Karkonosze Tour: Taciak wygrywa królewski etap
POLKOWICE. Mateusz Taciak odniósł swoje drugie rzędu zwycięstwo, triumfując na ostatnim, królewskim etapie Bałtyk – Karkonosz Tour. Awansował w ten sposób na drugie miejsce w generalce, a na podium wskoczył też Paweł Cieślik.
„Pomarańczowi” przystąpili do ostatniego, królewskiego etapu Bałtyk – Karkonosze Tour z ambitnym nastawieniem i nadzieją na wygraną w końcowej klasyfikacji. Zwycięzca czasówki, Mateusz Taciak tracił co prawda ok. 2 minuty w generalce, ale finałowy odcinek był na tyle ciężki i górzysty, że wiele mogło na nim się wydarzyć.
Zawodnicy CCC Sprandi Polkowice nadali bardzo mocne tempo już na pierwszej rundzie, z podjazdem pod Sosnówkę. Na drugiej peleton stopniał do zaledwie 30 zawodników, a na trzeciej z przodu pozostała już tylko piątka – Mateusz Taciak, Paweł Cieślik, Leszek Pluciński, a także Adam Stachowiak i lider wyścigu, Philipp Walsleben.
Na kolejnych okrążeniach, tym razem z podjazdem w Michałowicach, zaatakowali Stachowiak i Cieślik. Ich akcja nie dojechała jednak do mety, gdyż została skasowana na ostatniej pętli (za sprawą pracy Victora Manakova, który zastąpił w czołówce Plucińskiego). Zaraz potem ruszył Taciak. Z nim próbował się zabrać Stachowiak, ale nie dał on rady utrzymać koła. Kolarz CCC Sprandi Polkowice wjechał na metę na solo, sięgając po zwycięstwo etapowe. Straty na mecie Walslebena były nie wystarczająco duże, by ten oddał koszulkę lidera, ale to zwycięstwo i 4.lokata Cieślika, pozwoliły kolarzom polkowickiej ekipy na awans na drugą i trzecią lokatę w ogólnym zestawieniu. „Pomarańczowi” zwyciężyli też w klasyfikacji drużynowej, a Cieślik, który wyścigiem Bałtyk – Karkonosze Tour wrócił do ścigania po operacji serca, triumfował również w klasyfikacji górskiej.
- Jest niedosyt, bo celowaliśmy w zwycięstwo w generalce, ale ten triumf etapowy też cieszy, bo pokazaliśmy, że początkowe etapy, na których straciliśmy kilka minut, były tylko wypadkiem przy pracy. Udowodniliśmy dziś, że to my byliśmy najmocniejsi w peletonie – opowiadał Mateusz Taciak. – Plan był taki, by od samego początku nadać bardzo wysokie tempo i pogubić naszych najgroźniejszych rywali. Koledzy spisali się znakomicie i mocno stosunkowo wcześnie zredukowali stawkę. Lider był dziś jednak bardzo mocny i ciężko było go zgubić.