Bostoński test charakteru
POLKOWICE. Przejmujące zimno, deszcz i wiatr wiejący prosto w twarz. Tegoroczny Maraton Bostoński postawił uczestnikom wyjątkowe wymagania. Wśród tych, którzy im sprostali był polkowiczanin, Grzegorz Kielin, który w gronie Polaków biorących udział w tym wyjątkowym biegu zajął trzecie miejsce.
Nauczyciel wychowania fizycznego z SP 1 oraz trener w MKS Polkowice wielokrotnie udowodnił, że ma wielkie serce do walki i prawdziwie końskie zdrowie. Wykuta w morderczym treningu forma pozwoliła mu na osiągnięcie wyników, dzięki którym został zakwalifikowany do jednego z najbardziej prestiżowych maratonów na świecie. Aby uświadomić sobie, jak ważny jest w świecie biegaczy maraton w Bostonie warto wspomnieć, że pierwszy nowożytny bieg maratoński został rozegrany podczas pierwszych nowożytnych Igrzysk Olimpijskich w Atenach w 1896 roku. Rok później odbył się Maraton Bostoński.
Tegoroczna edycja słynnego biegu była 122. Na starcie stanęło ponad 32 tysiące osób z całego świata. Prawdziwy narodowościowy tygiel nadający temu wydarzeniu wyjątkowego charakteru.
- Leciałem do Stanów Zjednoczonych mocno podekscytowany. Marzyłem o udziale w tym biegu. I leciałem na niego! W podróży miałem trochę problemów, bo bagaż zaginął, ale gdy już byłem na miejscu, wszystko inne przestało mieć znaczenie – opowiada nam Grzegorz Kielin.
W dniu startu pogoda była wyjątkowo niesprzyjająca bieganiu – deszcz, zimno, wiatr. Od ponad 30 lat nie było gorszych warunków atmosferycznych. Na trasie toczyłem prawdziwą wojnę nie tylko w przeciwnikami, ale przede wszystkim z samym sobą. Wielokrotnie miałem momenty załamania, zlana wodą trasa była bardzo trudna, wymagała dużego skupienia. Służby medyczne interweniowały setki razy, blisko 7 tysięcy osób nie ukończyło biegu. Na szczęście na trasie byli wspaniali kibice, którzy zagrzewali mnie do boju. Ich okrzyki w chwilach zwątpienia dawały dodatkowy zastrzyk energii – tłumaczy nam polkowiczanin.
Warunki sprawiły, że rozstrzygnięcia na mecie tegorocznego Maratonu Bostońskiego były mocno zaskakujące. Wśród kobiet wygrała Amerykanka Desiree Linden (2:39:54), drobna, niezbyt szybka, ale znana z zaciętości. Wśród mężczyzn doszło do wielkiej niespodzianki - japoński amator Yuki Kawauchi (2:15:58), biegnący swój czwarty maraton w tym roku, po pięciu kilometrach wyglądający, jakby finiszował zostawił w polu zawodowców i wygrał.
Grzegorz Kielin w tych morderczych warunkach uzyskał czas 2:55:58. Wśród wszystkich uczestników zajął 1154. miejsce, w kategorii wiekowej M40-44 był 104, a wśród 76 Polaków biorących udział w tym biegu był trzeci.
- To był mój 25. maraton w życiu, zdecydowanie najtrudniejszy. Nigdy nie zostałem poddany takiemu testowi. Nigdy też nie czułem takiej satysfakcji, bo im coś przychodzi trudniej tym większą radość wywołuje. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki, szczególne podziękowania dla burmistrza Wiesława Wabika i gminy Polkowice, która znacząco wsparła mnie. Jestem dumny, że mogłem reprezentować moje miasto i gminę i przeżyć tak niesamowita przygodę – kończy polkowiczanin.
Postawa Grzegorza, jego dotychczasowe wyniki to piękny dowód na to jak pasja potrafi pchać do przekraczania własnych ograniczeń, do robienia rzeczy, które inspirują i nadają życiu sens.