Wyścig Hubala: Taciak najlepszy w końcowej generalce
POLKOWICE. Na ostatnim etapie Wyścigu Walk Majora Hubala, Mateusz Taciak odrobił z nawiązką minimalną stratę do lidera, zostając triumfatorem całej imprezy.
Mateusz Taciak przystąpił do etapu z tym samym czasem w generalce co jej lider, Filip Maciejuk. Bardzo istotne zatem było to, by trzymać się strategii, jechać aktywnie, drużynowo, by ostatecznie móc walczyć o bonifikaty sekundowe na premiach lotnych i jeśli trzeba będzie, to na mecie.
Pomarańczowi od samego początku realizowali założenia, gdyż Taciak wygrał pierwszą premię lotną. Objął w ten sposób wirtualne prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Pierwszy krok ku końcowemu zwycięstwu został postawiony, ale trzeba było jeszcze dowieźć pozycję lidera do mety w Końskich.
Gdy zaatakował trzyosobowa ucieczka, z wysoko sklasyfikowanym Patrickiem Hallerem, cała ekipa CCC Sprandi Polkowice wyszła na czoło peleton, utrzymując różnicę na poziomie ok. 1:30. Potem włączyła się też grupa Voster i 55km przed metą odjazd został skasowany.
Niestety 20km przed metą doszło do bardzo nieprzyjemnej kraksy z udziałem Piotra Brożyna. 7.kolarz klasyfikacji generalnej wjechał w zaparkowany samochód i z powodu obrażeń zabrała go do szpitala karetka.
W takich momentach peleton jedzie jednak dalej. Dotarł on na metę razem i w walce o wygraną liczyli się sprinterzy. Wygrał Filppo Fortin, a trzecie miejsce zajął Szymon Sajnok. Mateusz Taciak i Kamil Gradek przyjechali w peletonie, więc pierwszy z nich zapewnił sobie triumf w generalce, a drugi zakończył zmagania na najniższym stopniu podium.
Szymon Sajnok wygrał natomiast klasyfikację punktową, a cała ekipa triumfowała w klasyfikacji drużynowej.
- Całą drużyna włożyła kawał serca w to zwycięstwo. Na premii lotnej wyszliśmy całą „siódemką” i finiszowaliśmy jakby to była meta. Przy takim rozprowadzeniu ciężko było to popsuć – powiedział Mateusz Taciak. – To zwycięstwo byłoby o wiele słodsze, gdyby nie ta kraksa z udziałem Piotrka. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia. To dla nas teraz najważniejsze.
---
Zawodnicy CCC Sprandi Polkowice byli niezwykle aktywni na ostatnim etapie Skoda Tour de Luxembourg, a Jan Tratnik zakończył cały wyścig na 2.miejscu w klasyfikacji generalnej.
Ucieczka dnia na ostatnim etapie formowała się w bólach. Trzeba było mieć sporo szczęścia i mocy w nogach, by załapać się do właściwego odjazdu. Najpierw próbował m.in. Łukasz Owsian, ale ostatecznie do czołówki wyrwało się aż dwóch pomarańczowych, Adrian Kurek i Jonas Koch. Niemiec tracił przed etapem tylko 40 sekund do lidera, więc stosunkowo szybko objął wirtualne prowadzenie.
Przewaga ich 6-osobowej grupki wzrosła do 3 minut i spory udział miał w tym Adrian Kurek. Wykonał on sporo pracy na rzecz swojego wyżej sklasyfikowanego kolegi i musiał zapłacić za to 35km przed metą, gdy odpadł.
Koch utrzymał się na czele aż do 9.kilometra przed metą. Został wchłonięty, ale nie była to ostatnia próba pomarańczowych. Na ostatnich 5 kilometrach ataku spróbował Paweł Cieślik, wraz z 4 kolarzami. Polaka dogonił jednak peleton. Nie doszedł on jednak jednego z innych atakujących, Anthony'ego Pereza (Cofidis). Wygrał on ciężki finisz pod górę, pokonując Eduarda Pradesa (Euskadi Muritas) i zwycięzcę całego wyścigu, Andrea Pasqualona (Wanty – Gobert). Jan Tratnik zameldował się na 10.miejscu, z 6 sekundami straty, kończąc 5-dniową rywalizację na drugim miejsce w generalce.
Na podium nie stanął niestety Patryk Stosz, który stracił koszulkę górala na rzecz Mauro Finetto.