Tratnik wygrywa czasówkę, ostatni etap Coppi e Bartali
POLKOWICE. Jan Tratnik nie miał sobie równych w jeździe indywidualnej na czas, którą zakończyła się rywalizacja w Settimana Internazionale Coppi e Bartali.
Czasówka, która kończyła się przy zamku w Montegibbio, usytuowanym na wzgórzu, nie należała do łatwych. W końcówce trzeba było pokonać 2-kilometrowe wzniesienie o średnim nachyleniu 10%.
W składzie grupy CCC Sprandi Polkowice na włoski wyścig było kilku bardzo mocnych czasowców, więc ekipa liczyła na wysokie lokaty. Kamil Gradek był jednym z pierwszych liderów z rezultatem 20:27, ale to Jan Tratnik ustawił poprzeczkę dla innych faworytów jazdy indywidualnej. Pojechał znakomicie, uzyskując 19:22 i poprawiając czas prowadzącego wtedy Jonathan Dibbena (Team Sky) o prawie minutę.
Później nikt nie był w stanie zbliżyć się do czasu Słoweńca i po przejechaniu przez metę ostatniego kolarza, mógł się on cieszyć ze swojego pierwszego zwycięstwa w sezonie. Był to zdecydowany triumf, gdyż drugi Diego Rosa, który wygrał cały wyścig, stracił do kolarza CCC Sprandi Polkowice aż 28 sekund.
- Po kiepskim dniu na górskim etapie, skupiłem się na dzisiejszej czasówce. Jej trasa mi odpowiadała, gdyż przypominała tą z mistrzostw świata w Bergen, w których zająłem 10.miejsce. Finałowy podjazd był co prawda trochę krótszy, ale też był bardzo stromy i ciężki. Dałem z siebie wszystko, miałem dobre nogi i wszystko udało się zrealizować tak jak sobie zaplanowałem - opowiadał Jan Tratnik. - To zwycięstwo wiele dla mnie znaczy. W zeszłym roku zrobiłem spory progres w jeździe na czas i nasza ekipa miała w tym spory udział. Z tego powodu moja dzisiejsza wygrana jest także zwycięstwem całej grupy. Triumf ten był dla mnie wyjątkowy też z innego powodu. Moja rodzina przejechała blisko 500km by oglądać mnie w akcji. Ich obecność sprawiła, że zwycięstwo smakowało jeszcze lepiej.
Najwyżej sklasyfikowany w generalce „pomarańczowy”, Amaro Antunes zajął na etapie 27. miejsce (+1:16), kończąc 4-dniowe zmagania na 19. pozycji (3:34).