Wybory samorządowe do powtórki
ZŁOTORYJA. Wybory do Rady Miejskiej w Złotoryi w okręgu nr 5 będą powtórzone – tak zadecydował dziś Sąd Okręgowy w Legnicy. To efekt protestu wyborczego, który zaraz po październikowym głosowaniu złożył Dariusz Widomski, jeden z kandydatów na radnego w tej części miasta. Udowodnił, że nieprawidłowo wydane karty z innego okręgu mogły mieć wpływ na wynik wyborów, które wtedy przegrał. Najprawdopodobniej na przełomie lutego i marca poznamy termin powtórnego głosowania.
Chodzi o głosowanie przeprowadzone w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 2, znajdującej się w Złotoryjskim Ośrodku Kultury i Rekreacji. W niedzielę 21 października głosowali tam wyborcy z dwóch okręgów: nr 5 i nr 13. W każdym z nich była inna lista kandydatów na radnych. W wyniku błędu członków komisji przez kilka godzin po otwarciu lokalu wyborcom z okręgu nr 5 wydawano karty do głosowania z nazwiskami kandydatów z okręgu nr 13.
Lokal wyborczy Obwodowej Komisji Wyborczej nr 2, w którym doszło do nieprawidłowości podczas głosowania. Błąd wyszedł na jaw jeszcze w trakcie głosowania, ale komisja zdążyła wydać do tego czasu 34 nieprawidłowe karty – tak wykazało postępowanie przed sądem. Kart z nazwiskami kandydatów na radnych w okręgu nr 5 wydanych zostało 380, a na listach widniało 414 podpisów wyborców, którzy tego dnia przyszli zagłosować do ośrodka kultury. Zdaniem sędziego, te nieprawidłowości mogły zaważyć na ostatecznym wyniku wyborów, gdyż poszczególnych kandydatów dzieliły niewielkie różnice w głosach: Ewa Miara, która głosowanie wygrała, miała 87 głosów, Dariusz Widomski – 76, Sylwia Jasionowicz 65, a Ewa Pawłowska 64.
– W wyniku tej pomyłki mogło się tak zdarzyć, że wyborcy, którzy przychodzili oddać na mnie głos, nie mieli możliwości tego zrobić, bo nie widzieli na karcie do głosowania mojego nazwiska. W tej sytuacji pozostawało im zakreślenie innego kandydata lub wrzucenie czystej karty, kilka takich zostało zresztą wyciągniętych z urny. Dlatego zdecydowałem się na złożenie protestu – tłumaczy Dariusz Widomski, który startował z listy KWW SLD Lewica Razem.
Sąd Okręgowy wygasił też z dniem dzisiejszym mandat Ewy Miary. To oznacza, że w najbliższych miesiącach rada miejska będzie pracowała w okrojonym, 14-osobowym składzie.
Wyrok nie jest prawomocny. Komisarz wyboczy ma 7 dni na złożenie odwołania. Jeśli tego nie zrobi, wyrok się uprawomocni i w ciągu kolejnych 7 dni wojewoda dolnośląski wyda postanowienie, w którym poda termin powtórnych wyborów w okręgu nr 5. Samo głosowanie powinno się odbyć na przestrzeni kolejnych 90 dni.
Okręg nr 5 to ulice: Bohaterów Getta Warszawskiego, Klasztorna, Konopnickiej, Staromiejska, Żeromskiego oraz place Reymonta i Uciecha.
Przypomnijmy, że do legnickiego sądu wpłynęły łącznie aż 3 protesty wyborcze ze Złotoryi. Ich autorzy żądali unieważnienia wyborów do rady miejskiej ze względu na nieprawidłowości przy wydawaniu kart do głosowania. Wniosek jednego z nich, Artura Kuby, został oddalony jeszcze na początku grudnia ubiegłego roku. Kuba startował podczas październikowych wyborów z listy KWW Barbary Zwierzyńskiej Działajmy Razem. Miał 211 głosów – o 14 mniej niż Stanisław Pazera z KWW Łączy Nas Złotoryja, który ostatecznie zdobył mandat radnego. Jak pisze portal 24legnica.pl, podstawą do zakwestionowania tego wyniku były nieprawidłowości, do których doszło 21 października w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 7, pracującej w lokalu przy ul. Górniczej (Przedszkolu Miejskim w Złotoryi). Rozprawa wykazała, że jej członkowie zostali niedostatecznie przeszkoleni przez delegaturę Krajowego Biura Wyborczego w Jeleniej Górze. W efekcie tego zaniedbania nie wiedzieli, że obsługują 2 jednomandatowe okręgi wyborcze: okręg nr 8 i okręg nr 9. Od godz. 7 do godz. 8.30 wszystkim zgłaszającym się do lokalu wyborcom wydawali wyłącznie karty z nazwiskami kandydatów z okręgu nr 8. Około godz. 8.30 w lokalu pojawił się wyborca, który chciał zagłosować na Artura Kubę i nie znalazłszy jego nazwiska na liście kandydatów, zgłosił przewodniczącej komisji, że wydano mu niewłaściwą kartę. Postępowanie przed sądem potwierdziło, że błąd komisji był bezsprzeczny. To nie wystarczyło jednak, by orzec o nieważności wyborów, gdyż to na Arturze Kubie jako wnioskodawcy ciążył obowiązek udowodnienia, że gdyby głosowanie przeprowadzono prawidłowo, to on a nie Stanisław Pazera zostałby radnym. Tego nie udało mu się przed sądem jednoznacznie wykazać. Przewodnicząca komisji twierdziła, że nieprawidłowe karty wydano tylko 5 wyborcom z okręgu Kuby, a wnioskodawca przegrał większą różnicą głosów. Dlatego sąd oddalił wniosek o unieważnienie wyborów.
Na sądowe rozstrzygnięcie swojego protestu wyborczego czeka też Rafał Zaczkowski, który w październikowych wyborach również startował z KWW Działajmy Razem. W okręgu nr 6 zdobył 104 głosy, tyle samo co Józef Banaszek z KWW Ireneusz Żurawski, więc Miejska Komisja Wyborcza w Złotoryi musiała zrobić losowanie. To wygrał Banaszek. Zaczkowski podważa jednak sam sposób przeprowadzenia losowania, jak i przebieg głosowania. Twierdzi, że wygrał jednym głosem, a w urnie wyborczej po kilku godzinach od zakończenia głosowania znalazła się dodatkowa karta z głosem na jego rywala, której wcześniej nie było.
– Liczba kart wydanych nie zgadzała się z liczbą kart wyciągniętych z urny. Ponadto pełnomocnik naszego komitetu nie został poinformowany o terminie losowania. Dlatego złożyłem protest z żądaniem unieważnienia wyborów – tłumaczy były kandydat na radnego w kręgu nr 6 (ul. Basztowa, Joannitów, Rynek, pl. Niepodległości i pl.800-lecia). Pierwsze posiedzenie sądu w tej sprawie odbyło się w grudniu 2018 r., termin kolejnej rozprawy nie został jeszcze ustalony.