i załapać się jeszcze do ósemki. Ale nie chcę się bawić w wróżbitę.
Co raz częściej widzimy pana na parkiecie. Poprzedni trener rzadko dawał panu szansę na występ. Trener Noch docenia pańska grę?
- Nie, to nie tak. Myślę, że w poprzednich sezonach jeszcze brakowało mi doświadczenia. Do tego na mojej pozycji skrzydłowego było w sumie aż trzech zawodników. Teraz doszło do nas dużo młodych chłopaków, a ze mną na skrzydle jest dość młody zawodnik Łukasz Kużdeba. Jesteśmy we dwóch i trener obdziela nas na równi możliwością zagrania, dzięki temu widać mnie częściej na parkiecie.
W jakim klubie pragnąłby pan zagrać?
- To mój trzeci sezon w Zagłębiu. A moje marzenia odnośnie innego klubu? Pod tym kątem nie patrzę. Jestem tego zdania, że trzeba robić swoje, a wtedy w odpowiednim momencie zgłosi się ktoś i wtedy można myśleć co wybierać. Ale żeby marzyć – to nie.
Spotkaliśmy się na meczu Siódemki Miedź Legnica. Często pan tu zagląda?
- Zostaje sentyment oraz dzisiaj mieliśmy wolne. Chciałem zobaczyć jak teraz radzi sobie mój były zespół. Spodziewałem się wygranej z Tarnowem. Podobnie jak my z Kielcami, mieli w końcówce trochę nerwówki. To młoda drużyna, bo tylko kilku chłopaków starszych zostało, ale fajnie sobie radzą.
Ogląda pan taki mecz jako kibic czy zawodowiec?
- Pojawiają się takie myśli w głowie, gdzie zaczynam analizować, ale staram się nie komentować nic. Na hali i tak pojawiają się zawsze eksperci, którzy wszystko wiedzą lepiej. Na pewno przez inny pryzmat na mecz trochę patrzę, jednak zostawiam wnioski dla siebie i cieszę się, że mogę mecz obejrzeć z boku.
W każdym razie życzę wygranej w Głogowie i bardzo dobrej gry zespołu i pana w kolejnych meczach Superligi.
- Dziękuję.