LEGNICA. Po wyborze Macieja KUPAJA na prezydenta Legnicy miało być po prostu lepiej. Przynajmniej w tych przestrzeniach, które zależą od nowego gospodarza miasta. Miało być lepiej w Wydziale Spraw Obywatelskich... Z owym LEPIEJ zetknął się dzisiaj nasz czytelnik...
"Progi Akademii Rycerskiej przekroczyłem punktualnie w samo południe w poniedziałek 22 lipca br. Punktualnie o 12.07 pobrałem bilet (nr 68) uprawniający do starania się o załatwienie formalności wynikających z potrzeby i obowiązku posiadania nowego dowodu osobistego. W hollu Wydziału niesamowity tłok i potworny zaduch. Kilka osób stało na zewnątrz, ale nikt nie zdecydował się na siedzenie na słynnych Kupajowych krzesełkach. Po prostu po deszczu były mokre i nikt ich nie zamierzał wytrzeć. W hollu było spokojnie, a od zaduchu i gorąca nikt nie umarł ani nawet nie zemdlał. Opinii ludzi o funkcjonowaniu Wydziału po zmianie władzy w Legnicy nie będę przytaczał, bo pewnie prezydenci w Ratuszu i tak pomyślą, że wszystko zmyślone... Było ciężko, ale kilka minut po 14 wywołano mój numer i dostałem się do sali obsługi. 120 minut stania w zaduchu i 10 minut naprawdę rewelacyjnej obsługi pani urzędniczki. Próbowała tłumaczyć, że jedna koleżanka na urlopie, druga zachorowała itp. Normalne. Podobnie jak słowa "otuchy", że czasami czeka się jeszcze dłużej...
Za miesiąc będę miał nowy dowód osobisty. Dowód na wyborcze pustosłowie Kupaja i spółki dostałem dzisiaj. Było fatalnie za Krzakowskiego i nie inaczej jest obecnie. Jak legniczanie mogą traktować poważnie prezydenta Legnicy, który NIE POTRAFI lub NIE CHCE usprawnić funkcjonowania podległego sobie wydziału Urzędu Miasta? No chyba, że w tym całym cyrku chodziło aby dorwać się do władzy i to się udało..."