"Grzybek" na pokładzie Victorii
PARCHÓW. Zbigniew Grzybowski z powodzeniem prowadzi Chrobrego Nowogrodziec, który po rundzie jesiennej przewodzi III grupie jeleniogórskiej A-klasy. Były zawodnik Zagłębia Lubin postanowił jednak dodatkowo wesprzeć Victorię Parchów, gdzie czeka go zaciekła walka o zupełnie inne cele, bo drugi zespół Grzybowskiego zamyka A-klasową tabelę, dodatkowo boleśnie przegrywając dwa bardzo ważne ligowe mecze.
Grzybowski objął stery w Victorii dość późno, a jego przyjście na stanowisko trenera było spowodowane chęcią pomocy klubowi, który był już właściwie nad przepaścią. Drużyna z Parchowa jest obecnie zupełnie innym zespołem niż jeszcze kilka lat temu, gdy jej barwy przywdziewali zawodnicy z Ekstraklasową przeszłością. Teraz groziło jej nawet wycofanie z rozgrywek, a w najlepszym wypadku oddanie kilku spotkań walkowerem.
- Z mojej strony jest to bardziej pomoc niż pełnoprawne trenowanie, bo nie ukrywam, że chciałem im pomóc. Wszyscy wiedzą o mojej pracy w Chrobrym Nowogrodziec, lecz Victoria miała naprawdę ciężką sytuację i wspólnymi siłami próbujemy pobudzić ją do życia. Jest ciężko, co widać po ostatnich wynikach. Zawodnicy się jeszcze nie rozumieją, lecz wiadomo, że do tego potrzeba czasu. Muszą walczyć, bo tylko tak można nadrobić inne braki- mówi Zbigniew Grzybowski.
W Victorii doszło do sporych zmian kadrowych. Kilku zawodników opuściło klub, kilku przybyło, jeszcze inni postanowili wrócić do gry. Na próżno jednak szukać w kadrze tak znanych nazwisk jak jeszcze kilka lat temu, kiedy to reprezentowali ją tacy gracze jak Andrzej Wójcik czy Emil Nowakowski. Teraz nowe twarze to głównie gracze z B-klasy czy rezerwowi z poziomu A-klasy.
- Transfery przeprowadzaliśmy głównie pocztą pantoflową. Jeden namówił drugiego i tak to wyglądało. Niestety, czasy, w których Victoria miała kadrę na poziomie klasy Okręgowej minęły, więc działamy na organizmie, który mamy. Naszym celem jest zbudowanie zespołu, nawet kosztem spadku do B-klasy. Jeśli nie zdołamy się utrzymać, to i tak będziemy mieli jakiś kapitał, pozwalający stworzyć zespół funkcjonujący lepiej niż dotychczas – dodaje trener.
Zderzenie z Victorią było dla Grzybowskiego bardzo bolesne, bo w zaległym meczu siódmej kolejki jego zespół przegrał 0:4 z Dragonem Jaczów, a w sobotę został rozbity w Sobinie przez tamtejszą Kalinę aż 8:0. O ile porażka z walczącym o podium Dragonem mogła być wcześniej zakładana, to sromotne lanie od Kaliny, notabene byłego klubu Zbigniewa Grzybowskiego, musiało boleć podwójnie. Zespół z Sobina dzięki wygranej odskoczył Victorii na trzy punkty, więc ta ligowe dno okupuje w pojedynkę.
- Na pewno będzie nam ciężko, ale jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia i ja mam tą nadzieję. Przejmując tą drużynę, wiedziałem na co się pisze. Tutaj potrzeba więcej czasu. Najważniejsze żeby chłopcy chcieli chodzić na treningi, a widać, że zaczyna im zależeć, bo na ostatnich zajęciach było ich siedemnastu. Na razie po meczach jest ciężko, nie ma wyników więc morale spada. Pojechaliśmy do ostatniej drużyny i przegraliśmy 0:8, ale druga sprawa to fakt, że Kalina zimą bardzo się wzmocniła, sprowadzając zawodników z Okręgówki i wiele mocniejszych ekip od nas zapewne straci z nimi punkty. Jak już powiedziałem, nam potrzeba czasu, bo nie da się czegoś zmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jedynym rozwiązaniem jest sprowadzenie kilku dobrych zawodników, dać im pieniądze i wtedy można oczekiwać natychmiastowych efektów. To już jednak nie jest ta Victoria Parchów, teraz trwa budowa drużyny złożonej głównie z młodych chłopaków, potrzebujących ogrania – opisuje falstart szkoleniowiec.
Niewykluczone, że Zbigniew Grzybowski sam wspomoże zawodników z wysokości murawy. Pojawiła się taka propozycja, jednak wszystko zależy od… Chrobrego Nowogrodziec, gdzie również występują delikatne problemy kadrowe.
- Wystąpiły kłopoty w defensywie, więc prawdopodobnie będę musiał zostać jako grający trener, chociaż nie ukrywam, że tego nie chciałem. Mam dobrą frekwencję na treningach w Chrobrym i nie chciałbym nikomu zabierać miejsca w składzie, ale wiele wskazuje na to, że sytuacje mnie jednak do tego zmusi – wyjaśnił główny zainteresowany.
Celem Grzybowskiego i Victorii jest utrzymanie, jednak szkoleniowiec wie, że czeka go naprawdę ciężka misja. – Jeśli nam się uda pozostać w lidze, będzie świetnie, ale jeśli spadniemy, to nie będzie jakiejś wielkiej tragedii. Wówczas poszukamy kolejnych wzmocnień i będziemy nadal budować solidny, stabilny zespół, który nie rozleci się przy pierwszym kryzysie – zapowiada były Mistrz Polski.